nt_logo

Przez nagonkę prawicy chciałam ją poznać. Imane Khelif musi udowadniać, że jest kobietą

Katarzyna Zuchowicz

06 sierpnia 2024, 05:59 · 5 minut czytania
Im bardziej zagłębiam się w jej historię, tym bardziej nie wierzę, że cała ta burza dzieje się naprawdę. Ta kobieta przeszła ciężką drogę, by być tu, gdzie jest teraz. Daje dzieciakom w swoim kraju nadzieję, inspiruje inne kobiety. I musi mieć więcej siły w głowie niż w pięściach, by znieść krytykę, która się na nią teraz wylewa. Często ze strony środowiska, z którego tak naprawdę pochodzi. Biedny dom, konserwatywna wioska i przekonanie, że boks nie jest dla dziewczynek – tak zaczyna się historia Imane Khelif, najsłynniejszej dziś bokserki świata, która musi udowadniać, że nie jest mężczyzną.


Przez nagonkę prawicy chciałam ją poznać. Imane Khelif musi udowadniać, że jest kobietą

Katarzyna Zuchowicz
06 sierpnia 2024, 05:59 • 1 minuta czytania
Im bardziej zagłębiam się w jej historię, tym bardziej nie wierzę, że cała ta burza dzieje się naprawdę. Ta kobieta przeszła ciężką drogę, by być tu, gdzie jest teraz. Daje dzieciakom w swoim kraju nadzieję, inspiruje inne kobiety. I musi mieć więcej siły w głowie niż w pięściach, by znieść krytykę, która się na nią teraz wylewa. Często ze strony środowiska, z którego tak naprawdę pochodzi. Biedny dom, konserwatywna wioska i przekonanie, że boks nie jest dla dziewczynek – tak zaczyna się historia Imane Khelif, najsłynniejszej dziś bokserki świata, która musi udowadniać, że nie jest mężczyzną.
Imane Khelif, algierska bokserka, wzbudza ogromne kontrowersje podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. fot. John Locher/Associated Press/East News

Od jej głośnego spotkania z Włoszką – gdy ta poddała się zrezygnowana i nie chciała podać jej ręki – jest na ustach całego świata. I nawet jeśli nie pasjonujesz się sportem i olimpiadą, chyba nie ma szans, byś nie słyszał o kontrowersjach związanych z jej płcią.


A właściwie o nagonce, że Imane Khelif jest mężczyzną.

Nagonce, która nie milknie, choć głos zabrał już jej ojciec, pokazując akt urodzenia jako dowód, że jego córka urodziła się dziewczynką.

Choć rzecznik MKOl oświadczył: – Algierska bokserka urodziła się jako kobieta, została zarejestrowana jako kobieta, żyła jako kobieta. Ma żeński paszport.

Imane przeprosiła nawet sama Włoszka, pewnie zaskoczona tym, jakie reakcje wywołało jej zachowanie. Ba, powiedziała nawet, że dziś uścisnęłaby swoją rywalkę.

W sieci zaczęły krążyć zdjęcia Imane z dzieciństwa, które ukazują dziewczynkę.

I choć wreszcie sama algierska bokserka ogłosiła: – Jestem kobietą. Cały naród arabski zna mnie od lat. Chcę powiedzieć całemu światu, że jestem kobietą i pozostanę kobietą.

Ferment zdążył się jednak zasiać. Społecznie i politycznie. Wylała się transfobia i hejt.

– Pojedynek nie był na równych zasadach. Uważam, że zawodniczki, które mają męskie cechy genetyczne, nie powinny być dopuszczane do zawodów kobiecych – oświadczyła nawet premier Włoch. Wokół Imane Khelif ciągle się gotuje w sieci. W ilu głowach zakiełkowała myśl, że to nie kobieta? Albo, że mecz był niesprawiedliwy?

Zasadami udziału w międzynarodowych turniejach, testami i badaniami lekarskimi niech zajmują się eksperci.

Ja jednak patrzę na jej historię i po głowie biegają mi inne myśli. W sumie – jestem pod wrażeniem. I rozumiem, gdy czytam, że chce być, albo już jest, inspiracją dla dzieci i kobiet w swoim konserwatywnym kraju, gdzie dziewczynki – zwłaszcza w odległych wioskach – mogą tylko marzyć o takim życiu.

