Dramatyczna powódź nawiedziła w ostatnich dniach Polskę. Są bardzo duże zniszczenia oraz ofiary śmiertelne. W sprawie głos zabrał teraz prezydent Andrzej Duda, który na początku powodzi też zareagował fatalnie. Teraz za to uderzył w premiera i działania rządu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Sytuacje kryzysowe, nazywane także "czarnymi łabędziami", są godziną prawdy o państwie, rządzących, prawie, procedurach, zasobach i ludziach odpowiedzialnych za dobro wspólne – powiedział Andrzej Duda podczas inauguracji Krynica Forum 2024. Podkreślmy: chodzi o to, że tzw. czarny łabędź to określenie dla niespodziewanych niebezpieczeństw.
Duda zabrał głos ws. powodzi i reakcji rządu
Nie obyło się też bez krytyki rządu Donalda Tuska wobec tragedii na południu Polski. – Analizują to (działania rządu podczas powodzi-red) później politycy, uczeni, eksperci, dziennikarze, liderzy opinii, ale własne wnioski też, a może przede wszystkim wyciągają obywatele, wyborcy – padało z jego ust.
I kontynuował: – Bardzo dobrze, gdy te oceny są zbieżne i konstruktywne, bo to oznacza społeczne przyzwolenie dla dokonywania niezbędnych, lecz często trudnych działań. Ale jest bardzo źle, gdy wnioski te znacząco się rozmijają.
Jego zdaniem świadczy to o "zaburzonej komunikacji społecznej" i "niedostatecznym przekazie informacji do społeczeństwa jako politycznego suwerena". Jak wskazał to też dowód na "wyobcowanie przynajmniej części decydentów niektórych środowisk eksperckich, których wartości, oceny i programy rozmijają się z wartościami i ocenami ogółu, czy przynajmniej większości obywateli".
Postawa Dudy jednak nie zachwyciła już na początku powodzi. Jak informowaliśmy kilka dni temu, prezydent mógł pojechać do powodzian, mógł wesprzeć zbiórki pieniędzy dla powodzian. Wybrał jednak wówczas dożynki w swojej kancelarii.
Potem tłumaczyła go jedna z jego współpracownic, ministra Małgorzata Paprocka. – Odwoływanie uroczystości, na którą przyjeżdżają ludzie przygotowani z całej Polski, na kilka godzin przed, myślę, że spotykałby się z taką samą krytyką. Powiem szczerze, to był gest podziękowania dla polskich rolników, polskich twórców i myślę, że on był potrzebny – stwierdziła na antenie Radia Zet.
Tak pierwszą reakcję Dudy tłumaczyła jego urzędniczka
Dodała, że prezydent pojawi się na zalanych terenach, odpowiedziała jednak, że stanie się to wtedy, gdy jego obecność nie będzie "kolidowała z działaniami służb".
Jednocześnie poinformowała, że prezydent planujeprzekazać prezydencki ośrodek w Wiśle małym szkołom. Plan jest taki, że niewielkie ośrodki, które ucierpiały w powodzi, mogą się przenieść do dworku w Wiśle. To tzw. prezydencka rezydencja, ale jest też wykorzystywana do organizacji konferencji. Ten ośrodek idealnie nadaje się do prowadzenia zajęć przez jakiś czas. Jest też w miarę dogodnie położony.
– Aby dzieci mogły przyjechać, uczyć się w tej części Polski, tam nie ma zagrożenia w tej chwili. Tak, aby były właśnie możliwe szybkie działania osuszenia szkół, przygotowania budynków na następną część roku szkolnego – wyjaśniała Paprocka w radiu.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.