Michalik: Komedia pt. "Ryszard kilometrówka". Naprawdę trudno się nie śmiać
Gdyby w Polsce kręcono polityczne sitcomy, ten o Ryszardzie Cz. mógłby się nazywać "Ryszard kilometrówka". Nagrałam zresztą film o takim tytule na moim YouTubie.
Reklama.
Gdyby w Polsce kręcono polityczne sitcomy, ten o Ryszardzie Cz. mógłby się nazywać "Ryszard kilometrówka". Nagrałam zresztą film o takim tytule na moim YouTubie.
Śmiać się z Ryszarda Cz. należy i trzeba, bo w ten sposób poprzez humor, znajdują ujście emocje i nastroje społeczne, które inaczej mogłyby się zamanifestować w mniej przyjemny sposób, ale nie zapominając, że nie chodzi o drobne wykroczenia, tylko poważne przestępstwa: defraudacje, wyłudzenia, przekupstwo i łapówkarstwo.
Nie śmiać się zresztą trudno, bo mimo wagi zarzutów przypadki Ryszarda Cz. przypominają kiczowatą komedię pełną sytuacyjnych dowcipów i zwrotów akcji.
Internet, nawet poważny zazwyczaj portal biznesowy LinkedIn, pełen jest wpisów takich jak ten, opublikowany przez Pawła Grotowskiego: "Ryszard Cz. pobił rekord podróży swojego teścia, Mirosława Hermaszewskiego, który jako pierwszy Polak, zaraz po Twardowskim poleciał w kosmos i wrócił, czyli przemierzył 36.000 km razy dwa. A Riczard 222.000 km, czyli trzy razy tyle, ile sławny teść".
I żarty żartami, ale prawdą jest, że Ryszardowi Cz. faktycznie zarzuca się, co podsumowała "Gazeta Wyborcza" w tekście "Motorowerem przez Europę. Szokujące szczegóły 243 przestępstw Ryszarda Cz.", że "składając sfałszowane wnioski o zwrot kosztów podróży (…) wpisał lipne dane 18 pojazdów: 14 samochodów, dwóch motorowerów, motocykla i ciągnika siodłowego".
Oraz swojego, słynnego już Punto w wersji cabrio. Do artykułu dodano infografikę, z której wynika, że Ryszard Cz. przejechał łącznie 222 966 km na trasach między Jasłem a Warszawą, Brukselą i Strasburgiem. Stąd popularne w sieci memy, na których okrakiem dosiada różowy ciągnik, którym (w domyśle) jedzie do Brukseli. Pełno jest także czarno-białych intrografik w stylu zdjęć z czasów PRL, na których widać "Riczarda" w różnych dziwnych pojazdach, wyruszającego w "swoją pierwszą podróż do Europarlamentu".
Zarzuty, pod którymi w końcu Ryszarda Cz. i jego żonę zatrzymało CBA, są jednak jeszcze poważniejsze, choć (kolejny akcent humorystyczny) stało się to, gdy wracał z Albanii z kongresu prawicy organizowanego przez Ordo Iuris…
Jak donoszą media, Cz. i jego żona mieli zawrzeć z założycielem Collegium Humanum umowę o charakterze korupcyjnym: w zamian za doktorat i fikcyjny etat na tej uczelni dla Emilii H. (żony europosła) małżonek zgodził się wylobbować u władz Uzbekistanu (państwa rządzonego przez dyktatora) zgodę, na otwarcie tam filii Collegium Humanum. Grozi mu za to do 15 lat wiezienia.
Talent do oszustw Ryszarda Cz. "doceniły" także zagraniczne media (po raz kolejny: pierwszy był, gdy zwyzywał polską europosłankę Różę Thun od szmalcowników, za co musiał przeprosić). Napisał o nim portal Politico ("jeden z byłych wiceprzewodniczących PE, który naprawdę lubił podróżować do pracy, rzekomo używając do tego najdziwniejszych pojazdów"). Generalnie w światowej prasie przeważa opinia, że wyczyny Cz. są skandaliczne i trzeba je wnikliwie rozliczyć i surowo ukryć.
Przy okazji oskarżeń, jak to zwykle bywa, na jaw wychodzi wiele poszlak (ja nazywam je szczelinami), przez które przebija prawdziwy charakter człowieka: na przykład Cz., co wiele o nim mówi, usiłował wszystko zrzucić na swoich pracowników - nie wyszło.
Wyjątkowo ciekawa jestem dalszego ciągu tej śmieszno-strasznej historii. Cz. ma też talent, którego nikt chyba mu nie odmówi, do przekształcania najpoważniejszych zarzutów pod swoim adresem w polityczny kabaret. I wyjątkowy tupet: jestem pewna, że jak tylko wyjdzie z aresztu (jeśli wyjdzie) zacznie ze swadą brylować w mediach, gdy tylko zaczną znowu go zapraszać. Nie zmienia to jednak faktu, że tym razem naprawdę ma kłopoty.
Widać to po tym, jak dystansuje się od niego Kaczyński inni członkowie partii. Cz. zawieszono w "prawach członka PiS" - swoją drogą ciekawe, że zawieszono, a nie wyrzucono z partii. Oraz - jakież to prawa ma taki "członek" PiS, których utrata zaboli byłego europosła…
PiS nie byłby jednak PiS-em, gdyby zawieszając Cz., nie zorganizował równocześnie… marszu w jego obronie, pisząc na ulotkach "Nie możemy stać obojętnie, gdy w naszym kraju reżim Tuska aresztuje niewinnych ludzi. Po M. Kamińskim, M. Wąsiku i ks. M. Olszewskim przyszedł czas na #RyszardCzarnecki". Pakiet "idoli" faktycznie wybitny.
Tyle jeździł, że czas posiedzieć – skomentował całą sytuację z Cz. poseł Dariusz Joński. Ciekawe, czy jego słowa okażą się prorocze?