– Moja córka jest przykładem dla algierskich kobiet. Jest bohaterką Algierii – tak w rozmowie z AFP powiedział sam jej ojciec.

A zatem – kim jest 25-letnia Imane Khelif?

Grała w piłkę nożną, biła się z chłopakami

Urodziła się w małej wiosce Biban Mesbah, ok. 300 km na południowy zachód od stolicy Algierii. Gdy spojrzycie na Google Maps, zobaczycie osadę, wokół której nie ma praktycznie nic, tylko pustynia. I droga N23, którą można się dostać do oddalonego o 10 km, 170-tysięcznego miasta Tijarat i stolicy regionu o tej samej nazwie.

Tu, w biednym, konserwatywnym Biban Mesbah, grała w piłkę nożną i wikłała się w bójki na pięści z chłopakami z wioski, którzy z powodu jej postury (dziś ma 1,79 cm) podobno czuli się zagrożeni. "Jak na ironię, to właśnie jej umiejętność unikania ciosów chłopców zaprowadziła ją do boksu" – zwraca uwagę UNICEF, którego jest ambasadorką.

Tak zaczęła się rodzić jej miłość do tego sportu, choć ojciec był temu bardzo przeciwny.

– Pochodzę z konserwatywnej rodziny. Boks nie jest sportem szeroko uprawianym przez kobiety, szczególnie w Algierii. Było trudno – wspominała w niedawnym wywiadzie w CanalAlgerie.

Dopięła swego. Po Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku, które oglądała w telewizji. Miała wtedy ok. 17 lat.

– Nie sądziłam, że uda mi się trenować boks z powodu trudnych warunków społecznych. Cierpiałam, bo nie byłam w stanie zaoszczędzić pieniędzy na dojazdy do hali treningowej z domu, który jest w małej wiosce oddalonej o około 8 kilometrów. Postanowiłam jednak rzucić wyzwanie i kontynuować treningi, aby osiągnąć sukces. Pokochałam boks od pierwszego dnia treningu – opowiadała po latach.

Treningi odbywały się w Tijaret. Ale rodzina była biedna, ojciec pracował jako spawacz, w domu nie było pieniędzy. Imane sprzedawała więc chleb na ulicy, a także złom i plastik, by mieć na bilety autobusowe do miasta. A jej mama sprzedawała domowy kuskus.

W 2022 roku wyznała w wywiadzie dla algierskiej agencji prasowej APS, że w którymś momencie rozważała rezygnację, tak było trudno. Jej słowa przypomina AFP: "Ponieważ moja rodzina nie zaakceptowała tego pomysłu i ze względu na to, jak społeczeństwo na mnie patrzyło, uważając, że robię coś złego".

Dziś jej ojciec pęka z dumy, stał się jej największym fanem. – Przeprowadziłam się z wioski do miasta. Z miasta do stolicy. Ze stolicy za granicę – tak podsumowała swoją dotychczasową karierę w głośnym ostatnio wywiadzie w Canal Algerie.

Jej idolem był Muhammad Ali, legendarny, amerykański bokser.

"To był udany rok dla Imane Khelif, imponujący postęp"

Szybko pięła się w górę. Choć absolutnie nie było tak, że wygrywała wszystkie walki z kobietami. Wręcz przeciwnie. Ale widać było, jak Algieria pęka z dumy.

Pierwszy raz zaistniała na międzynarodowych salonach na mistrzostwach świata w boksie kobiet w 2018 roku w New Delhi – zajęła 17. miejsce. Rok później w Rosji była 33. Na olimpiadzie w Tokio w 2021 roku zajęła już piąte miejsce. "Wszystko zmieniło się na lepsze, zwłaszcza gdy powiewała flaga mojego kraju, a jej hymn zabrzmiał w wielu krajach na całym świecie" – mówiła.

W 2022 roku wywalczyła srebro w mistrzostwach świata kobiet w Stambule. Było jeszcze złoto na mistrzostwach Afryki w Mozambiku.

Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu (IBA) tak ją wówczas chwaliło: "To był udany rok dla 23-letniej Algierki Imane Khelif (63 kg). Weźcie pod uwagę, że zarówno na mistrzostwach świata w 2018, jak i 2019 roku została wyeliminowana w pierwszej rundzie. Imponujący postęp w tak krótkim czasie był możliwy dzięki ciężkiej pracy i wytrwałości".

