Od żelków i papierosów po stado kociąt i setkę gołębi, oraz kwiaty przycięte dokładnie na wysokość 6 cali. Wymagania, które gwiazdy stawiają przed organizatorami koncertów są już owiane legendami. Zazwyczaj wszyscy przystają jednak na największą rozrzutność artystów. Oprócz Hindusów, którzy właśnie powiedzieli gwiazdorskim szaleństwom Jennifer Lopez donośne: dość.
Piosenkarka Jennifer Lopez była wymarzonym gościem organizatorów wielkich zawodów sportowych w Indiach. Amerykanka miała zagrać na ceremonii otwarcia niezwykle popularnej w Azji indyjskiej ligi krykietowej przed prawie 60-milionową publicznością. Wszystko przy organizacji imprezy z udziałem gwiazdy pop szło wyśmienicie do czasu, gdy Hindusi otrzymali od ekipy J. Lo tzw. rider techniczny, czyli spis wszelkich wymagań, które muszą być spełnione, by artysta pojawił się na scenie.
To właśnie w tym dokumencie wpisuje się też osławione już ekstrawaganckie życzenia gwiazd. W spisie licznych wymagań postawionych organizatorom z Indii Jennifer Lopez umieściła także konieczność zapewnienia jej prywatnego odrzutowca i bardzo wielu miejsc hotelowych dla jej ekipy, w skład której wchodzi nawet odrębny sztab stylistów, czy fryzjerów.
Dla Hindusów to było zbyt wiele i uznali, że szybko muszą rozejrzeć się za inną gwiazdą światowego formatu o znacznie mniej kosztownych wymaganiach. Ostatecznie okazał się nią raper Pitbull. Życzenia, które w swoim riderze umieściła J.Lo na organizatorach wielu koncertów z pewnością nie zrobiłby jednak tak piorunującego wrażenia, jak na ludziach odpowiedzialnych za ceremonię otwarcia indyjskich zawodów. W spisach wymagań, bez spełnienia których wykonawca nie pojawi się na scenie wiele gwiazd wykazuje się bowiem znacznie większą fantazją.
Butle tlenowe dla Gunsów, włosy łonowe dla Lady Gagi...
Latem ubiegłego roku świetnie przekonali się o tym w Rybniku, gdzie wystąpić miała legendarna grupa rockowa Guns'n'Roses. Tylko wokalista Axl Rose zmusił organizatorów do stworzenia na rybnickim Stadionie Miejskim osobnej garderoby, w której koniecznie musiało znaleźć się trzydzieści sześć świeżo ściętych róż. Połowa z nich musiała być biała, a druga czerwona.
To jednak nie wszystko Axl wyraźnie zastrzegł sobie, że nie zje w Polsce nic innego, niż upieczonego w całości kurczaka, fileta mignon, sałatki cesarskiej, sałatki ze szpinaku i rosołu z kury. W diecie, którą musieli zapewnić frontmanowi Gunsów w Rybniku znalazły się także cheeseburgery i spaghetti pomodoro z koniecznie włoskim, czosnkowym chlebem.
Oprócz tego, cały zespół zażyczył sobie także czterech butli z tlenem. Ekipa dokładnie zaznaczyła też, że urządzenia te muszą mieć... dokładnie 80 cm wysokości. - Tak czy inaczej, wszystkie wymienione kwestie w tak zwanym riderze technicznym, który otrzymuje organizator, muszą zostać spełnione. Nie ma mowy o wyjątkach czy odstępstwach. Trzeba zadbać o każdy szczegół – tłumaczył wówczas Mateusz Pawlicki z agencji Prestige MJM, która organizowała polski koncert Guns'n'Roses.
Organizatorzy największych koncertów na świecie legendy opowiadają jednak przede wszystkim o wymaganiach Mariah Carey, która przed podpisaniem kontraktu podsuwa spis swoich potrzeb, wśród których kilkakrotnie pojawił się punkt dotyczący... zapewnienia jej dwudziestu białych kociąt i stu białych gołębi. Oprócz otoczenia pięknymi zwierzętami Carey potrzebuje już tylko kubełka panierowanych udek kurczaka.
