Niezłą zagwozdkę dał strażakom i nurkom kierowca Tesli, który przebywał nad jeziorem Tałtowisko. Postanowił przeparkować swoje auto. Do wyboru miał dwa biegi, ale i tak zdołał je pomylić. Do wyciągnięcia utopionego auta potrzebni byli strażacy z dwóch komend i nurkowie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W niedzielne popołudnie nad jeziorem Tałtowisko (gmina Ryn) doszło do niecodziennej akcji ratowniczej, w której główną rolę odegrało elektryczne auto marki Tesla. Jej właściciel próbował je przestawić. Nie za bardzo wiadomo jak, ale zamiast tego poprzestawiały mu się biegi.
W planie miał odjechać od brzegu jeziora, ale jakimś cudem ruszył w drugą stronę. Tesla to nie jacht, więc błyskawicznie poszła na dno. Jak relacjonuje portal TKO.pl, na miejsce zdarzenia przybyły jednostki straży pożarnej z Mikołajek i Rynu, a także Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wodno-Nurkowego z Komendy Powiatowej PSP w Mrągowie.
Strażakom i ratownikom udało się wydobyć zatopiony pojazd na powierzchnię. Całą operację ułatwiła wyciągarka. Nurkowie musieli jednak znaleźć pod wodą miejsce, do którego można byłoby podczepić linę. Co ważne: nikt nie odniósł żadnych obrażeń.
Warto zauważyć, że na udostępnionych przez strażaków zdjęciach widać głównie Teslę już wyciąganą. Ta wystająca klapa bagażnika to końcowa faza operacji. Jeśli wejdziecie w galerię, zobaczycie, że auto zeszło nie na głębokość peryskopową, ale wylądowało kilka metrów pod powierzchnią.
Jego obecność zdradzały jedynie refleksy z tablicy rejestracyjnej. Nie dziwi więc obecność nurków podczas całej akcji.
Jak to się skończyło dla tesli?
Należy zauważyć, że samochody elektryczne są generalnie dość odporne na wodę i zalanie. Eksperci wskazują, że dotyczy to jednak przede wszystkim jazdy w głębokich kałużach.
Elektryki na ogół mogą przejechać przez głębszą wodę, niż auta spalinowe. Ich akumulatory i silniki są doskonale zabezpieczone przed wodą i dość szczelne.
Ale w przypadku kąpieli w jeziorze psują się tak samo jak spalinówki. Tesla prawdopodobnie będzie nadawała się do kosztownego remontu, lub wyrzucenia.
Mimo wszystko jednak kierowca i tak miał sporo szczęścia. Doświadczenia z powodzi i zalań w Stanach Zjednoczonych pokazują, że auta elektryczne najgorzej znoszą kontakt ze słoną wodą. To przez nią uszczelnienia korodują najszybciej. Zdarzały się nawet pożary zalanych aut, wywołane właśnie przez rozszczelnienie baterii.
Dodajmy, że kontaktu z wodą nie lubi w zasadzie cała pokładowa elektronika. Trudno przypuszczać, by tesla bez szwanku przeżyła kąpiel w Tałtowisku.