Od jakiegoś czasu źle się dzieje w Prawie i Sprawiedliwości. Ostatni odcinek walk w partii dotyczy spekulacji o tym, czy Beata Szydło straci stanowisko wiceprezeski PiS. Była premierka dodała w poniedziałek mocny wpis w tej sprawie i aż do wieczora musiała czekać, aż pojawi się oświadczenie jej partii. Oficjalnie wszystko brzmi tak, że nic nie zagraża Szydło, ale szybko zwrócono uwagę, że komunikat poniekąd uderza również w obecną europosłankę PiS.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W Prawie i Sprawiedliwości trwają przygotowania do wyborów prezydenckich. Ma dojść do reorganizacji, w wyniku której stanowiska mogą stracić obecni wiceprezesi: Beata Szydłoi Antoni Macierewicz – pisała w poniedziałek 12 sierpnia "Rzeczpospolita".
Szydło oburzona doniesieniami mediów na jej temat
Dziennik przytoczył też kilka wypowiedzi jej partyjnych kolegów, zapewniających, że wymiana wiceprezesów jest już przesądzona. Szydło nie pozostawiła tej publikacji bez odpowiedzi.
"Jeśli tak bardzo nie chcecie mnie w kierownictwie PiS, to powiedzcie to publicznie, a nie biegajcie anonimowo szeptać dziennikarzom. Odwagi, Panowie" – napisała na swoim profilu w serwisie X.
Musiała jednak czekać około 10 godzin, aby partia jej odpowiedziała. Zrobił to rzecznik PiS Rafał Bochenek, który opublikował dość obszerne oświadczenie.
"W związku z pojawiającymi się medialnymi rewelacjami, w imieniu kierownictwa PiS pragnę zwrócić uwagę, że nikt nigdy nie stawiał sprawy usunięcia z funkcji wiceprezesów partii p. premier Beaty Szydło oraz p. ministra Antoniego Macierewicza" – zadeklarowano w tym komunikacie.
Bochenek podkreślił też, że wszelkie medialne publikacje w tej sprawie są nieprawdziwe i mają na celu kolejny raz uderzyć w Prawo i Sprawiedliwość oraz integralność ich środowiska politycznego.
"Siłą naszej partii jest zjednoczenie i współpraca, bo tylko w ten sposób jesteśmy w stanie wygrać bitwę o Polskę i uchronić naszą Ojczyznę przed gospodarczo-polityczną degradacją. #StopfakeNews" – napisał w poniedziałek wieczorem.
To oświadczenie spotkało się jednak z kpiną ze strony komentujących. "Jakie informacje medialne? Przecież to Szydło napisała", "Sołtysowa pracuje w jakiejś redakcji?", "Może tak porozmawiacie w cztery oczy, a nie biegacie po mediach" – brzmi tylko kilka z nich.
Co ważne, do tej pory partia Kaczyńskiego "prała" swoje brudy w zaciszu gabinetów. Trzeba też podkreślić, że Beata Szydło jest w Małopolsce bardzo popularna. W swoim regionie od lat uzyskuje niezwykle wysokie poparcie.
Politolog komentuje dla nas to, co dzieje się w PiS
Dodał też, że doskonałe wyniki osiągała w bastionie PiS, czyli Małopolsce. Co prawda obecnie ten region można przyrównać nieco do tzw. swing states w USA, ale nie zmienia to faktu, że Szydło była tam "postacią niemalże symboliczną".
Prof. Chwedoruk tłumaczył jednak, że obecna sytuacja nie powinna nas zaskakiwać. – Nie dziwmy się obecnej sytuacji. Mamy strategiczne osłabienie PiS-u, porażki wyborcze, ale i ujawniają się czynniki strukturalne. Czyli nic nie daje PiS-owi rękojmi zwiększenia poparcia. Większość Polaków ma inny niż PiS sposób myślenia, rozdźwięk między ich poglądami a tym, co mówi prawica, jest coraz większy – mówił nam politolog.
– W sytuacji, gdy tradycyjne kierownictwo PiS przeżywa kryzys, różne rzeczy "się przestawiają". Oznaką tego zjawiska jest choćby to, że politycy tej partii nie boją się głośno mówić tego, co myślą. A przypomnijmy, że środowisko skupione wokół Beaty Szydło ma nieskrywane pretensje za jej odwołanie – zauważył prof. Chwedoruk.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.