Dagmara Pawełczyk-Woicka zareagowała na wpis Romana Giertycha na X i zrobiła się z tego słowna przepychanka. Szefowa ukształtowanej przez PiS Krajowej Rady Sądownictwa, albo bardziej neo-KRS, zarzuciła posłowi Koalicji Obywatelskiej wprowadzanie... "neopraworządności". Ten z kolei zasugerował, że powinna oddać pieniądze za udział w upartyjnionym gremium.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zaczęło się od tego, że Dagmara Pawełczyk-Woicka opublikowała w serwisie X jedno z postanowień sądu. Zdjęcie podpisała krótko: "Walka o praworządność wchodzi w nowy etap".
To była szpilka wbita w rząd Donalda Tuska. Tych słów nie pozostawił bez odpowiedzi Roman Giertych, który lubi włączać się dyskusje mediach społecznościowych. "Potrzebujemy jednoznacznego wycofania się wszystkich neosędziów z orzekania. A pani powinna oddać z odsetkami każdy grosz, który Pani wzięła za udział w neoKRS. I tak będzie" – zapowiedział.
Pawełczyk-Woicka ostro odpowiedziała Giertychowi
Szefowa neo-KRS dopytała tylko, czy to jest "żart". "Kiepski. Bo jeśli to nie żart... to co? Groźba? Wobec 3000 urzędników? Ma Pan miliony, ktoś, kto ma miliony, wielu ludzi może skrzywdzić... Teraz cieszę się, że tą radosną twórczość sądową poznają ludzie spoza mojej bańki medialnej. Dziękuję... Kochani, tak będą wyglądać sądy, gdy Pan mecenas wprowadzi już tam swoją neopraworządność? Jak myślicie? Będzie jeszcze gorzej?" – zastanawiała się w odpowiedzi.
Przypomnijmy, że Pawełczyk-Woicka jest przewodniczącą neo-KRS od 2022 r. Jej kariera rozwinęła się w czasach tzw. dobrej zmiany, kiedy przy władzy było PiS. "Sędzia jest równolatką Zbigniewa Ziobry, a oboje znają się jeszcze z podstawówki. W 2018 roku awansowała wprost z Ministerstwa Sprawiedliwości na stanowisko prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie" – pisaliśmy w naTemat w 2021 r.
Szefowa neo-KRS niedawno zasłynęła wypowiedzią dotyczącą "afery hejterskiej", czyli skoordynowanej akcji, w której miało chodzić o skompromitowanie sędziów sprzeciwiających się zmianom w wymiarze sprawiedliwości, które chciał przeforsować Ziobro. – W związku tym, co widzę w internecie, to nie jest żadna afera – powiedziała w rozmowie z reporterem TVN24.
Z kolei Giertych w ostatnim czasie musiał zmierzyć się z innym problemem. Stawił się po wezwaniu w Prokuraturze Regionalnej w Lublinie, ale odmówił udziału w czynnościach. Śledztwo dotyczy działania na szkodę spółki Polnord. Poseł KO zapowiadał, że złoży wniosek o umorzenie postępowania.
Jednocześnie Giertych nie odpuszcza w kwestii rozliczania afer, które zaczęły się w czasach rządów PiS. Niedawno wyjątkowo ostro zaatakował ojca Tadeusza Rydzyka za wieloletnie wspieranie partii Jarosława Kaczyńskiego. Według mecenasa zachowanie katolickich mediów redemptorysty stanowi złamanie konkordatu. Polityk wprost wezwał także do odebrania koncesji wszystkim mediom prowadzonym przez kapłana.