W mediach nie cichnie burza wokół CLOUT Festival 2024. Po imprezie w przestrzeni internetowej pojawiło się wiele skarg odnośnie wydarzenia muzycznego. Dotyczyły zachowania ochrony oraz hałasu, który – według relacji w internecie – mógł wpływać na przebywające niedaleko imprezy konie. W sieci pojawiły się informacje, że kilka z nich zmarło. Brzmiało to na tyle niepokojąco, dlatego zdecydowaliśmy się sprawdzić sprawę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W miniony weekend na terenie Wyścigów Konnych w Warszawie, czyli Torze w Służewcu odbył się CLOUT Festival 2024. Była to trzecia edycja, podczas której przed zgromadzoną publicznością wystąpili raper, Playboi Carti, Offset, Destroy Lonely, Yung Lean, czy Trippie Redd.
Na scenie w dniach 13-14 lipca 2024 wystąpiło łącznie 20 artystów. Dostępna był również Strefa Jelenia Club Stage, cała impreza zakończyła się występem F1LTHY. Bilety na to wydarzenie mieściły się w przedziale od 534 do 949 złotych, w zależności od długości pobytu. Wyższa cena to koszt czterech dni zabawy na CLOUT Festival.
Wokół imprezy panują jednak kontrowersje ze względu na zachowanie ochroniarzy podczas wydarzenia. W przestrzeni medialnej udostępniono nagrania, w których można dostrzec agresywne zachowanie z ich strony wobec uczestnika festiwalu. Grupa ochroniarzy próbuje obezwładnić mężczyznę, używając przemocy.
Inne materiały wideo z imprezy przedstawiają ochroniarzy, którzy rzucają uczestników wydarzenia muzycznego na ziemię lub za nimi gonią. Pojawiły się komentarze, porównujące sytuację do... gry GTA.
Konie ucierpiały przez CLOUT Festival na Torze w Służewcu?
Sytuacja z ochroniarzami to nie jedyne kontrowersje, które panują wokół minionego CLOUT Festival. W mediach społecznościowych można znaleźć wiele wpisów niezadowolonych obywateli, którzy skarżyli się na hałas w związku z imprezą do późnych godzin nocnych.
Jedna z pań zdecydowała się dodać post, w którym zgłosiła poważne konsekwencje imprez pokroju CLOUT Festival. Według użytkowniczki podczas ostatniego wydarzenia mocno ucierpiały konie, przebywające w blisko położonym Szpitalu Koni Służewiec i nie tylko. Placówka znajduje się w odległości 50 metrów od wydarzenia, a kilkaset metrów dalej są stajnie, w których przebywa aktualnie 700 koni.
Internautka podkreśliła niebezpieczne konsekwencje przedsięwzięcia, z którymi mogą zmagać się konie, "które posiadają zakres słyszalności 2-3 razy większy od człowieka". Dla zwierząt hałas był ogromnym stresem. Nie poczyniono też żadnych kroków, by przygotować konie na tę sytuację np. poprzez ograniczenie hałasu.
Użytkowniczka opowiedziała o cierpieniach koni w trakcie i po CLOUT Festival. Nadmieniła, że pojawiły się również komentarze, że dla wielu zwierząt impreza miała tragiczne konsekwencje.
"Wchodziliśmy rano do koni, które były białe i mokre od potu, ze stresu, jaki zafundował im CLOUT Festival. Ja osobiście płakałam cały weekend, myśląc o nich. A my nie mamy co zrobić, nie mamy jak ich ewakuować, jak ochronić i jak wytłumaczyć. Zaczęły pojawiać się komentarze na Facebooku Toru Służewiec, że kilka koni padło na wskutek stresu związanego z hałasem, jednak według mojej wiedzy są to na szczęście nieprawdziwe informacje, niczym niepotwierdzone" – czytamy.
Motywacją kobiety do napisania posta na Facebooku jest nagłośnienie sprawy, pomoc zwierzętom poprzez zwrócenie uwagi na konsekwencje, z którymi muszą się one zmagać. Apeluje ona m.in. o zakaz organizowania głośnych imprez w miejscu, gdzie przebywają koniec, o egzekwowanie maksymalnej głośności.
Internautka zdecydowała się na taką formę, gdyż jak wyznaje, inne zawiodły. Twierdzi również, że Tor Służewiec usuwa komentarze zaniepokojonych użytkowników ze swoich profili w mediach społecznościowych.
"Chcemy coś zdziałać, mówiąc coś, mam na myśli wiele rzeczy – zakaz organizowania tak głośnych imprez w pobliżu stajni i szpitala wyścigowych. Aneks o maksymalnej głośności, która powinna być o kilkadziesiąt procent niższa od tej, która była teraz i egzekwowanie tego, dodatkowo budowa wygłuszających ekranów ograniczających hałas w kierunku stajni, szpitala, a także mieszkań, bo na terenie wyścigów mieszka ok. kilkuset osób, które codziennie przychodzą na 6, 5, a nawet 4 rano do stajni i zaczynają prace z końmi" – przekazała.
Żadne konie nie padły w wyniku CLOUT Festival
Redakcja naTemat.pl postanowiła zweryfikować powyższe informacje, dlatego skontaktowaliśmy się ze Szpitalem Koni Służewiec, by zapytać o minioną imprezę, czy konie ucierpiały podczas i po wydarzeniu oraz o komentarze internautów, w których przekazali, że "zwierzęta padły".
– My informowaliśmy zarówno organizatora wydarzenia, jak i tutaj administratora toru, że podczas tego wydarzenia jak również bezpośrednio po, nie mieliśmy żadnych zgłoszeń wypadków, ani interwencji i taka oficjalna informacja została przez nas przekazana i jest zgodna z prawdą – usłyszeliśmy telefonicznie po kontakcie ze Szpitalem.
"Polish Turf Magazine", tytuł poświęcony wyścigom konnym poinformował, że "żadne konie nie padły". Faktem jest jednak, że zwierzęta przeżyły silny stres na skutek ogromnego hałasu w minionych dniach.
"Fakty. Żadne konie nie padły. Niestety, ze względu na hałas, konie były zdenerwowane i zachowywały się w boksach nerwowo, łącznie z poceniem się – tak działa na konie stres, wywołany zagrożeniem. Niestety dyrektor Nowacki tego nie rozumie. Informacje powyższe są bezpośrednio od osób prowadzących stajnie na Służewcu" – przekazano.
Nasza redakcja postanowiła poprosić o komentarz Tor Wyścigów Konnych w Służewcu odnośnie rzekomego ignorowania przez dyrektora prób kontaktu ze strony obywateli, zaniepokojonych losem koni w stajniach i szpitalu.
Po przedstawieniu sprawy usłyszeliśmy, że jest wiele możliwości kontaktu z administracją, w sieci są podane adresy e-mail i numery telefonów. Dyrektor ma również swojego zastępcę, z którym można się kontaktować w przypadku jego nieobecności. Osoba z administracji przekazała także, że istnieje możliwość, by przyjechać na Tor i porozmawiać osobiście.
Impreza była pod patronatem Prezydenta miasta stołecznego Warszawy, który walczy o ciche, ekologiczne środki komunikacji miejskiej, dba o strefy czystego transportu w mieście, a patronuje imprezę, którą słyszało pół Warszawy, a odbywała się 50 metrów od Szpitala dla Koni, nieogrodzona żadną ścianą wygłuszającą, niczym. 50m - kilkaset metrów od kilkudziesięciu stajni, w których trenuje i przebywa aktualnie około 700 koni