W ślady doświadczonej koleżanki ze sceny ostatnio poszła także Nicki Minaj. Ona przed koncertami również żąda kotów i ptaków, ale ostatecznie zagrania koncertu nie uzależnia od kubełka udek, a... grillowanych skrzydełek. Lady Gaga potrzebuje w garderobie tymczasem jedynie białych skórzanych kanap, świeżo ściętych róż, kultowych plakatów z Davidem Bowie, Eltonem Johnem, Billie Holiday'em, oraz zespołem Queen, a także... manekina z bujnymi, różowymi włosami łonowymi.
Niegdyś z najtrudniejszych do zagwarantowania wymagań koncertowych słynęła ówczesna królowa pop, czyli Madonna. Do dziś organizatorzy muszą zapewnić jej ekipę złożoną z około dwustu osób, w skład której wchodzi trzydziestu ochroniarzy, osobiści kucharze, a także trenerzy jogi i spece od akupunktury. Od kiedy nowe technologie zmieniły nieco w świecie komunikacji Madonna odstąpił natomiast od konieczności zapewnienia jej dwudziestu niezależnych międzynarodowych linii telefonicznych. Nie odpuszcza jednak przy najważniejszym. Wszystkie obowiązkowo znajdujące się w garderobie lilie i róże muszą mieć dokładnie 6 cali długości.
Jeśli nie dziwactwa, to luksus
Czasem spełnienie wszystkich dziwacznych życzeń jest jednak dla organizatorów mniej kosztowne, niż opłacenie krótkiej i bardzo rzeczowej listy, którą w swoim riderze zawsze zamieszcza raper Jay-Z. Wychowany w ubogiej rodzinie z nowojorskiego Brooklynu dziś jest jednym z najlepiej zarabiających muzyków świata i uwielbia luksus. Dlatego też transport na każdy koncert trzeba mu zapewniać najnowszym modelem czarnego maybacha. Pragnienie raper gasi tymczasem głównie szampanem i winem. Szampan nie może być jednak z gatunku tańszego, niż 300 dolarów za butelkę, a wino to tylko i wyłącznie Sassicaia rocznik 2004. Można więc powiedzieć, że Kanye West to przy nim człowiek niezwykle skromny, skoro zadowala się tylko ręcznikami od Versace i tym, by jego szofer był ubrany w 100-proc. bawełniane ubrania.
Nie wszyscy popularni artyści uchodzą jednak za takich dziwaków. Ridery piosenkarek takich, jak Adele, Rihanna, czy Katy Perry również mają po kilkadziesiąt stron, ale głównie dotyczą prawdziwej specyfikacji technicznej koncertu. Ich prywatne wymagania są tymczasem niezwykle skromne i po prostu odzwierciedlają codzienne przyzwyczajenia. Rihanna do szczęścia w garderobie potrzebuje bowiem jedynie żelków marki Haribo, ciasteczek Oreo i kilku puszek Red Bulla. Katy Perry wymaga natomiast tylko nowoczesnej stylistyki w garderobie i tego, by jej szofer nie próbował wchodzić z nią w pogawędki, oraz nie gapił się na tylną kanapę. Adele prosi natomiast o zapewnienie jej papierosów Marlboro, dobrego europejskiego piwa i kanapek bez pomidorów, za którymi nie przepada.
Ale, czy gwiazdy naprawdę nie potrafiłby zagrać koncertu bez tego wszystkiego? Większość z nich na co dzień żyje przecież dużo skromniej, nie inaczej, niż zwykli ludzie. Jak twierdzą spece od rozrywki z portalu HuffingtonPost, którzy specjalizują się w śledzeniu nietypowych życzeń gwiazd przed koncertami, szaleństwa w riderach mają podobno zupełnie inne zadanie. "Chodzi o to, by przetestować organizatorów. Kiedy okazuje się, że życzenia gwiazdy są trudne do spełnienia, lub oceniane jako kuriozalne, to dowód, że ktoś to na pewno to wszystko dokładnie przeczytał" - tłumaczy Liat Kornowski z HuffingtonPost.