Debiut NC+ nie należał do udanych – na platformę spadła nawet nie fala krytyki, a prawdziwe tsunami. Fanpejdż "Anty NC+" zebrał już ponad 30 tysięcy osób i licznik się nie zatrzymuje. I może być tylko gorzej, bo właśnie wyszło na jaw, że pracownik N, który polubił na Facebooku tekst o tarapatach NC+, stracił pracę – co może tylko rozjuszyć i tak wkurzonych internautów.
Debiut NC+ to, w zasadzie, jedna wielka porażka. Klienci od razu ostro skrytykowali ofertę firmy i niektóre przepisy wprowadzone na platformie. Firma próbowała się ratować – najpierw zapraszając oburzonych do rozmów, potem proponując założycielowi fanpejdża "Anty NC+" spotkanie z prezesem platformy. Ostatnim krokiem, jaki podjęła NC+ dla ratowania wizerunku, było zwolnienie wiceprezes Beaty Mońki, o której Tomasz Machała napisał:
Niestety, teraz spółka może mieć kolejne problemy – po doniesieniach "Gazety Wyborczej". Michał, 29 lat, nie jest menedżerem, nie zajmuje się wizerunkiem firmy ani jej komunikacją – jedynie telefonicznie sprzedawał telewizję N w call center. Pracował tam od 4 lat – opisuje "Gazeta Wyborcza". Gdy po debiucie NC+ w sieci pojawiły się dziesiątki tekstów i rozmów, w których krytykowano nową platformę, Michał wrzucił jeden z nich na swój profil.
Pracownik N nie komentował tekstu, a jedynie go "zlajkował". Jak wyjaśnia gazeta, jego profil jest zamknięty, dostęp do niego mają tylko znajomi, nie występuje tam nawet pod pełnym nazwiskiem. Chociaż, oczywiście, wśród znajomych ma kilkadziesiąt osób z call center. Michał skomentował też krytykę NC+ u znajomych. Wszystko w sobotę 23 marca.
W poniedziałek 29-latek przychodzi, jak zwykle, do pracy, ale już w kilka godzin po pojawieniu się tam zostaje wezwany na dywanik do dyrektora. Dyrektor pokazuje mu
kartkę z wydrukowanym profilem z FB i komentarzami Michała u znajomych. Choć chłopak mówi "Wyborczej", że jego komentarze nie były negatywne, a jedynie uznał artykuł za ciekawy, to szefostwo i tak zarzuciło mu "robienie czarnego PR-u" i "nie utożsamianie się z nową ofertą i polityką firmy".
Oczywiście, szef nie powiedział, że Michał złamał regulamin czy jakąkolwiek procedurę, ale rozwiązanie umowy za porozumieniem stron już było wtedy gotowe. 29-latek nie protestował, bo czuł, że jest na przegranej pozycji, a w przypadku odmowy "porozumieniu stron" czeka go po prostu zwolnienie dyscyplinarne. Taka sytuacja, jak pisze "GW", zdarzyła się też kilku innym osobom pracującym w N.
Rzecznik prasowy firmy nie chciał jednak komentować tej historii, mówiąc, że przecież umowę rozwiązano za porozumieniem stron. Również eksperci ds. rynku pracy przyznają, że to zamyka jakąkolwiek dyskusję. Przy czym jednocześnie zaznaczają, że pracownicy powinni powstrzymywać się od wszelkich wpisów o swoich firmach, bo zawsze może to zostać "opacznie zrozumiane" i narazić pracodawcę na szkody w wizerunku.
To rewolucyjna decyzja. Nie tylko z punktu widzenia tego co się dzieje w tej platformie cyfrowej. To chyba pierwsze tak mocne stwierdzenie w polskim biznesie: Ten kto nie rozumie wyzwań komunikacji w czasach nowych mediów, będzie musiał odejść. I to niezależnie, jak będzie wpływowy i potężny. Prezes Mońka była potężna. CZYTAJ WIĘCEJ
Ze zdumieniem śledzę ostatnio w naTemat przebieg wypadków związanych z konfliktem między firmą nc+ a dotychczasowymi abonentami firm, z których połączenia się ona wyłoniła. Dla kogoś świadomego wygląda on jak puszczona w zwolnionym tempie poważna katastrofa, podczas której wielu jej uczestników wykazuje się brakiem kompetencji tak wielkim, że prawie wygląda to na sabotaż. CZYTAJ WIĘCEJ