"Leżał przykryty kołdrą, już nie żył, był zimny". Kulisy zabójstwa 14-latka w Białym Dunajcu
redakcja naTemat
21 sierpnia 2024, 18:21·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 sierpnia 2024, 18:21
Ojciec przyjechał razem z trojgiem dzieci do pensjonatu w Białym Dunajcu. W środę nad ranem służby odnalazły w jego pokoju zwłoki najstarszego z nich. W rozmowie z jedną z telewizji o tym mężczyźnie wypowiedział się właściciel obiektu.
Serwis, powołując się na świadków zdarzenia, wskazuje, że od momentu przyjazdu najmłodsze dziecko cały czas biegało po pensjonacie i krzyczało. Nie reagowało pomimo wielokrotnego zwracania mu uwagi.
Zabójstwo w Białym Dunajcu. W pensjonacie znaleziono zwłoki 14-latka
Zachowanie dziecka miało regularnie się powtarzać. Podobne krzyki odnotowano także w środę. Właściciele pensjonatu zadzwonili na policję i zespół ratownictwa medycznego, ponieważ nie mogli porozumieć się z ojcem chłopca.
Służby niedługo później stawiły się na miejscu zdarzenia. Po wejściu do pokoju odnaleziono zwłoki najstarszego syna.
W środę niedługo po godzinie 9 policja wydała komunikat, w którym poinformowała o zatrzymaniu ojca zmarłego chłopca.
"Dzisiaj około godziny 7.30 tatrzańscy policjanci otrzymali zgłoszenie o zgonie 14-latka w jednym z pensjonatów na terenie gminy Biały Dunajec. W związku z tym zdarzeniem policjanci zatrzymali dorosłego mężczyznę – krewnego zmarłego. Na miejscu zdarzenia trwają obecnie czynności mające za zadanie ustalenie wszelkich okoliczności i przyczyn tego tragicznego zdarzenia realizowane pod nadzorem prokuratury" – przekazał asp. szt. Roman Wieczorek z zakopiańskiej policji. Zatrzymana osoba i zmarły nastolatek pochodzą z województwa mazowieckiego.
Właściciel pensjonatu zabrał głos
Więcej o tym zatrzymanym powiedział w rozmowie z Polsat News właściciel pensjonatu.
– Córka mówiła, że ten mężczyzna był obojętny i trudno było się z nim dogadać. Załamał się po śmierci żony – powiedział pan Józef, właściciel pensjonatu.
Polsat News podaje też, powołując się na słowa mężczyzny, że matka chłopców miała umrzeć na raka.
Jak czytamy, córka właściciela miała opowiedzieć ojcu, że w środę rano 45-latek zszedł na śniadanie, lecz bez najstarszego z synów. Po pytaniu, gdzie kolejny podopieczny, mężczyzna "kiwał ramionami, że nie wie, gdzie jest".
To ona znalazła w pokoju zwłoki 14-latka. – Leżał przykryty kołdrą, już nie żył, był zimny – usłyszał Polsat News. Pan Józef powiedział też, że pozostałe dwoje dzieci znajduje się obecnie pod opieką psychologów.
Przypomnijmy, że z Kodeksu karnego wynika, że "kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności".