Niewidomy koń może pracować na trasie do Morskiego Oka. Taką decyzję podjęła komisja badająca zwierzę przed startem sezonu turystycznego w Tatrach. W rozmowie z naTemat Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! mówi, że ów nieszczęśnik, to tylko przykład, najbardziej jaskrawy, ale bynajmniej nie jedyny. W ocenie Vivy!, ze szlaku powinno zostać wycofanych ponad 90 procent zwierząt.
Reklama.
Reklama.
Komisja lekarska zbadała w miniony weekend stan 275 koni ciągnących zaprzęgi z turystami na trasie do Morskiego Oka. Wynik "przeglądu"? Co najmniej zaskakujący.
– Badania wypadły bardzo dobrze. Stan przebadanych koni nie wzbudził żadnych wątpliwości. Wszystkie są w doskonałej formie, tylko jeden koń, który nie ma jeszcze stosownej licencji, nie został dopuszczony do pracy na trasie z uwagi na kulawiznę – powiedział dr Marek Tischner, weterynarz i specjalista chorób koni, którego słowa przytoczyła Polska Agencja Prasowa, a w ślad za nią czołowe polskie media.
Z taka oceną kompletnie nie zgadzają się działacze Fundacji Viva!, którzy alarmują: "Niewidomy koń będzie nadal pracował na trasie do Morskiego Oka. Taką decyzje podjęła komisja badająca konie, przy zdecydowanym sprzeciwie przedstawicielki Fundacji Viva! Lekarze weterynarii furmanów i Tatrzańskiego Parku Narodowego oraz zootechnik TPN większością głosów dopuścili do pracy niewidomego Linera".
Viva! podkreśla, że decyzja ta jest niezgodna z przepisami ruchu drogowego oraz z przepisami ustawy o ochronie zwierząt. Dlatego też organizacja pisze obszerną skargę do Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Niewidomy koń na drodze do Morskiego Oka to tylko przykład. Viva!: 90 proc. koni powinno być wycofanych
W rozmowie z naTemat Anna Plaszczyk, koordynatorka kampanii ratowania koni z Morskiego Oka z ramienia Viva! mówi, że wchodzący w skład komisji lekarze reprezentujący fiakrów oraz TPN od lat głosują w ten sam sposób, nieustannie kwestionując cierpienie koni.
– Czego efektem jest dopuszczenie do pracy konia niewidomego, ale też konia ze szpatem, czy zwierząt z poprzestawianymi miednicami, które kuleją. Normalnie żaden szanujący się lekarz nie dopuściłby tak ciężko chorych koni do pracy, ale większość tej komisji jest bardziej zainteresowana ochroną interesów fiakrów, niż losem koni – mówi nam Anna Plaszczyk.
Działaczka podkreśla, że z trudami pracy na trasie do Morskiego Oka nie daje sobie rady ponad 90 procent zwierząt, dlatego powinny one być wycofane – tak wynika z oceny dr Bożeny Latochy, która jest przedstawicielką Vivy! w komisji badającej zwierzęta.Jednocześnie Anna Plaszczyk zaznacza gorzko, że przy tym czteroosobowym składzie komisji, gdzie Viva! ma tylko jedno miejsce, nie ma na to szans.
Oburzenie w tej sprawie wyrażają też inni. – Dopuszczenie niewidomego konia do pracy zaprzęgowej jest sprzeczne z wszelkimi standardami dobrostanu w opiece nad zwierzęciem – mówi prof. Marcin Urbaniak, zoopsycholog i bioetyk z Uniwersytetu KEN w Krakowie, cytowany przez serwis zakopane.wyborcza.pl.
Rząd kontroluje fiakrów, a niesprawne konie dalej ciągną wozy do Morskiego Oka
Jak pisaliśmy w naTemat, na początku maja resort rolnictwa zapowiedział kontrolę u fiakrów, z kolej ministerstwo środowiska zapowiedziało zdopingowanie władz Tatrzańskiego Parku Narodowego do wprowadzenia zmian.
Było to pokłosie kolejnej afery, jaka miała miejsce na tatrzańskiej szosie. 3 maja jeden z koni ciągnących wóz z turystami potknął się i przewrócił. Na krótkim filmiku nagranym przez turystę widać wyraźnie, że zwierze nagle padło na ziemię i nie było w stanie się podnieść. Klienci opuścili wóz i biernie przyglądali się całemu zdarzeniu.
Na nagraniu było też widać fiakra, który podszedł do konia i uderzył go w pysk. Po tej "zachęcie" zwierzę wstało.
– Poleciłem służbom weterynaryjnym, żeby zbadały sytuację koni na Morskim Oku. Jeśli okaże się, że konie były przemęczone, muszą zostać wprowadzone zmiany – przyznał w Programie Pierwszym Polskiego Radia Czesław Siekierski, minister rolnictwa.