nt_logo

Imane Khelif wywalczyła złoto na IO. Myślicie, że to powstrzymało hejt? Nic z tego

redakcja naTemat.pl

10 sierpnia 2024, 10:15 · 3 minuty czytania
Imane Khelif bez trudu wygrała finałową walkę z Chinką Liu Yang i wywalczyła złoto olimpijskie. Oczywiście fakt ten tylko wzmógł zamieszanie wokół płci Algierki no i oczywiście hejt.


Imane Khelif wywalczyła złoto na IO. Myślicie, że to powstrzymało hejt? Nic z tego

redakcja naTemat.pl
10 sierpnia 2024, 10:15 • 1 minuta czytania
Imane Khelif bez trudu wygrała finałową walkę z Chinką Liu Yang i wywalczyła złoto olimpijskie. Oczywiście fakt ten tylko wzmógł zamieszanie wokół płci Algierki no i oczywiście hejt.
Imane Khelif ze złotem olimpijskim. Fot. AA/ABACA/Abaca/East News

Piątkowa walka finałowa kobiet w kategorii do 66 kg na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu była dość wyrównana, ale faworytka do złotego medalu była tylko jedna – Imane Khelif. I chociaż Chinka Liu Yang pokazała się z najlepszej strony, jako godna oponentka, to jednak nie udało jej się pokonać Algierki.


Khelief była przeszczęśliwa po walce i utonęła w ramionach członków swojego sztabu szkoleniowego. Nie zapomniała jednak o swojej rywalce i podczas ogłaszania werdyktu podniosła jej rękę do góry w geście triumfu i uznania.

I trzeba przyznać, że w drodze do finału pokonała piekło, bo musiała się mierzyć nie tylko z innymi zawodniczkami w ringu, ale także z ogromnym hejtem. Wszystko zaczęło się w 1/8 finału, który gładko wygrała po wyprowadzeniu dwóch silnych ciosów na Angelę Carini. Włoszka miała krew na spodenkach i nie była w stanie kontynuować walki z powodu poważnie zranionego nosa.

Po tym Carini odstawiła szopkę, bo nie chciała podać ręki oponentce i udzielała dwuznacznych komentarzy na temat walki. Szybko przypomniano, że Imane Khelif została zdyskwalifikowana z mistrzostw świata w zeszłym roku, ponieważ "podwyższony poziom testosteronu nie spełniał kryteriów kwalifikacyjnych".

Ale przyjechała do Paryża, bo na tej imprezie spełniła wszelkie normy kwalifikacyjne. Kiedy wokół Algierki zrobiło się zamieszanie rzecznik MKOl oświadczył: – Algierska bokserka urodziła się jako kobieta, została zarejestrowana jako kobieta, żyła jako kobieta. Ma żeński paszport.

Później MKOl wydał odrębny komunikat, w którym czytamy, że:

"Każdy człowiek ma prawo do uprawiania sportu bez dyskryminacji. Wszyscy sportowcy biorący udział w turnieju bokserskim Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024 przestrzegają przepisów kwalifikacyjnych, a także wszystkich obowiązujących przepisów medycznych określonych przez Jednostkę Bokserską Paryż 2024. [...] W raportach widzieliśmy wprowadzające w błąd informacje o dwóch zawodniczkach rywalizujących w igrzyskach olimpijskich Paryż 2024. Obie zawodniczki od wielu lat rywalizują w międzynarodowych zawodach bokserskich w kategorii kobiet, w tym w igrzyskach olimpijskich Tokio 2020, Mistrzostwach Świata Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu (IBA) oraz turniejach sankcjonowanych przez IBA".

Imane przeprosiła nawet sama Włoszka, pewnie zaskoczona tym, jakie reakcje wywołało jej zachowanie. Ba, powiedziała nawet, że dziś uścisnęłaby swoją rywalkę.

Ojciec Imane tłumaczy

Ale to i tak nie uciszyło głosów krytyki, którym odpowiedział na łamach brytyjskiej prasy ojciec Imane – Amar Khelif. Mężczyzna zarzeka się, że jego córka urodziła się kobietą. Jako dowód pokazał dziennikarzom jej zdjęcie z dzieciństwa oraz akt urodzenia.

– Ataki na nią są niemoralne i niesprawiedliwe. Imane jako mała dziewczynka uwielbiała sport. Odkąd miała sześć lat, grała w piłkę nożną. Ci krytycy i plotkarze mają na celu jej zdestabilizowanie. Nie chcą, żeby została mistrzynią – powiedział "The Sun" Amar Khelif.

– To jest nasz rodzinny oficjalny dokument, 2 maja 1999 r., Imane Khelif, kobieta. Jest tu napisane, możesz to przeczytać, ten dokument nie kłamie. (...) Moje dziecko jest dziewczynką, została wychowana jako dziewczynka. To silna dziewczyna, wychowałem ją na pracowitą i odważną, ma silną wolę pracy i treningu – dodał w rozmowie ze Sky News.

Imane zabiera głos

Algierka też sama komentowała zamieszanie wokół niej w mediach. W wywiadzie dla SNTV (sportowy partner wideo The Associated Press) Khelif stwierdziła: – Wysyłam wiadomość do wszystkich ludzi na świecie, aby przestrzegali zasad olimpijskich i Karty Olimpijskiej oraz powstrzymali się od zastraszania sportowców, ponieważ ma to skutki, ogromne skutki.

To może zniszczyć ludzi. To może zabić ludzkie myśli, ducha i umysł. Może podzielić ludzi. Z tego powodu proszę o powstrzymanie się od zastraszania (sportowców-red.) – podkreśliła.

Khelif powiedziała też, że jest w kontakcie z rodziną dwa razy w tygodniu i ma nadzieję, że "nie ucierpieli głęboko" z powodu tego, co ją spotkało. – Martwią się o mnie – przyznała bokserka. – Jeśli Bóg pozwoli, ten kryzys zakończy się złotym medalem, a to byłaby najlepsza odpowiedź – dodała na koniec.

I cóż, jej słowa się ziściły. Czy to zamknęło usta hejterom? Niestety nie, a nawet tylko wzmogło krytykę.

Przykre to.

Czytaj także: https://natemat.pl/565727,burza-wokol-imane-khelif-oto-historia-algierki-ktora-biora-za-mezczyzne