Pieniądze, wykształcenie, a może i sława? Klasa wyższa kojarzy się z czymś oderwanym od "zwykłej" rzeczywistości, ale... co to właściwie znaczy? Kiedy pytałem Polaków w różnym wieku, rozmowa schodziła najczęściej na temat zarobków. Tyle że bardziej niż wypłata "na rękę" emocje wzbudzało to, na co ktoś wydaje pieniądze.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– To jest pojęcie kompletnie absurdalne. Przecież my nawet nie wiemy, od czego ta klasa ma być wyższa, bo mamy problem z definicją klasy średniej – denerwuje się Tomasz, gdy zadaję mu pytanie o klasę wyższą w Polsce.
Z problemem w definiowaniu trafił w punkt. Niedawno napisałem w naTemat o klasie średniej i wyszło, że Polacy sami nie wiedzą, czy się do niej zaliczają. Wyniki naszej sondy, która znalazła się w środku artykułu, też dają do myślenia. Zobaczcie sami.
Czytaj także:
Z klasą średnią było jednak o tyle prosto, że da się przyjąć jakieś sensowne kryterium. Na przykład średnie zarobki brutto w Polsce – i już mamy punkt odniesienia.
Przy klasie wyższej takich skojarzeń można znaleźć wiele. I nie da się ograniczyć tylko do pieniędzy, bo to byłoby zbyt proste.
– Tu nie chodzi tylko o pieniądze i majątek, ale również o styl życia, który może charakteryzować klasę wyższą. Ona może nawet celowo zachowywać się inaczej, albo mieć inne postawy, żeby odróżniać się od reszty struktury społecznej – wyjaśnia dla naTemat dr Paweł Maranowski, socjolog z Collegium Civitas.
Ważniejsze wykształcenie czy pieniądze?
Najbardziej bezczelną definicję podczas pisania tego tekstu usłyszałem od 30-letniego kolegi: – Klasa wyższa to ludzie, którzy są lepsi. Zarabiają więcej i mogą więcej, na przykład kupują auto za milion złotych. Przez to ich status też jest lepszy – powiedział. Pokłóciłem się z nim, bo co to za wyznacznik? A słowo "lepszy" w tym przypadku brzmi fatalnie. Już bałem się dopytywać, ale uznaliśmy, że warto jednak spojrzeć na wykształcenie.
Z kolei Anna, która na co dzień pracuje w "korpo", mówi: – To grupa społeczna posiadająca wysoki kapitał ekonomiczny. Myślę, że też kulturalny, co przekłada się na znaczący wpływ na kształtowanie się obrazu politycznego, społecznego czy gospodarczego.
Jej zdaniem trzeba tu wymienić "świtę biznesmenów" wysokiego szczebla, których – mówiąc wprost – stać na finansowanie świata rozrywki, polityki czy szeroko rozumianych "elit intelektualnych". Z "elitami" sprawa nie wygląda jednak tak prosto.
Wielu Polaków klasę wyższą kojarzy przede wszystkim z pieniędzmi. – Inaczej to wygląda w społeczeństwach zachodnich, ale to my zawsze nadganialiśmy Europę. Tam już ma mniejsze znaczenie to, jaki mamy telefon czy samochód. My jesteśmy trochę pośrodku, bo na wschodzie prestiż kojarzymy automatycznie z majątkiem. Ważne są drogie ubrania, mężczyzna musi mieć drogie auto a kobieta drogą torebkę – zauważa dr Maranowski.
Mój rozmówca Tomasz podaje inny przykład. – Wiele osób myśli, że jak ktoś ma porsche w garażu, to jest z klasy wyższej. A ja mam w bloku sąsiada, który ma bmw za pół miliona, mieszka w kawalerce i pije piwo w parku – opowiada.
Z jego perspektywy przedstawiciel klasy wyższej to ktoś, kto kompletnie nie musi się martwić o teraźniejszość i przyszłość. – Ma tyle dochodu pasywnego, że mógłby przestać zarabiać pracą, a i tak mógłby spokojnie żyć. Ktoś, kto nie musi brać kredytu, żeby kupić to, co chce – tłumaczy.
Klasa wyższa? Polacy o zarobkach "na rękę"
Czy w tej rozmowie naprawdę chodzi głównie o pieniądze? – Socjologowie na drabinie hierarchii społecznej najczęściej rozróżniają ludzi ze względu na trzy czynniki: prestiż, władza i pieniądze. Albo ze względu na różne kapitały, np. pieniężny i kulturowy. Taka osoba "wyższa", oprócz stylu życia może mieć lepsze wykształcenie, chociaż jednocześnie może nie mieć pieniędzy. Może też nie mieć wykształcenia i pieniędzy, ale wykonywać prestiżowe zawody z punktu widzenia społeczeństwa. W rankingach w czołówce zawsze jest strażak i profesor uczelni. A na samym końcu są politycy – podkreśla dr Maranowski.
