Ciało księdza znaleziono rano 12 sierpnia. Podobno o godz. 7.00 proboszcz miał odprawić poranną mszę św., ale do tego nie doszło. Podobno miał zadzwonić wcześniej, że nie bardzo się czuje, żeby zastąpił go inny z duchownych. Podobno ktoś był u niego o 7 rano i jeszcze żył.
– Wszyscy jesteśmy w amoku. Nic nie wiemy. Nic nie możemy z tego zrozumieć. Dla nas jest nie do przyjęcia, że ktoś mógł mu wyrządzić krzywdę. A tym bardziej on sam. Nigdy nie mówił o jakichkolwiek problemach – reaguje jeden z mieszkańców Pisza.
Tak naprawdę nikt nie wie, co wydarzyło się na terenie plebanii pw. Matki Miłosierdzia Ostrobramskiej w Piszu. Oprócz tego, że ciało księdza odnalazł członek jego najbliższej rodziny. A sekcja zwłok, która odbyła się dzień później, wykazała, że zgon był wynikiem rany zadanej ostrym narzędziem w klatkę piersiową.
Prokuratura przekazała, że to te obrażenia spowodowały zgon, ale nie wiadomo, w jakich okolicznościach powstały.
– Pod uwagę brane są trzy wersje wydarzeń. Samobójstwo, zabójstwo oraz nieumyślne spowodowanie śmierci – mówi prokurator Daniel Brodowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
Zaznacza, że rzadko dochodzi do tego typu samobójstw, ale dochodzi.
– Gdybyśmy założyli, że był to zamach samobójczy, to metoda jest dosyć rzadko stosowana, ale występuje. Biegły niczego nie wykluczył. Przedstawił nam możliwe scenariusze, w których mogło do tego dojść. I one też są obecnie weryfikowane w toku dalszych czynności – informuje w rozmowie z naTemat.
Na ten moment nic więcej nie wiadomo.
Prokurator podkreśla: – Jest szereg niejasności, które chcemy rozwiązać i mam nadzieję, że nam się to uda. Każdą wersję krok po kroku sprawdzamy. Weryfikujemy, czy dany scenariusz w danym miejscu mógł zaistnieć, chociaż hipotetycznie.
Przełomu nie ma, ale miasto, i nie tylko, wciąż żyje śmiercią księdza.
– On był w bardzo dobrym nastroju. Zawsze był w bardzo dobrym nastroju. Nie jestem psychologiem, ale można myśleć, że jeśli ktoś targa się na swoje życie, to robi to z powodu jakichś problemów. Nie robi tego ot tak. A on był zawsze uśmiechnięty, wesoły. Zawsze dyspozycyjny. Strasznie życzliwy. Zawsze, gdy potrzebna była pomoc, nigdy nie powiedział nie. Nigdy – reaguje duchowny, który znał go od lat.
Na profilu parafii ludzie piszą:
"Jeden z najlepszych księży, jakiego na swojej drodze spotkałam", "Kapłan z powołania", "Wyjątkowy człowiek, taki kapłan to skarb", "Kazania z serca i zawsze z przesłaniem", "To był człowiek ze wspaniałym sercem", "Potrafił bardzo umiejętnie trafić do człowieka, byłam szczęściarą, że stanął na mojej drodze".
Jest ich dużo. Wszystkie w podobnym duchu.
Pytam w Piszu. Słyszę to samo. I albo na takich rozmówców trafiam, albo tak naprawdę było. Ludzie mówią:
– Uczynny, bardzo pomocny w każdej chwili. To był super ksiądz.
– Bardzo życzliwy. W tej parafii dużo się działo, od strony duszpasterskiej był dosyć prężny. To był dobry ksiądz.
– Ludzie modlą się za niego. Bardzo dobry człowiek. Słuchający. Można było z nim porozmawiać. W dzisiejszym świecie jest trudno, a z nim było można. Bardzo dobrze go wspominam.
Był u nich trzy lata. Jako proboszcz parafii dziekańskiej był opiekunem duchowym Stowarzyszenia Rodzin Katolickich im. św. M. M. Kolbego. Był też przyjacielem Katolickiego Zespołu Szkół Katolickich w Piszu.
"Z wiarą przenikniętą smutkiem i nadzieją Życia Wiecznego przekazuję informację o niespodziewanej śmierci śp. Ks. Tadeusza Krzywińskiego, proboszcza parafii pw. Matki Miłosierdzia Ostrobramskiej w Piszu. Informacje o pogrzebie zostaną przekazane w późniejszym czasie" – przekazał kanclerz kurii w Ełku ks. Marcin Maczan.
Co tam się mogło wydarzyć? Co się mogło stać? Która z wersji jest najbardziej prawdopodobna?
– Nie wiem. Ile ludzi, tyle teorii i plotek. Tajemnicę zabrał ze sobą. I tyle. Nikt tego nie wie. A najgorsze są domysły i plotki. Ktoś coś powie, inny zaraz coś dołoży. Po co to? Niech lepiej się za niego pomodlą, a nie szukają sensacji – mówi inny z mieszkańców.
Ale zaraz dodaje: – Ja nie wierzę w to, co się stało. Że człowiek mógłby sobie coś takiego sam sobie zrobić. I znając księdza Tadeusza ciężko mi w to uwierzyć. Ale nie oskarżam i nie osądzam nikogo. Bo nie wiem, co tam się stało.
Ale śmierć księdza w niejasnych okolicznościach zawsze budzi ciekawość. Informacje szybko obiegły ogólnopolskie portale, wywołują lawinę komentarzy w internecie.
Pytam w prokuraturze, czy coś więcej wiadomo o okolicznościach znalezienia ciała księdza, oprócz tego, że było to na plebanii.
– Na razie tylko to. To również jest przedmiotem prowadzonych ustaleń, ponieważ nie są one w pełni jasne – odpowiada prok. Brodowski.
To miejsce zamieszkania pokrzywdzonego. Duży budynek, o którym jeden z mieszkańców mówi: – To moloch. Tam idzie się zgubić w tych korytarzach.
Oprócz proboszcza mieszkały tam jeszcze inne osoby związane z parafią. Świadków jest jednak niewielu.
– Czynności trwają. Również w dniu dzisiejszym (14 sierpnia) są kontynuowane, także na miejscu. Powołano szereg biegłych, czekamy na spływ opinii. To zarówno mechanoskopia, biologia, chemia, wszystko, co się da – mówi prokurator.
Śledztwo jest prowadzone w sprawie. Nikomu nie przedstawiono zarzutów. – Jest to zdarzenie, co do którego przebiegu nie mamy w tej chwili jasności. I staramy się to zweryfikować – podkreśla.
Czytaj także: