Jak pisaliśmy w naTemat, pod koniec kwietnia 2022 roku były senator Waldemar Bonkowski został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata w związku ze śmiercią psa, którego ciągnął za samochodem. Sąd w Kościerzynie uznał go winnego zabicia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem.
Polityk dostał również zakaz posiadania psów przez najbliższe pięć lat, obowiązek składania prokuratorowi sprawozdań z odbywanej kary i nawiązkę w wysokości 20 tysięcy złotych.
Decyzja została jednak zmieniona przez Sąd Okręgowy w Gdańsku. W kwietniu 2024 roku Bonkowski usłyszał ostateczny wyrok trzech miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności oraz rok ograniczenia wolności w postaci prac społecznych.
Z kolejnych ustaleń dziennikarzy Radia Gdańsk wynikało, że 8 maja do funkcjonariuszy w Kościerzynie wpłynął sądowy nakaz zatrzymania byłego senatora celem doprowadzenia go do zakładu karnego.
Co ciekawe, policja nie znalazła byłego polityka Prawa i Sprawiedliwości pod żadnym z adresów, pod którym mógł przebywać. W rozmowie z rozgłośnią rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku, sędzia Mariusz Kaźmierczak powiedział, że Bonkowski jest formalnie poszukiwany. Dodał, że skazany wnioskował o wstrzymanie wykonania kary, jednak bezskutecznie.
Teraz sąd dodatkowo wydał za nim list gończy. Tak wygląda dokument, który opublikowano na stronie policji.
Teraz były senator musi się liczyć z tym, że może spowodować nagłe zatrzymanie np. na lotnisku. Policja może też zdecydować się na zastosowanie kolejnych środków poszukiwawczych, gdyż list gończy obowiązuje tylko w Polsce.
Mówimy tutaj m.in. o europejskim nakazie aresztowania, gdyż często poszukiwani starają się wyjechać za granicę, aby uniknąć odpowiedzialności. Nie jest bowiem jasne, gdzie obecnie jest Bonkowski.
Afera wokół Bonkowskiego wybuchła w 2021 roku. To wtedy cała Polska zobaczyła nagranie, na którym popularny w Kościerzynie polityk ciągnie psa za samochodem. Materiał do sieci wrzucił jeden z kierowców.
Niedługo później policjanci znaleźli na jego posesji zwłoki psa. Bonkowski twierdził, że został niesłusznie oskarżony. Przekonywał, że chciał jedynie zaprowadzić zwierzę z powrotem do domu.
– Pies był zdenerwowany, samochody niemiłosiernie trąbiły. Prawdopodobnie z tego hałasu pies mógł doznać zawału i upadł. Pies swobodnym kłusem sobie nogami przebierał. On nie mógł doznać takich obrażeń, to był nieszczęśliwy wypadek – zeznawał.