W długotrwałym związku podział finansów może budzić wątpliwości – czy to oznaka braku zaufania, czy raczej mądre zabezpieczenie na przyszłość? Zapytałam pary, jak radzą sobie z niewątpliwym wyzwaniem, jakim jest zarządzanie budżetem. Ich historie to cenna lekcja.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Podczas jednej z rozmów z przyjaciółmi temat podziału finansowego w związkach stał się niezwykle interesujący. Podejście do tej kwestii jest różne. Niektórzy całkowicie ufają sobie nawzajem, nie biorąc pod uwagę ewentualnych zmian życiowych, podczas gdy inni dzielą wszystko na pół, aby się zabezpieczyć. Są też tacy, którzy starają się znaleźć złoty środek. Jak to naprawdę wygląda?
Długoletni związek i podział majątku?
Osobiście znamparę, która jest razem od ponad 15 lat. Dziesięć lat temu wzięli ślub, teraz mają dwójkę dzieci i niedawno przeprowadzili się do nowego domu. Na pierwszy rzut oka wydają się być "idealną" rodziną, ale byłam zdumiona, gdy dowiedziałam się, że ich nowy dom jest podzielony na pół pod względem finansowym. Wydaje się to zaskakujące, biorąc pod uwagę ich długi staż w związku. Zastanawiam się, czy to kwestia braku zaufania?
– Dla nas to normalne, teraz jest dobrze, i nam się układa, ale nigdy nie wiesz, co będzie w przyszłości. Lepiej się zabezpieczyć i mieć spokój– mówią.
Generacja Z i podział finansów
Przykład ten nie jest odosobniony. Jak sytuacja wygląda wśród młodszych pokoleń? Opowiada mi o tym Anna, która jest ze swoim narzeczonym od gimnazjum. Dwa lata temu się zaręczyli i teraz urządzają wspólnie mieszkanie.
– Remont to kosztowna sprawa. Najwięcej pieniędzy idzie na kuchnię. Zdecydowaliśmy, że za meble płacę ja, a Wojtek za sprzęty kuchenne – opowiada.
Choć są razem od lat i wydają się być nierozłączni, postanowili podzielić majątek i koszty remontu. Skąd taka decyzja?
– Teraz wszystko jest w porządku, mamy plany na przyszłość i jesteśmy szczęśliwi, ale nigdy nie wiadomo, co przyniesie życie za kilka lat. Może pojawi się ktoś nowy w życiu Wojtka, albo w moim, mogą zmienić się nasze priorytety, albo będziemy musieli się przeprowadzić. Chcemy uniknąć sytuacji, w której jedno z nas zostanie z niczym. Mamy zbyt duży szacunek do siebie nawzajem, by to zaniedbać– tłumaczy Anna.
Szacunek to kolejny ważny aspekt. No i oczywiście dbanie o drugą osobę, bo chociaż chęć zabezpieczenia się może być przez niektórych postrzegana jako myślenie wyłącznie o sobie i swoim dobrobycie, to jest to również odbierane jako zadbanie o drugą osobę, jej komfort i przyszłość.
Większość współczesnych par, zarówno małżeństw, jak i związków niesformalizowanych, myśli przyszłościowo. Chcą zabezpieczyć się na wszelki wypadek, w obliczu nieprzewidzianych sytuacji.
Jednak nie jest to reguła. Kasia i Michał są razem od kilku lat i postanowili razem zamieszkać i nie czują potrzeby, by dzielić dom i przedmioty między sobą.
– Jesteśmy razem i mamy pewność, że się nie rozstaniemy. Nie czujemy potrzeby, by dzielić wszystko na "moje" i "twoje". Ufamy sobie nawzajem, więc nie martwimy się takimi rzeczami – mówi Michał.
Tradycja a współczesność
Przeciwnicy podziału finansów, szczególnie osoby ze starszych pokoleń, często argumentują, że kiedyś wszystko było wspólne i nikt nie przejmował się takimi sprawami. W przeszłości, dzielenie majątku wydawało się niepotrzebne, a priorytetem było utrzymanie rodziny.
Jednakże, jak pokazuje rzeczywistość, przedstawiciele starszych pokoleń często nie myśleli o własnych potrzebach, koncentrując się nadmiernie na innych. Wiele osób przez lata czuło się nieszczęśliwych w swoich związkach.
Nawet jeśli myśleli o zmianie swojego życia, jedna z pierwszych rzeczy, która ich powstrzymywała, to obawa przed utratą wszystkiego. Dużą rolę odegrała też w tym kwestia "co ludzie powiedzą". Dziś zdają się żałować, że nie pomyśleli wcześniej o jasnych ustaleniach z partnerem i zabezpieczeniu przyszłości.
"Przez lata byłem nieszczęśliwy w małżeństwie. Chciałem odejść, spróbować ułożyć sobie życie na nowo i postarać się o opiekę naprzemienną nad dziećmi. Żona jednak powiedziała, że nie da mi rozwodu, a jeśli będę próbował, to zabierze mi wszystko. Nie mieliśmy podpisanej intercyzy przed ślubem, a wszystko, co kupiłem do naszego domu, było wspólne. Bałem się długiego procesu, ciągnącej się sprawy. Po rozwodzie zostałbym bez dachu nad głową i środków do życia" – pisze Rafał na Facebooku.
Pozostanie w małżeństwie, w którym dzieli się wszystko, może wydawać się bezpieczną opcją, ale dla wielu stało się to ciężarem.
"Byłam z mężem 30 lat i doczekaliśmy się czwórki dzieci. W pewnym momencie jednak zauważyłam, że żyjemy razem, a tak naprawdę osobno. Nie chciałam być posądzana o pozostawienie rodziny, zaczęłam się bać, jak poradzę sobie sama, zwłaszcza że mąż zarabiał więcej. Kiedy myślałam o rozwodzie, obawiałam się, że mogę zostać bez niczego. Po decyzji o rozstaniu musiałam się wyprowadzić, co było naprawdę ciężkie, zwłaszcza że mąż nie pozwolił mi zabrać kilku rzeczy. Mimo że było trudno, nie żałuję tej decyzji. Teraz czuję się wolna i niezależna" – dzieli się swoją historią w sieci pani Teresa.
Komunikacja kluczem do sukcesu
Rozmowy o finansach w związku mogą być trudne, ale są kluczowe – jak pokazują badania, problemy z pieniędzmi są jednym z najczęstszych powodów rozstań w Polsce. Dlatego młode pary powinny usiąść razem i omówić, jak podzielą się wydatkami, zanim pojawią się potencjalne kłopoty.
Podział finansów w związku to nie tylko kwestie praktyczne, ale i emocjonalne. Niezależnie od tego, czy zdecydujecie się na wspólne konto i wydatki, a może na zachowanie podziału, najważniejsza jest komunikacja i wzajemne zrozumienie. Każda para jest inna i ma własną wizję na życie i przyszłość. Dobre zarządzanie finansami może pomóc w budowaniu silnej i trwałej relacji, a jednocześnie zapobiegać przyszłym konfliktom.