Pół internetu oburzyło się na ceremonię otwarcia igrzysk w Paryżu. Fragment show podobno miał przypominać scenę ze słynnej ikony, pokazującej Ostatnią Wieczerzę. Oczywiście w sposób, który ma obrażać uczucia niektórych katolików. Jeśli wypatrzyliście w tym skandal, lepiej zejdźcie na ziemię. A konkretnie przenieśmy się do... Aleksandrowa Łódzkiego. I zobaczcie, co urządził w kościele Krzysztof Rutkowski.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ceremonia otwarcia igrzysk to międzynarodowe show, ale jeśli coś miałoby naprawdę obrazić ludzi wierzących w Polsce, to mieliśmy ostatnio świetny przykład. I w ogóle nie łączy się to z olimpiadą.
Krzysztof Rutkowski, detektyw bez licencji postanowił poświęcić kolekcję swoich aut, wartą blisko 10 milionów złotych. Brzmi niewinnie, przecież księża święcą motocykle, samochody, ogólnie to dość znany obrzęd w wielu parafiach.
Ale przecież z udziałem Rutkowskiego wszystko musi zamienić się... w przedstawienie. I jeśli myślicie, że w kościele powstrzymał swoje zapędy do przyciągania uwagi... lepiej zobaczcie, jak to wyglądało. Opisaliśmy to już dokładnie w naTemat.
Czytaj także:
"Festiwal kiczu" to łagodne określenie. Rutkowski wszedł do kościoła ze swoim zamaskowanym patrolem, więc urządził w świątyni własne przedstawienie. Ksiądz, który prowadził cały obrzęd, nawet wcześniej zapowiadał, że to będzie gratka dla miłośników motoryzacji. Potem pochwalił się zdjęciami z całej "akcji" i sumie sam wziął w tym wszystkim udział.
"Luksus i kicz biły po oczach, a celebryta wparował do świątyni z uzbrojoną po zęby obstawą" – pisała w naTemat Ola Gersz. A ludzie określali to głównie jednym słowem: cyrk.
Rutkowski zrobił show w kościele. Co to ma wspólnego z igrzyskami w Paryżu?
Wspólne jest słówko "show", ale i "afera", która nakręciła się przede wszystkim w odniesieniu do obrazy uczuć katolików. Francuzi postarali się, żeby o ich widowisku mówił cały świat i dopięli swego. Rutkowski w pewnej mikroskali też zaistniał, jak zwykle.
Na francuską ceremonię oburzyli się niektórzy duchowni, w sieci rozgorzała dyskusja wśród wierzących. W Polsce abp Marek Jędraszewski stwierdził, że "obrażono ponad miliard chrześcijan żyjących na całym świecie".
Tylko jest w tym wszystkim kluczowa różnica. Obejrzyjcie jeszcze raz dokładnie fragment z ceremonii w Paryżu, który ma przedstawiać sceny wyrwane z "Ostatniej Wieczerzy". Jeśli nawet twórcy zainspirowali się religijnymi motywami, mnie kompletnie to nie rusza. Zrobili to sprytnie, bo w zasadzie nie da się udowodnić, że "Ostatnia Wieczerza" była przewodnią koncepcją.
Zresztą jeszcze w trakcie ceremonii otwarcia organizatorzy napisali, że przedsięwzięcie było inspirowane greckim bogiem płodności, teatru i wina. Tej postaci na obrazie "Ostatnia Wieczerza" próżno szukać, bo Leonardo da Vinci przedstawiał Jezusa i apostołów. Nie ma więc wątpliwości, że francuscy artyści mogli inscenizować to, co widać na innym płótnie. Chodzi o "Święto bogów" (inny tytuł "Uczta bogów") autorstwa caravaggionisty utrechckiego Jana van Bijlerta.
Ile w tym prawdy? Niech każdy zinterpretuje sobie sam. Na lokalnym polskim podwórku to kościelna akcja Rutkowskiego powinna wywołać dyskusję o poszanowaniu katolików i świętości, a nie jedna czy dwie sceny z Paryża.
W ogóle przyznaję, że to połączenie otwarcia igrzysk i "cyrkowej" akcji Rutkowskiego jest absurdalne. Nie mogę jednak zrozumieć, że abp Jędraszewski tak bardzo zdenerwował się na show z olimpiadą, ale już nie zająknął się o tym, co dzieje się pod naszym nosem. Traktuję to jak przyzwolenie do organizowania podobnych przedstawień, bo do tej pory nie zauważyłem, by jakikolwiek polski hierarcha skrytykował to, co wyprawiało się w kościele w Aleksandrowie Łódzkim.
We Francji nie ma nawet czegoś takiego jak "bluźnierstwo", więc ich wyczucie w kreowaniu scenariusza mogło mieć przesunięte granice dalej, niż nam się nad Wisłą wydaje.
Gdybym sam był świadkiem w kościele takiej sceny, jaką urządził Rutkowski, po prostu wyszedłbym z niesmakiem. A performance na otwarcie igrzysk w Paryżu, może poza pierwszą częścią, był dopieszczony, efektowny i trzymał przed telewizorem. Jeśli mówimy o prawdziwej obrazie uczuć religijnych, popatrzmy lepiej na własne podwórko.