Od dawna mówi się, że grafika w grach komputerowych będzie niedługo jak prawdziwa. O ile jednak przez wiele lat była to perspektywa bardzo odległa, tak teraz graficy są coraz bliżej prawdziwego fotorealizmu w grach. To, co zaprezentowało Acitivision, jest już niepokojąco blisko rzeczywistości.
By nie przeciągać – poniżej filmik, który pokazało Activision. Z kilku metrów trudno rozpoznać, że to renderowany model. Ba, nawet z bliska może się wydawać, że patrzymy na zdjęcie, a nie na komputerową grafikę.
Activision nieco spóźniło się w stosunku do Nvidii, która produkuje sprzęt (zasłynęła kartami graficznymi) i technologie. Poniżej najnowsza technologia renderowania twarzy właśnie od NV. Podkreślę od razu, że tak, twarz na obu prezentacjach jest ta sama, ale technologia – nie. Po prostu obie firmy wykorzystały ten sam model.
Robi wrażenie, prawda? O ile jeszcze kilka lat temu mówienie, że gry będą wyglądać jak rzeczywistość, było życzeniem realnym, ale odległym, tak nagle w ciągu kilku lat perspektywa ta znacznie się przybliżyła.
Warto przy tym zaznaczyć, że renderowanie twarzy i jej elementów to niejako oddzielna sztuka dla grafików. Czym innym jest bowiem stworzenie środowiska np. leśnego, które wyglądać będzie jak na zdjęciach i naturalnie, a co innego – oddanie wszelkich szczegółów twarzy. To właśnie z facjatami graficy zdają się mieć największy problem, jako że do pięknych widoków (wysp tropikalnych, lasów itd.) przyzwyczaiły nas już takie
produkcje jak Crysis czy seria Elder Scrolls (najpierw piękny jak na ówczesne czasy Morrowind, później Oblivion i na końcu Skyrim). Rodzimy Wiedźmin 2 też miał widoki niczego sobie, choć zdecydowanie był bardziej bajkowy, niż Skyrim.
Wracając jednak do twarzy – nawet na powyższych prezentacjach widać, że twórcy mają problemy z jeszcze kilkoma rzeczami. Największym są, oczywiście, oczy. Mogą się poruszać, może poruszać się skóra wokół nich, mogą się robić zmarszczki w kącikach, ale sprawienie, by oczy były "żywe", jest chyba niemożliwe. Nie da się ukryć, że osiągnięcie "głębi" i tej bożej iskry w oczach wirtualnego bohatera jest po prostu diabelnie trudne. O ile w ogóle możliwe, bo wątpię, by graficy byli w stanie stworzyć spojrzenie – bo to spojrzenia właśnie brakuje nawet najlepiej renderowanym oczom. I chyba nawet nie chciałbym, by to osiągnęli, bo oznaczałoby to mniej więcej tyle, że udało im się stworzyć jakieś graficzne odbicie duszy. A to już byłoby naprawdę przerażające.
Kolejny problem twórców to usta i jama ustna. Wciąż, patrząc w głąb, jama ustna to po prostu czarna dziura. Oczywiście, to akurat jest mało potrzebne, bo rzadko kiedy gracze zaglądają między zęby, ale już same usta też pozostawiają sporo do życzenia. Wydają się bowiem być wtopione w resztę twarzy, ale to mały mało istotny mankament.
Trzeci największy problem twarzy w grach to wszelakie włosy. W prezentacji NVidii widać pewne zakusy, by uczynić włosy bardziej ludzkimi, ale nadal jest to dalekie od ideału. Trudno jest stworzyć model, w którym będzie tak dużo oddzielnych elementów, które jakoś układałyby się elastycznie w jedną całość. Tutaj jednak wierzę, że w pewnym momencie ktoś opracuje odpowiednią technologię, choć trudno przewidzieć kiedy.
Oczywiście, ani Activision, ani Nvidia nie są pierwsze, jeśli chodzi o próbę stworzenia jak najbardziej realistycznej twarzy. Podobną ekscytację, co tegoroczne prezentacje, wzbudziło w 2011 roku Rockstar (twórcy m.in. serii GTA) swoim L.A. Noir. Gra, która miała być wirtualnym "L.A. Confidential", (kto nie widział tego filmu, polecam), okazała się być jedynie średnio udanym miksem przygodówki i akcji. Nie umniejszyło to jednak osiągnięcia twórców, jakim była mimika twarzy bohaterów. Gdyby nie martwe oczy, można by pomyśleć, że mają jakieś uczucia.
A to przecież tylko wierzchołek całej ewolucji grafiki w grach. Od początku lat '90 technologie zaczęły pędzić w zawrotnym tempie, a to pociągnęło za sobą ogromne zmiany w tym, jak gry wyglądały. Zmiany dało się zauważać nawet w okresie rok do roku.
Dzisiaj NVidia i Activision są tak blisko osiągnięcia realizmu w grach, jak nigdy. Co prawda, nie należy się spodziewać, by pokazane wyżej technologie renderowania twarzy miały pojawić się w grach w ciągu najbliższego roku, ale optymiści mówią: może wraz z nową generacją konsol… Warto jednak przy tym zadać sobie pytanie: czy aby na pewno chcemy, by wirtualna rozrywka wyglądała w stu procentach jak prawdziwa?