
Przemysław Babiarz niedawno został znów przywrócony do komentowania igrzysk olimpijskich w Paryżu. Media donoszą jednak, że prezenter znów ma być...odsunięty od tej pracy, a dokładnie o jednego z wydarzeń IO.
Portal meczyki.pl poinformował, że dziennikarz Przemysław Babiarz został odsunięty od ceremonii zamknięcia igrzysk w Paryżu. "Prawdopodobnie zastąpi go inna telewizyjna legenda, Dariusz Szpakowski. Legendarny komentator ma pracować przy ceremonii razem z Jarosławem Idzim" – czytamy.
Babiarz wrócił na antenę, ale był o krok od kolejnego skandalu
Przypomnijmy: na początku sierpnia znów usłyszeliśmy w TVP Sport Przemysława Babiarza komentującego zmagania lekkoatletów w Paryżu. Choć nie wspomniał nic o słynnym zawieszeniu, to był o włos od kolejnego "kontrowersyjnego" komentarza. Przedstawiając zawodniczkę z Palestyny, zaczął mówić:
– Almasri z Palestyny... Kraju na pewno w tej chwili, kraju, no... – zawiesił się Babiarz i po chwili dodał: – Reprezentantka w każdym razie z kraju, który jest w niełatwej sytuacji, odbiegająca poziomem od pozostałych zawodniczek, ale honorowy start, udział w igrzyskach – to się liczy.
Czy TVP podjęło dobrą decyzję?
338 odpowiedzi
Babiarz przez długi czas nie komentował sprawy zawieszenia w TVP. Gdy jednak było już wiadomo, że wróci na IO, w końcu udzielił wywiadu.
Michał Wodziński z "Faktu" zapytał go, czy komentarz sprowadzający słynną piosenkę "Imagine" Johna Lennona do komunizmu, naruszał w jakiś sposób zasady bezstronności dziennikarskiej.
Tak Babiarz komentował pierwsze zawieszenie
– Nie, gdyż opierał się na słowach samego Johna Lennona, który przyznawał się do inspiracji manifestem komunistycznym Karola Marksa. Ba, przyznawał się też do pewnej taktyki. Jak stwierdził sam John Lennon, ktoś, kto chce głosić tę ideę, musi decydować się na formę "polukrowaną". Tylko w takiej formie jego piosenki mogły być puszczane w stacjach radiowych. Proszę pamiętać, że mówimy tu o rzeczywistości początku lat 70. – stwierdził.
Babiarz został też zapytany o zawieszenie. – To było trudne, ale sam fakt, że zostałem zawieszony, a nikt nie kupował mi natychmiast biletu powrotnego do Polski, dawał mi nadzieję, że może ten stan się zmieni. Po drugie, cały czas byłem z kolegami, którzy mnie zastępowali, a szczególnie z Szymonem Borczuchem, którego szalenie cenię – powiedział gazecie.
Jak podkreślił, "było to dla niego nowe doświadczenie". – Przykre, ale nie traumatyczne. Wiedziałem, że robota dla widzów, dla kibiców jest zrobiona i to bardzo rzetelnie. Byłem więc spokojny. Ale nie ukrywam, że było mi troszkę przykro – wyznał na koniec.
Zobacz także
