Otwarcie igrzysk olimpijskich w Paryżu odbyło się w atmosferze małego skandalu i narzekania, czekaliśmy więc z zaciekawieniem na ceremonię zamknięcia. Chyba było warto, bo takiego rozmachu z wątkiem sensacyjnym na igrzyskach nie było od czasu Londynu, gdzie popisywał się Rowan Atkinson. Teraz jego występy postanowił przyćmić Tom Cruise.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tak, minęło już 19 dni olimpijskich zmagań. Paryskie igrzyska przeszły do historii. Wiele osób będzie wspominać ich huczne i szeroko krytykowane otwarcie, inni skupią się na mizernym dorobku medalowym polskich sportowców, inni zaś będą wracać do ceremonii zamknięcia.
Te zwykle są pełne patosu, podziękowań i kompletnie nie zapadają w pamięć. Organizatorzy paryskiej imprezy postanowili to zmienić. W swoim show postawili na kulturę z mocną domieszką hollywoodzkiego show i wątkiem sensacyjnym.
Ceremonia zamknięcia odbyła się na Stade de France w Saint-Denis, który zgromadził około 71 500 widzów. Pierwsza połowa programu składała się z występów oddających hołd krajowi gospodarzowi i kulturze francuskiej.
Druga część była bardziej "hollywoodzka" i nawiązywała już do Los Angeles, gdzie odbędą się następne letnie Igrzyska Olimpijskie (w 2028 roku).
"Wasze występy były niesamowite. Zaciekle ze sobą rywalizowaliście. Każdy konkurs był na granicy doskonałości. Każdy występ wzbudzał ekscytację na całym świecie. Pokazaliście nam, do jakiej wielkości jesteśmy zdolni my, ludzie" – mówił przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach.
Co jeszcze zapamiętamy z ceremonii zamknięcia igrzysk?
Po tym, jak około 9000 sportowców wkroczyło na stadion, wydarzenie otworzył dramatyczny taniec interpretacyjny, który miał oddać hołd "sile różnorodności i solidarności". Potem było lepiej.
Organizatorzy nie zaprzepaścili szansy na pokazanie najlepszych (a przynajmniej ciekawych) francuskich zespołów muzycznych. Zgromadzeni na stadionie i przed telewizorami ludzie mogli obejrzeć występ Phoenix, czyli nagrodzonego Grammy zespołu rockowego z Wersalu, który zagrał hity "Lisztomania", "If I Ever Feel Better" i "1901".
Jednak zawodowi muzycy nie byli jedynymi śpiewakami na tym wydarzeniu. W części ceremonii zamknięcia zwanej "Athlete Karaoke" najlepsi sportowcy świata razem wykrzykiwali "We Are the Champions" zespołu Queen po wejściu na stadion.
Aby uczcić przekazanie pochodni miastu-gospodarzowi następnych Letnich Igrzysk Olimpijskich, Los Angeles, Thomas Bach, szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, wręczył flagę olimpijską Karen Bass, pierwszej kobiecie burmistrz Los Angeles. Następnie pięciokrotna zdobywczyni nagrody Grammy, znana jako "H.E.R." zaśpiewała hymn narodowy.
A potem zaczęło się szaleństwo
Po elementach oficjalnych kamery pokazały nagle Toma Cruise'a, który stał na półce na szczycie stadionu. Został opuszczony na scenę za pomocą lin, oczywiście przy akompaniamencie ścieżki dźwiękowej z filmów "Mission Impossible".
Cruise uścisnął dłonie pań Bass i Biles, tej drugiej odebrał olimpijską flagę, przymocował ją do motocykla i odjechał w siną dal. Widzowie na całym świecie mogli następnie obejrzeć sprawnie wyprodukowaną sekwencję akcji, w której Cruise ściga się ulicami Paryża, wsiada prosto na samolot i skacze ze spadochronem do Los Angeles.
Flaga przetrwała to z godnością i została przetransportowana na deskorolce na scenę na plaży otoczonej palmami. Tam powitali ją kolejni muzycy z wyższej półki. Red Hot Chili Peppers zaśpiewali "Can’t Stop", a Billie Eilish wykonała "Birds of a Feather".
Następnie Snoop Dogg, w czerwono-biało-niebieskiej marynarce, wykonał fragment "Drop It Like It’s Hot", dołączył do niego Dr. Dre ze swoim hitem "The Next Episode".
Ceremonia zamknięcia zakończyła się elektryzującym wykonaniem utworu Franka Sinatry "My Way" przez francuską piosenkarkę Yseult.
Trzeba zauważyć, ze wydarzenie zamykające igrzyska olimpijskie w Paryżu było bardziej "tradycyjne" od ceremonii otwarcia. Ale równocześnie bardziej emocjonujące i z pewnością zapadające w pamięć.