Tęsknicie już za wakacjami? Ja tak, dlatego postanowiłem wykorzystać ostatki ciepła i pojechałem na kemping nad polski Bałtyk. Udałem się tam Mercedesem Marco Polo na bazie nowej Klasy V. Jak się sprawował? Przeczytajcie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nowego Mercedesa Klasy V testowałem już na łamach naTemat.pl. Auto przede wszystkim świetnie się prowadzi, jest niesamowicie komfortowe, dynamiczne, a z dieslem na pokładzie także ekonomiczne w eksploatacji (9-10 litrów na 100 km – notabene w przypadku Klasy V Marco Polo miałem podobne spalanie).
Z kolei w środku jest bardzo premium: solidnie wykończone i bogato doposażone wnętrze, dostępne już w podstawie. Do tego Mercedes ma mnóstwo asystentów jazdy i systemów bezpieczeństwa. To jedno z tych aut, do których wsiadasz, połykasz nim setki kilometrów i nie jesteś zmęczony.
Czytaj także:
Dlatego cieszyłem się, że będę mógł przetestować kampera na bazie tego samochodu, zwłaszcza że już kilkoma różnymi tego typu pojazdami jeździłem, więc chciałem mieć porównanie. Jak Klasa V Marco Polo wypadła na tle konkurencji?
Zacznijmy od tego, że dorzucenie szafek, zbiorników na wodę i innych części, które znacznie zwiększają masę tego pojazdu, zdecydowanie przełożyły się na prowadzenie zwłaszcza na autostradach. Klasa V Marco Polo nadal jest dynamicznym autem, bez dwóch zdań, ale przy dużych prędkościach już trochę go znosi i trzeba mieć to na uwadze.
Zdziwiło mnie także, że moja wersja dostała podgrzewane siedzenia, ale wentylowanych już nie. To dość pomocna funkcja przy długich trasach. Szkoda, że z niej zrezygnowano przy konfigurowaniu auta. To jak się okazało niestety niejedyna opcja, która wypadła z konfiguratora. Ale o tym potem.
Wnętrze? To prawdziwy kamper premium
Klasa V Marco Polo nadal przoduje nad konkurencją, jeśli chodzi o wyposażenie i wykończenie samego auta. Mamy więc piękną, wklęśniętą deskę rozdzielczą z ozdobnym dekorem i listwą oświetlenia ambiente.
Do tego ogromny ekran z płynnie działającym nowym systemem MBUX, skórzane fotele z przodu i z tylu oraz skórzane wykończenia boczków drzwi i deski rozdzielczej – premium feeling pełną gębą. Do tego kanapa z tyłu rozkładana jest elektrycznie, a to duża zaleta na tle konkurencji, bo nie trzeba się szarpać z dźwigniami i zapadkami.
Bardzo pieczołowicie i przemyślanie zostały także skonstruowane szafki w zabudowie kuchennej, a pasażerowie na tylnej kanapie dostali dodatkowe lampki do czytania, uchwyt na kubek oraz dodatkowe nawiewy klimatyzacji.
Ale...
Niestety jest też trochę braków, bo auto nie ma rozkładanych leżaków oraz stołu. Przynajmniej mój nie miał, ale nie widziałem też miejsca, gdzie można by je schować.
Brakuje także podnośników pneumatycznych przy górnym łóżku i kiedy podniesiecie dach i będziecie chcieli sobie powiększyć przestrzeń, podnosząc łóżko, to będziecie musieli użyć siły, a potem wszystko zaczepić specjalnymi zaczepami.
Z kolei po złożeniu tego wszystkiego i opuszczeniu dachu brakuje rolety, żeby schować mało estetyczne części. Trzeba dodatkowo je docisnąć, żeby nie trzeszczały, kiedy będziecie jechali po wybojach. Wiem, że taką roletę da się zamontować w opcji. Szkoda, że nie było jej w moim egzemplarzu. To bardzo irytujące, bo wszystko skrzypi jak... stary Autosan na drodze gminnej.
Kolejnym doskwierającym mi brakiem było otwierane okno na największej ścianie rozkładanego dachu. To kolejna z opcji, która nie znalazła się w konfiguracji mojego testowanego kampera.
I oczywiście to, jak i część innych wymienionych wyżej "braków", nie jest zarzutem do całego auta, bo jak wspomniałem takie rzeczy jak to okno czy roleta istnieją w konfiguratorze, ale jak już kupować tego typu auto, to tylko właśnie z takim oknem.
Specjalnie bowiem wybrałem na kempingu parcelę z widokiem na morze, żeby ustawić się kamperem naprzeciwko plaży i rano po przebudzeniu śpiąc na łóżku na górze móc odsłonić okno, żeby podziwiać widok i raczyć się jodem. Niestety miałem niemiłą niespodziankę.
Do tego brak takiego okna z zamontowaną moskitierą znacznie pogarsza możliwość wietrzenia środka auta, nie narażając się przy tym na nalot komarów i innych owadów.
Zostawiając jednak te braki w konfiguratorze, to szkoda, że Mercedes nie pomyślał nad zrobieniem oddzielnego panelu do obsługi wszystkich funkcji kempingowych. Owszem, odpowiednia zakładka jest w menu systemu, a cały program jest bardzo czytelny, ale nadal taki oddzielny panel byłby bardziej premium.
Zasłona przedniej szyby na przyssawki to po prostu nieporozumienie. Serio nie można było zastosować magnesów tak, żeby szczelnie zamontować materiał? Tu zdecydowanie jest pole do poprawy.
Moja ocena?
Powiem brutalnie szczerze, Klasa V osładza całe wrażenie z jazdy tym kamperem. Jest premium, nowocześnie, mega wygodnie, a podróż na aktywnym tempomacie z asystentem autostradowym I stopnia jest bardzo komfortowa. Jakość wykończenia zabudowy oraz sprzętów też jest ogromnym plusem. Ale w sumie nie ma co się dziwić, skoro auto w podstawie kosztuje ponad 333 tysiące złotych netto.
Na ogólne wrażenie i odbiór auta znacząco wpłynęły braki wynikające z konfiguracji modelu testowego i parę rzeczywistych braków rozwiązań czy udogodnień, które można znaleźć np. w VW California. A przecież właśnie o takie udogodnienia i przemyślane rozwiązania chodzi, kiedy nocuje się w kamperze.