– Tak, to dla mnie naprawdę wyjątkowy rok. Bardzo się cieszę z tych tytułów, zwłaszcza że ​​jest to pierwszy medal na Mistrzostwach Świata Kobiet IBA dla mojej kraju, Algierii – reagowała.

Mówiła, że jej cel jest jasny: – Chcę wystąpić na wysokim poziomie i udowodnić, że boks to prawdziwa sztuka.

Ale przyszedł 2023 rok i kolejne mistrzostwa świata w Indiach. Wtedy została zdyskwalifikowana z powodu zbyt wysokiego poziomu testosteronu. Wcześniej taki problem przy niej się nie pojawiał. Wiadomo też, że nie przechodziła testu płci.

"Są kraje, które nie chciały, żeby Algieria zdobyła medal"

W Algierii pojawiły się wtedy teorie spiskowe.

"Niektóre doniesienia medialne sugerowały, że to Maroko zaaranżowało jej dyskwalifikację. Tę teorię popierają Algierczycy w mediach społecznościowych" – czytam archiwalne materiały. I jeszcze, że na Twitterze wielu Algierczyków wyraziło swoje oburzenie, gdy złoty medal zdobyła Marokanka Khadija El Mardi. I że w wielu tweetach porównywano reprezentantkę Maroka do Imane Khelif i zastraszano ją. Że dyskwalifikację IBA nazwali "seksistowską i bezpodstawną".

"Są kraje, które nie chciały, aby Algieria zdobyła złoty medal" – miała stwierdzić również sama bokserka w algierskiej telewizji Ennahar TV. W mediach pojawiły się także jej wypowiedzi, że taka się urodziła.

Dziś mamy trochę powtórkę z rozrywki. Znów mnożą się pytania i teorie. W zagranicznych mediach przy jej nazwisku pojawia się określenie "cispłciowa kobieta". Głos zabierają różni eksperci.

"Proszę, ta nienawiść jest śmieszna" – napisała na X Irlandka Amy Broadhurst, która pokonała Khelif w finale mistrzostw świata w 2022 roku.

"Imane Khelif nie jest transpłciową sportsmenką, urodziła się kobietą. Termin 'interpłciowość" jest nietrafiony, to dwie zupełnie różne rzeczy. Nie znamy jej dokumentacji medycznej, mogła urodzić się z chorobą wrodzoną, która spowodowała zaburzenie różnicowania płciowego" – ocenił włoski lekarz Gianluca Aimaretti, prezes Włoskiego Towarzystwa Endokrynologicznego.

A na algierskich profilach znajdziecie wiele wpisów o atakach na nią i w jej obronie.

I tak można bez końca. Ale i tak wylewa się na nią hejt.

"Zaczynałam z niczym, teraz mam wszystko"

Przed olimpiadą w Paryżu UNICEF zapytał ją, z jakich osiągnięć jest najbardziej dumna. "Z możliwości pokonania przeszkód w moim życiu" – odpowiedziała Khelif.

Powiedziała też: "Zaczynałam z niczym, teraz mam wszystko".

Nie bez przyczyny została ambasadorką tej organizacji. Dobrze zna realia w swoim kraju – jak sport jest ważny dla dzieci i jak bardzo mają ograniczone możliwości.

A przedstawicielka UNICEF otwarcie stwierdziła, że Imane "dla młodych ludzi jest już doskonałym wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o sport w Algierii". A teraz może realizować program na rzecz praw dzieci w tym kraju.

"Moje przesłanie do młodych ludzi brzmi: podążajcie za swoimi marzeniami. Nie pozwólcie, aby przeszkody stanęły wam na drodze, stawiajcie opór wszelkim przeszkodom i pokonujcie je. Moim marzeniem jest zdobycie złotego medalu. Jeśli wygram, matki i ojcowie zobaczą, jak daleko mogą zajść ich dzieci. Szczególnie chcę inspirować dziewczęta i dzieci w Algierii, które znajdują się w niekorzystnej sytuacji" – odpowiedziała 25-letnia kobieta.

Czytaj także: https://natemat.pl/565514,znow-nazwali-mnie-facetem-przestalam-sie-dziwic-ale-od-sportsmenek-wara