Nie ma od wczoraj ważniejszego politycznego pytania niż: "Co będzie z PiS po decyzji PKW?". Odpowiedź na nie jest ważna, bo dalsze losy w PiS zmienią krajobraz polityczny Polski, wcale niekoniecznie na lepszy. Decyzja PKW jest o dziwo uczciwa, praworządna i świetna, na co nie do końca wskazywały dotychczasowe działania i wypowiedzi jej członków.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Bo jednego jestem absolutnie pewna: PiS nie zastygnie w rozpaczy i marazmie. Na bank zadziała i to w swoim stylu, wykorzystując tę sytuację do siania nienawiści i tworzenia podziałów, żeby w ten sposób zdobyć kapitał polityczny.
Jestem też pewna, że ewentualne odcięcie od subwencji, choć może na pierwszy rzut oka wyglądać jak koniec, może okazać się dla PiS nowym początkiem – chyba że prokuratura postawi wreszcie zarzuty najważniejszym politykom i liderom tej partii, takim jak Kaczyński, Macierewicz, Ziobro czy Morawiecki. A tego, w świetle jej dotychczasowych działań nie uznawałabym jeszcze za pewnik.
Co może zrobić PiS?
Po pierwsze spróbować przekształcić decyzję PKW w narrację o spisku, krzywdzie i walce o suwerenność Polski. Zdziwiłabym się też, gdyby PiS nie wykorzystał okazji do przedstawienia się jako ofiara "systemu" i umocnienia w swoim elektoracie, wyjątkowo podatnym na teorie spiskowe przekonania, że partię sprzymierzony z UE Tusk i mainstream chcą zniszczyć za "walkę o prawdę".
W tym wypadku obstawiam, że oprócz bycia ofiarą "układu" i "elit", obwołają się także obrońcami wartości i Polski konserwatywnej, niezagrożonej emigrantami i zepsuciem i dlatego darzonej nienawiścią przez UE. W ogóle granie ofiary to popisowy numer PiS i nie lekceważyłabym ich umiejętności w tym zakresie.
Plus, zupełnie przy okazji, znowu skonsolidują swój elektorat, który po przegranej trochę się "rozlazł" i stracił wiarę. Decyzją PKW PiS zyskał silny instrument do przekonania swoich najwierniejszych wyborców, że znowu trzeba pokazać, że "Polaków nie da się zastraszyć". Wyobrażam sobie kolejne przekazy dnia w stylu: "Nie walczymy o Polskę dla pieniędzy", "Nie poddamy się", "Nie zniszczą nas" itp.
I tu widać, jak bardzo może zemścić się na Koalicji 15 października zaniechanie budowy mocnych mediów, które są w stanie dać odpór pisowskiej propagandzie i lekceważenie polityki informacyjnej – poleganie na gołych tweetach na X.
Gdybym miała postawić na to pieniądze, powiedziałabym, że najsilniejsza, najbardziej emocjonalna i wariacka, czyli najskuteczniejsza wobec twardego elektoratu PiS, będzie narracja o "politycznym zamachu". Dosłownie.
Dolary przeciw orzechom, że usłyszymy słowo "zamach". Na bank z ośrodków medialnej propagandy PiS popłynie jasny, mocny przekaz o tym, jak PKW, bezwolne służalcze narzędzie rządu Tuska i jego niemieckich "mocodawców" chce zniszczyć jedyną partię, która broni interesu Polaków i za to jest nienawidzona.
Czy Koalicja to potrafi?
Podkreślanie związków Tuska z Niemcami, co jest oczywiście plugawym kłamstwem, jest zresztą świadomie od lat budowanym przez PiS przekazem, który służy tylko temu, żeby PiS mógł się zaprezentować jako jedyny obrońca polskości.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na logikę to nie ma sensu, bo kiedy największa partia w kraju traci miliony z powodu łamania prawa i oczywistych nadużyć, a zamiast wziąć za to odpowiedzialność i wyciągnąć wnioski zaczyna krzyczeć, że to wszystko spisek Tuska to jak zderzyć się z drzewem i oskarżyć drzewo o zamach. Niemniej PiS nie walczy o głosy logiką i mądrością, tylko graniem na najniższych instynktach i emocjach ludzi.
Chcę w tym felietonie powiedzieć, że decyzja PKW, choć słuszna i fantastyczna, nie oznacza końca PiS, być może nawet nie początku końca. I że politykom Koalicji pod żadnym pozorem nie wolno popadać w samozachwyt. Teraz jest czas na strategię, planowanie, przewidywanie ruchów PiS kilka kroków do przodu, a najlepiej przejęcie narracji i zmuszenie PiS do odwrotu.
Tylko czy Koalicja to potrafi? Czy wystarczy jej sprytu, talentu, siły, dyscypliny, konsekwencji i determinacji? Nie jestem optymistką, ale jak zawsze - czas pokaże.