Zanim zajdziesz w ciążę, pytają cię, kiedy dziecko. Kiedy już je urodzisz, pytają cię kiedy drugie. I tak byłoby na pewno w przypadku Sandry Kubickiej, gdyby świeżo upieczona mama Leonarda wprost nie napisała, ile musi poczekać na powiększanie rodziny ze swoim mężem Aleksandrem Milwiwem-Baronem. Powód? Traumatyczne doświadczenie pierwszego porodu i związanie z nim komplikacje.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ostatnie pół roku w życiu prywatnym Sandry Kubickiej i Aleksandra Milwiwa-Baronaprzebiegły pod znakiem wielkich zmian. W grudniu modelka i muzyk zespołu Afromental zaręczyli się, a jeszcze w tym samym miesiącu ogłosili, że zostaną rodzicami.
W tajemnicy przed wszystkimi para wzięła ślub 6 kwietnia 2024 roku. "To był piękny dzień. W bardzo kameralnym gronie, z piękną pogodą, bez fajerwerków na niebie, za to z fajerwerkami w naszych sercach. Dokładnie tak jak sobie to wymarzyłam. Od dziś możecie mówić do mnie Baronowa" – relacjonowała na Instagramie Sandra Milwiw-Baron (wcześniej Sandra Kubicka).
Sandra Kubicka i Baron planują drugie dziecko. Modelka musi jednak poczekać z powodu ciężkiego porodu
Leonard ma półtora miesiąca, ale podczas niedawnej sesji Q&A (Pytań i odpowiedzi) na Instagramie Kubicką zapytano o ewentualne powiększenie rodziny. 29-latka powiedziała wprost: planuje kolejne dziecko. I to niebawem. Musi jednak poczekać.
"Ze względu na to, co się wydarzyło, muszę poczekać minimum rok, zanim będę mogła zajść ponownie w ciążę" – odpowiedziała wprost swoim fankom, tym samym ucinając ewentualne pytania (od "życzliwych") "kiedy drugie dziecko?". Te byłyby zresztą wyjątkowo nie na miejscu, bo Kubicka przeżyła ciężkie chwile.
Mały Leonard urodził się w 33. tygodniu, co oznacza, że chłopiec był wcześniakiem. Przedwczesny poród zaskoczył celebrytkę i był dla niej traumą.
"Z tamtej nocy obecnie niewiele pamiętam, to tak, jakbym nie chciała pamiętać. O samym porodzie chyba wam nie powiem nigdy i tej nocy, bo to jest dla mnie traumatyczne doświadczenie. Będę musiała to przerobić u psychologa, który zajmuje się tematami wcześniaków i nagłych porodów" – wyznała jakiś czas temu w sieci.
Dodała, że zmaga się z lękami paniki. "Jak zobaczyłam samochód, to zaczynałam wyć, bo ostatni raz samochód widziałam, jak tam jechaliśmy i był zakrwawiony fotel. Później windę pamiętam, winda to samo. Po prostu stałam i krzyczałam w tej windzie" – mówiła fankom.
Po narodzinach Leonard nie oddychał samodzielnie, to był trudny czas dla jego mamy. "Nasze pierwsze wspólne chwile nie były takie, jak sobie wymarzyliśmy, ale mamy całe życie przed sobą, aby to nadrobić. Tak bardzo chciałam go przytulić i zabrać do domu. To jest absolutnie najgorsze uczucie dla matki, patrzeć, jak twoje dziecko jest podpięte rurami do różnych urządzeń, a ty nie możesz nic zrobić ani mu pomóc" – pisała modelka w poście o narodzinach chłopca.
Sandra Kubicka dodała, że podczas pobytu w szpitalu "wypłakała ocean łez". – Każdy kolejny dzień był dla mnie ogromną lekcją cierpliwości i wytrwałości, a naszym najlepszym przyjacielem był czas" – wyznała.
Mały Leonard okazał się jednak twardym wojownikiem. "Pomimo swojego wczesnego przyjścia na świat Leoś jest turbo silnym, zdrowym i bardzo dzielnym chłopcem. Codziennie robił i robi ogromne postępy. Bardzo szybko pokazał swój charakter i siłę woli. Po kilku dniach zaczął oddychać samodzielnie, z dnia na dzień dosłownie rozpromieniał" – relacjonowała Kubicka.
"Te wszystkie wspólne dni w szpitalu udowodniły nam, jak silni jesteśmy razem jako rodzina. Moja wymarzona rodzina. Nikt ani nic nas już nie złamie. Kocham was" – podsumowała influencerka.