Słuchając partyjnych kolegów Marcina Romanowskiego, można byłoby uznać, że wypuszczenie go przez sąd z izby zatrzymań oznacza nie tylko kompromitację prokuratury, ale i oczyszczenie polityka Suwerennej Polski z zarzutów. Na ocenę prokuratury przyjdzie czas. Ale przypomnijmy, że na Romanowskim ciążą bardzo poważne zarzuty (m.in. działanie w zorganizowanej grupie przestępczej), które mogą go posłać za kraty na 15 lat.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tuż przed północą z wtorku na środę sąd zdecydował, że Marcin Romanowski nie trafi do aresztu. Wypuszczono go z izby zatrzymań. Wcześniej do Sejmu dotarło pismo przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z informacją, że poseł Suwerennej Polski ma immunitet w tym gremium.
Czy to znaczy, że poseł Romanowski jest niewinny? Nie. Tak samo jak zarzuty prokuratury nie oznaczają, że jest winny. W naszym systemie prawnym i we wszystkich cywilizowanych krajach każdy jest niewinny do momentu, w którym sąd nie uzna, że jest inaczej.
W takim przypadku nawet ewentualny akt łaski ze strony prezydenta nie spowoduje, że ktoś, na przykład poseł Romanowski, będzie niewinny.
Czy prokuratura poniosła porażkę?
W pewnym sensie tak, ale sprawa nie jest co końca jasna. Sąd, który wypuścił Romanowskiego z izby zatrzymań, rozpoznał sprawę na ekspresowym, 20-minutowym posiedzeniu tuż przed północą.
To zaskakująca procedura. Prokuratura może złożyć zażalenie na tę decyzję. Nie wiadomo, czy to zrobi. Przypomnijmy, że dla sądu opinie składane przez prokuraturę nie są wiążące. Tak samo nie jest dla niej wiążący list przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, który dotarł do Sejmu. Była w nim zawarta informacja, że Romanowski posiada immunitet w tej właśnie instytucji.
Przewodniczący ZPRE Theodoros Rousopoulos zaznaczył w liście do marszałka Sejmu Szymona Hołowni, że polskie władze powinny zawiesić postępowanie sądowe wobec Romanowskiego. I na razie tak się właśnie stało.
"Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby mógł Pan pilnie zwrócić uwagę właściwych organów krajowych na immunitet przyznany panu Romanowskiemu przez cały rok trwania Sesji Zgromadzenia Parlamentarnego. W przypadku gdy władze krajowe zostaną poinformowane o fakcie, że poseł korzysta z immunitetu, powinny zawiesić postępowanie sądowe do czasu uchylenia immunitetu przez Zgromadzenie" – napisał Theodoros Rousopoulos.
Prawda jest taka, że mamy do czynienia z poważnym sporem prawnym. Jego istotą nie jest to, czy Romanowski jest winny, czy nie. Chodzi o to, czy mógł być zatrzymany. Sąd stwierdził, że nie i ma to związek z jego członkostwem w ZP RE. Ale czy ta decyzja jest właściwa? Tego nie wiemy, sprawa może trafić do wyższych instancji.
Romanowski nie jest nawet członkiem Zgromadzenia, jedynie zastępcą. Na dodatek, jak twierdzą przedstawiciele resortu sprawiedliwości, ochrona Romanowskiego jako delegata dotyczy okresu, gdy trwa sesja oraz czynności w związku z tą sesją wykonywanych.
Marcin Romanowski nie został uniewinniony. Takie ciążą na nim zarzuty
Takiego przypadku jeszcze w Polsce nie było, dlatego pośpiech nie jest wskazany. Sprawa powinna być załatwiona tak, by nikt nie miał wątpliwości co do słuszności rozstrzygnięcia. I być może zapomniała o tym prokuratura, która spieszyła się z aresztowaniem Romanowskiego, do którego formalnie nawet nie doszło.
Przypomnijmy: Prokuratura Krajowa po zatrzymaniu Marcina Romanowskiego przekazała, iż w toku śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości prokurator uzyskał materiał dowodowy pozwalający na przedstawienie politykowi zarzutów popełnienia 11 przestępstw, w tym brania udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.
Poseł klubu PiSmiał popełnić przestępstwa przeciwko mieniu, a w szczególności poprzez przekraczanie uprawnień, niedopełnianie obowiązków oraz poświadczanie nieprawdy w dokumentach, wyrządzanie szkody w wielkich rozmiarach w mieniu Skarbu Państwa. Prokuratura tego wpływowego ziobrystę wzięła na celownik w związku z aferą wokół Funduszu Sprawiedliwości, który w przeszłości nadzorował.
– Działania prokuratury w sprawie FS to bez wątpienia działanie na polityczne zlecenie. Po to właśnie w sposób nielegalny była przejmowana prokuratura na początku tego roku, żeby wykorzystywać ją do brutalnej walki politycznej, a także po to, żeby umarzać niewygodne dla "Koalicji 13 grudnia" postępowania, czy wycofywać niewygodne dla koalicji wnioski o uchylenie immunitetów – przekonywał sam zainteresowany w wystąpieniu na sali plenarnej Sejmu.