Niewinna pomyłka czy dowód postępującej demencji? Joe Biden musi przeklinać chwilę, w której na szczycie NATO omyłkowo nazwał Wołodymyra Zełenskiego "prezydentem Putinem". Owa chwila dekoncentracji może go słono kosztować, poniosła się w świat i wywołała lawinę komentarzy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W zdobywaniu popularności istotne ponoć jest to, by – nieważne jak o tobie mówią – przynajmniej nazwiska nie przekręcali. To nie sprawdza się w kontaktach z Joe Bidenem, którego wpadka z nazwiskiem omal nie stała się skandalem dyplomatycznym.
Joe Biden po prezentacji deklaracji "Ukraine compact" oddawał głos prezydentowi Ukrainy. Działo się to na szczycie NATO.
– Panie i Panowie, panie prezydencie Putin. Prezydent Putin? Pokona prezydenta Putina. Prezydent Zełenski – takie słowa usłyszeliśmy z ust Joe Bidena. Prezydent USA był świadom wpadki i natychmiast się poprawił, następnie próbował wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.
– Jestem tak skupiony na pokonaniu Putina – zażartował.
Ta wpadka wywołała natychmiast lawinę komentarzy.
"Wszyscy wiemy, że Biden nie miał tego na myśli. To wypadek/błąd. Ale nazwanie Zełenskiego Putinem to z pewnością największa gafa, jaką można obecnie popełnić w dyplomacji międzynarodowej" – napisał na platformie X (d. Twitter) korespondent Jack Parrock.
Od razu stało się pewne, że gafa Bidena stanie się pożywką dla jego politycznych konkurentów. Partia Republikańska, której kandydatem na prezydenta USA jest Donald Trump, natychmiast przypomniała słowa Joe Bidena sprzed szczytu NATO. Prezydent zapewniał, że szczyt potwierdzi jego zdolność do sprawowania władzy prezydenckiej w USA przez kolejną kadencję.
Spora grupa komentatorów tłumaczy Bidena. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie pomylił nazwiska. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz stwierdził, że takie wpadki nie są niczym nadzwyczajnym, zwłaszcza w wystąpieniach na żywo.
– Ważny jest sens tego, co mówił wcześniej – podkreślił Scholz.
Biden nie zamierza rezygnować z kandydowania
Wszyscy pamiętamy, że Joe Biden nie wypadł najlepiej podczas debaty z Donaldem Trumpem. Pojawiły się głosy, że powinien zrezygnować z wyścigu o prezydenturę. Biden nie ma jednak tego w planach, czemu nad wyraz dobitnie dał wyraz w liście do Demokratów, swoich partyjnych koleżanek i kolegów.
Przekazał, że będzie kontynuował swoją walkę o reelekcję pomimo rosnących obaw o jego kondycję psychiczną i rentowność jego kampanii. Uderzył przy okazji w partyjne elity.
"Chcę, abyście wiedzieli, że pomimo wszystkich spekulacji w prasie i w innych miejscach, jestem mocno zaangażowany w pozostanie w tym wyścigu, prowadzenie tego wyścigu do końca i pokonanie Donalda Trumpa" – napisał Biden w tym liście.
Trump też dał popis
Pokonanie Donalda Trumpa może nie być łatwe, ale trzeba zauważyć, że ten również miewa dość osobliwe wypowiedzi.
Gdy w Waszyngtonie trwał szczyt NATO, Donald Trump urządził wiec wyborczy na Florydzie. Podczas niego przyznał, że zanim został prezydentem, nie miał pojęcia o tym, czym jest NATO.
– Nie wiedziałem wcześniej, czym do diabła jest NATO – wypalił Trump, po czym dodał: "Nie zajęło mi długo, by to pojąć, jakieś dwie minuty". Czy rzeczywiście pojął?
Jak przypomina "New York Times", Trump był bliski wycofania USA z Sojuszu Północnoatlantyckiego za czasów swojej prezydentury. Na szczęście wyperswadowali mu to jego doradcy.
"Jeśli zostanie ponownie wybrany, nie będzie miał obok siebie tych samych doradców" – przestrzega jednak "NYT".
– Donald Trump do dziś nie rozumie, że NATO jest sojuszem państw demokratycznych, które wierzą w te same wartości. To nie jest wyłudzanie pieniędzy za ochronę. Oni nie płacą nam za to, że ich chronimy – mówił w rozmowie z dziennikiem były ambasador USA w Rosji i szef katedry Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Stanforda Michael McFaul (cyt. za Onetem).