Ukraińcy sami zbombardowali szpital dziecięcy (a nawet dwa), w ten szpital (a nawet dwa) nie uderzyła rosyjska rakieta, ale amerykański Patriot. No i to oczywiście nie przypadek, bo Kijów w ten sposób musi podbić wagę porozumienia. To tylko niektóre tezy propagandy Kremla, które zalewają właśnie internet. W ten sposób wiemy jedno: umowa Wołodymyra Zełenskiego z Donaldem Tuskiem i wizyta ukraińskiego przywódcy w Waszyngtonie bardzo Władimira Putina zdenerwowały.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przypomnijmy: pociski uderzyły w dwa szpitale i kilka innych celów, które celami militarnymi nie są i nie były. Zbombardowany Kijów jeszcze mierzy się ze skutkami bardzo silnego rosyjskiego ataku. W całej Ukrainie zginęło kilkadziesiąt osób, o wiele więcej jest rannych.
Wysyp fejków po polsko-ukraińskiej umowie. To znaczy jedno: Putina zabolało
Służby prasowe Kremla od razu wystosowały oświadczenie, że rosyjskie wojska uderzyły w ukraińskie "wojskowe obiekty przemysłowe i bazy lotnicze Sił Zbrojnych Ukrainy". Wedle nich miała być to odpowiedź na "próby kijowskiego reżimu zniszczenia rosyjskich obiektów energetycznych i gospodarczych".
"Liczne opublikowane zdjęcia i materiały wideo z Kijowa jednoznacznie potwierdzają fakt zniszczenia w wyniku upadku ukraińskiego pocisku obrony powietrznej" – twierdzą Rosjanie. To oczywiste bzdury.
Ale tym razem za stosownym oświadczeniem przyszło niesamowite wręcz wzmożenie trolli w internecie. Kiedy przejrzałem X (Twittera), zauważyłem, że wręcz wylewa się z niego kremlowska propaganda, powielana przez setki bardziej lub mniej anonimowych kont.
Z tych wpisów można się dowiedzieć, że w szpital dziecięcy uderzył amerykański Patriot, a nie rosyjski pocisk manewrujący Kh-101 (chociaż to ten drugi widać na nagraniu z Kijowa).
Można też wyczytać, że to Ukraińcy pewnie sami się zbombardowali, żeby tylko zwalić winę na Rosjan. W tę propagandową grę dali się wkręcić (boję się powiedzieć, że zrobili to świadomie) również polscy publicyści. "Zawsze się zdarzy jakiś szpital, sklep czy inny teatr zbombardowany w czasie wojny" – napisał na X Łukasz Warzecha.
Co tak ubodło Putina?
Przypomnijmy: prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i premier Donald Tusk podpisali w poniedziałek porozumienia dotyczące kwestii bezpieczeństwa pomiędzy naszymi krajami.
O ocenę ważności tego dokumentu zapytaliśmy generała Stanisława Kozieja. Były szef BBN w rozmowie z naTemat.pl zwrócił uwagę, że umowa Polski i Ukrainy zawiera dwa ważne aspekty. – Pierwszym jest bezpośrednie wsparcie Ukrainy w czasie jej wojny z Rosją. Drugą część stanowią działania wspierające Ukrainę w przyszłości – tłumaczył nam.
– Polska tu wyraźnie zadeklarowała, że jest zwolennikiem jak najszybszego przyjęcia Ukrainy do tych dwóch organizacji – wskazał, precyzując, że obaj przywódcy zdają sobie sprawę z tego, że to nie stanie się na szczycie w Waszyngtonie.
QUIZ: Jak dobrze znasz fakty z życia Władimira Putina?
O co chodzi? We wtorek 9 lipca rozpoczyna się trzydniowy szczyt NATO, mający upamiętnić 75. rocznicę podpisania Traktatu Północnoatlantyckiego. Do stolicy USA przyleci m.in. prezydent Andrzej Duda.
Kwestie wojskowe w porozumieniu Polski i Ukrainy
Gen. Koziej przeanalizował również kwestie stricte wojskowe z porozumienia Polski i Ukrainy, a trzy z nich uznał za szczególnie ważne.
– Pierwszym jest problem wysuniętej obrony przeciwrakietowej wzdłuż granicy Ukrainy z Polską, tak aby zwalczać rosyjskie rakiety, które zmierzają w kierunku polskiej granicy już nad terytorium Ukrainy, a nie dopiero na naszym terytorium – wymienił, dodając, że jest to zdanie, o które on sam upominał się już jakieś dwa lata temu.
Najwyraźniej zarówno umowa z Polską, jak i udział Zełenskiego w szczycie NATO są wybitnie nie na rękę obecnemu lokatorowi Kremla. Do tego stopnia, że bezpośrednio lub pośrednio zdecydował się zlecić naloty na chore na raka dzieci.