Rozwód z Google jest możliwy?
Rozwód z Google jest możliwy? AHMAD FAIZAL YAHYA / Shutterstock.com
Reklama.
Coś, co wielu członkom naszej redakcji (w tym mnie) trudno sobie wyobrazić, zostało dowiedzione: można żyć bez usług Google'a. Przez rok przekonał się o tym Tom Henderson, przedsiębiorca internetowy i naukowiec. Amerykaninowi nie spodobało się wprowadzenie przez Google nowej polityki prywatności.
Zasady pozwalają koncernowi na łączenie informacji z wszystkich używanych przez nas narzędzi firmy. To, co piszemy w mailu ma wpływ na reklamy, jakie wyświetlają się podczas wyszukiwania albo na YouTube. Serwery Google stały się wielką bazą zintegrowanych danych, choć firma przekonywała, że to dla naszego dobra.
Dlatego na początku marca 2012 roku postanowił zrezygnować ze wszystkich usług dostarczanych przez firmę z Mountain View. Przyzwyczajony do ich używania zaczął ostrożnie. Chciał sprawdzić, czy uda mu się funkcjonować bez Google'a przez tydzień. Opisywał każdy dzień swojej nowej przygody – to jak brakuje mu YouTube'a i Google+, jak udało mu się znaleźć zastępstwo dla wyszukiwarki i dla Map. Choć momentami problemy spowodowane przez "rozwód z Google" piętrzyły się i bywały uciążliwe, wynalazca postanowił definitywnie zrezygnować z usług firmy. Po pełnym roku opisał, jak doskonale udało mu się przystosować. W jego ślady poszli też znajomi.
Zobacz też: Google Street View i prywatność, czyli o... zawiedzionych mediach – pisze Gniewomir Świechowski
"Dla mnie Google już nie ma" – deklaruje w artykule na ITWorld.com. Choć Google to zdecydowanie najsilniejszy gracz na wielu internetowych polach, nie jest monopolistą. Dlatego jeśli tylko możemy poświęcić nieco czasu na szukanie alternatywnych rozwiązań, można się obejść bez rozwiązań dostarczanych przez firmę Laryy'ego Page'a i Sergey'a Brina. Wystarczy znaleźć po prostu narzędzia innych firm. Niestety trudniej jest trafić na takie, które nie powtarzają grzechów koncernu z Mountain View.
Dlatego Henderson nie proponuje nam Binga (wyszukiwarka Microsoftu) czy Yahoo!. Jego nowa wyszukiwarka to DuckDuckGo. Choć to YouTube jest największym serwisem wideo, silną konkurencją jest dla niego Vimeo, które w przeciwieństwie do serwisu Google nie wymaga przekazania firmie praw autorskich do umieszczanego filmu. Poza tym muzykę spokojnie można słuchać na coraz popularniejszym Spotify. "Znajduję na nim 99 procent muzyki, którą chcę słuchać" – zapewnia Tom Henderson.
Choć dziś coraz trudniej wyobrazić nam sobie życie bez Google'a, Amerykanin dowodzi, że to możliwe. Swój stosunek do narzędzi firmy porównuje do spotkania byłego partnera w centrum handlowym. "Witasz się, zamieniasz z nim słówko i ruszasz dalej" – pisze. Jednak zerwanie nie jest absolutne, bo dawne uczucie między Hendersonem a Google nie wygasło. Przedsiębiorca wciąż ma konto Google zarejestrowane na jego firmę i korzysta z niego podczas badań. Poza tym nie zmienił jeszcze telefonu, który funkcjonuje na Androidzie (choć są przecież komórki na systemach Symbian czy Windows Phone). A może Wy próbowaliście zrezygnować z usług Google? Jak Wam poszło?
Rok temu z używania Google zrezygnował Mikołaj Barczentewicz, prawnik z Fundacji Obywatelskiego Rozwoju. O powodach pisał na swoim blogu w naTemat.

Naszej prywatności w internecie nie da się skutecznie zabezpieczyć za pomocą narzędzi prawnych. Usługodawcy będą zawsze krok do przodu przed urzędnikami i politykami. Pomóc może jedynie konsekwentna postawa użytkowników, pokazująca takim firmom jak Google czy Facebook, że ochrona prywatności jest cechą, której wymagamy od usług internetowych. Masowy bojkot Gmaila byłby z pewnością dużo bardziej efektywny niż działania władz krajowych czy międzynarodowych. CZYTAJ WIĘCEJ