
Ewa P. została skazana przez niemiecki sąd na dożywocie. Sprawa dotyczy wypadku, w którym zginęło dwoje dzieci. Doprowadziła do niego Polka, która postanowiła wziąć udział w nielegalnym ulicznym wyścigu w pobliżu Barsinghausen nieopodal Hanoweru. Niemiecka prasa szeroko relacjonowała jej proces. Kim ona jednak jest? Aby to sprawdzić, przejrzałam zeznania świadków, w tym jej bliskich. Jedno jest pewne – lubiła szybką jazdę samochodem. Miała też problemy rodzinne.
Do wypadku doszło w 2022 roku niedaleko Hanoweru w Niemczech, a w sprawie zapadł już jeden wyrok. Sprawczynię uznano wówczas winną, a za spowodowanie wypadku miała spędzić sześć lat w więzieniu. Dopatrzono się jednak uchybień w postępowaniu, a sprawę rozpatrzono ponownie. Tym razem Polka Ewa P. usłyszała wyrok dożywotniego pozbawienia wolności.
Polka skazana na dożywocie w Niemczech
W 2022 roku Polka jadąc autem osobowym, postanowiła wziąć udział w nielegalnym wyścigu ulicznym. Jej rywalem był wówczas niemiecko-francuski kierowca. Oba pojazdy rozpędziły się na prostym odcinku drogi. Problem pojawił się, kiedy auto kobiety weszło w zakręt. Polka pędziła wtedy z prędkością ok. 180 km/h. I właśnie w tym momencie wpadła w poślizg.
Kobieta straciła panowanie nad autem i wjechała w pojazd jadący z naprzeciwka. Ten na skutek zderzenia został wyrzucony na pobliskie pole. Na jego tylnym siedzeniu jechało dwóch chłopców w wieku dwóch i sześć lat. Choć obaj byli przypięci pasami, nie przeżyli wypadku.
Czy wyrok dla Polki jest sprawiedliwy?
1447 odpowiedzi
Właśnie za popełnienie tego czynu Polka usłyszała dwa zarzuty morderstwa, usiłowania morderstwa, ciężkiego uszkodzenia ciała i nielegalnego wyścigu samochodowego ze skutkiem śmiertelnym.
Niemieckie media szeroko relacjonują ten proces i drugi wyrok, który właśnie zapadł. W czwartek w niemieckiej sieci natrafiłam na dokładną relację z ostatniej rozprawy, jaką przedstawił serwis con-nect.de.
Zeznania świadków w procesie Polki, w tym jej brata
Znajdzie tam zarówno relacje jej rodziny, jak i innych świadków. Brat kobiety Janusz N. jest malarzem i obecnie mieszka w Polsce. Miał prawo odmówić zeznań, ale zgodził się zabrać głos w sądzie.
Mówił tam m.in, że Ewa jest wrażliwą osobą, która przeszła przez wiele trudnych chwil w życiu. W szkole rodzeństwo było prześladowane, w dzieciństwie doznali poparzeń, matka chorowała na nowotwór, a ojciec był alkoholikiem.
– To była wielka tragedia, gdy nasza mama zachorowała na raka. Ewa wówczas także pomagała w opiece. Pracowała w Polsce na dwóch etatach, aby samodzielnie utrzymać dom. Zawsze bardzo troszczyła się o swoje dzieci i cieszyła się z bycia matką – mówił w sądzie.
Mężczyzna zeznał też, że w ostatnich latach często jeździli razem z siostrą z Niemiec do Polski i z powrotem i czuł się bezpiecznie w samochodzie Ewy.
Inna relacja wyłania się z zeznań osób niespokrewnionych z Polką. Jedna z kobiet, która zeznawała, opisała Ewę P. jako osobę powściągliwą. Kontaktowały się ze sobą tylko w pracy i rozmawiały tylko o ich samochodach marki Audi.
– Na szczęście nigdy z nią nie jechałam. Raz koleżanka tak zrobiła i poczuła się niekomfortowo ze względu na sposób, w jaki jeździła – opisała świadek. – To była tylko kwestia czasu, zanim coś się stanie – dodała.
Druga z kobiet zeznała, że miał dobry kontakt z Ewą P. Ta kobieta tłumaczyła dla Polki dokumenty, a także rozmawiał z nią prywatnie. Z tego względu kobieta wiedziała, że najmłodsza córka Ewy P. lubiła uciekać z domu, a najstarsza córka zaszła w ciążę.
Pamiętała również, że Polka szybko jeździła autem. – Jeździła znacznie szybciej niż wszyscy inni. Nigdy nie przestrzegała przepisów – opowiedziała 36-latka w sądzie.
Zobacz także