Ale zejdźmy... bliżej "zwykłych" ludzi. Maciej z branży IT nie patyczkuje się i podaje konkretne liczby. – Jeśli miałeś szczęście, czyli nie masz kredytu na dom lub mieszkanie, bo rodzice kupili, to od 20 tys. zł na rękę kwalifikujesz się do klasy wyższej – wskazuje.
Pytam więc, jak to wyliczył? – Jeśli twoje zobowiązania przekraczają 30-40 procent dochodów, to pracujesz nie na siebie, tylko na te zobowiązania. Czyli jesteś trochę ich niewolnikiem. Wydaje mi się, że to właśnie jest granica klasy średniej i wyższej. Czyli jedni żyją, żeby się pokazać przez swoje zobowiązania, a drudzy żyją pełnią życia, bo pensją nie spłacają zadłużeń, tylko realizują życie, jakie sobie wymarzyli – precyzuje.
I dodaje: W odróżnieniu od klasy średniej, dużo ludzi z tej grupy nie wygląda na swój status majątkowy. Często nie mają potrzeby udowodnienia pozycji. Tylko nie mówię tutaj o pseudocelebrytach i influencerach, którzy z tego właśnie żyją.
29-letnia Weronika zajmuje się doradztwem personalnym, mieszka w Małopolsce. Widzi raczej cienką granicę między klasą średnią i wyższą. Zwraca uwagę na dobre wykształcenie i życie w myśl zasady: work-life-balance.
– Klasa wyższa? To ludzie, którzy inwestują. Myślą o domku w górach, na Mazurach albo o nieruchomości za granicą. Coraz popularniejsze wśród Polaków jest kupowanie nieruchomości w Hiszpanii, Włoszech czy Chorwacji – stwierdza.
Dostrzega jeszcze coś innego. – Nie liczy się dla nich logo na pół koszulki czy torebka w znane wszystkim wzorki. Kupują coś z manufaktur, wspierają mniejsze firmy, które tworzą dobrej jakości produkty – mówi Weronika.
Zrobiła też całą wyliczankę rzeczy, które przypisałaby ludziom z tym "wyższym" statusem. Tylko nie chodzi tu o dobry ekspres do kawy w domu czy robota sprzątającego za tysiące złotych. To już nikogo nie dziwi, zresztą wiele osób kojarzy to już z klasą średnią. A dla klasy wyższej to po prostu "must have".
– Klasa wyższa nie musi się tak afiszować na ulicy. Ma sporą świadomość ekologii i stawia na jakość, a nie ilość posiadanych rzeczy, ale jeżeli tacy ludzie widzą potrzebę, po prostu idą i kupują. W tym wszystkim stawiają też na drobne przyjemności. Śniadania na mieście, wyjazdy do SPA, treningi personalne – zaznacza.
No i bardzo ważne – klasa wyższa to podróże bez ograniczeń. – To nie są osoby, które wyjeżdżają raz, dwa razy w roku na all inclusive do Turcji czy Grecji. Liczy się egzotyka, np. Azja czy Ameryka Południowa na 2-3 tygodnie i przeplatanie tych wyjazdów city breakami w Europie – przekonuje Weronika.
Z rozmów wyszło jednak, że klasa wyższa to nie jest wyłącznie szastanie pieniędzmi. Ludzie widzą w tym również pewną odpowiedzialność. – Dbanie o inwestowanie na przyszłość, na emeryturę. To świadome osoby, które wiedzą, że należy o tym pomyśleć już teraz – słyszę od jednego z rozmówców.
Pieniądze przebijają się tu niemal w każdej wypowiedzi, ale socjolog, mimo wszystko widzi pewną społeczną zmianę. Prawdopodobnie bliżej nam teraz do zachodnich wzorców niż takiej... wschodniej mentalności.
– W Polsce zrobiliśmy już krok dalej. To znaczy, że mniej ważne jest, ile mamy pieniędzy, tylko na przykład co robimy dla lokalnej społeczności. Ale pieniądze nadal różnicują społeczeństwo i są istotną wartością. Jesteśmy gdzieś pomiędzy dwoma światami. Powoli rozumiemy, że elitą może być lider, który pociąga za sobą innych dla dobra społeczności – komentuje dr Maranowski.
Często o klasie wyższej mówi się jako o elicie. Elity polityczne, a przynajmniej ich część, mają olbrzymią władzę. Ale czy mają prestiż? Nawet gdybyśmy zapytali naszych znajomych o działaczy politycznych, najczęściej nie będą mieć o nich najlepszego zdania. W socjologii mówi się o rozbieżności statusów. Polega to na tym, że ktoś w czymś jest wysoko, ale też nisko. Ktoś może być wysoko na szczeblach władzy, ale nisko w strukturze prestiżu.