Andrzej Duda w końcu odniósł się do odwołanego spotkania z Donaldem Trumpem w "amerykańskiej Częstochowie" w Pensylwanii. Jego słowa mogą zaskakiwać, bo prezydent utrzymuje, że "oficjalnego potwierdzenia nie było", mimo że co innego twierdzą amerykańskie media. Tymczasem w sprawie rozmowy Dudy z Trumpem mieli interweniować niektórzy kongresmeni.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W dniach 21-25 września prezydent Andrzej Duda wraz z żoną Agatą Kornhauser-Dudą odwiedzi Stany Zjednoczone. Głowa państwa pojawi się na szczycie ONZ w Nowym Jorku, ale podobno był również inny punkt podróży za ocean: spotkanie z Donaldem Trumpem.
Amerykańskie media uzyskały nieoficjalne potwierdzenie tych planów w sztabie wyborczym Trumpa. 22 września republikański kandydat na prezydent miał przyjechać do Narodowego Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown w Pensylwanii, gdzie będzie również Andrzej Duda. Panowie mieli razem odsłonić pomnik i wystąpić, co miało pomóc Trumpowi uzyskać głosy Polonii.
Mimo że zarówno amerykańskie, jak i polskie media informują, że spotkanie było zaplanowane i zostało odwołane ze strony Trumpa, to Andrzej Duda twierdzi jednak coś innego.
W sobotę, przed wylotem do Nowego Jorku, jeden z dziennikarzy zapytał głowę państwa o spotkanie z byłym prezydentem USA, na co Duda powiedział: "Słyszałem, że organizatorzy uroczystości w Doylestown zamierzali zaprosić Donalda Trumpa, ale nie mieliśmy jako Kancelaria Prezydenta żadnego oficjalnego potwierdzenia, żeby prezydent miał wziąć udział".
– O żadnej innej sposobności, żeby nasze drogi miały się w czasie tej wizyty spotkać, nie wiem – dodał Andrzej Duda.
Jego słowa pojawiły się na profilu Kancelarii Prezydenta na X (dawnym Twittrze). Internauci nie dali jednak im wiary. "Amerykańskie media trąbią o tym od kilku dobrych dni, a kancelaria nic nie wie? Śmieszne to tłumaczenie i zarazem żałosne", "Dudo, nie kłam", "Nie wiem, nie znam, zarobiony jestem. Ależ to czerstwe", "No tak, to jest sensowne tłumaczenie. Żenada", "I tak nie wierzę" – czytamy,
"Jutro także spotkam się z naszymi rodakami w tzw. amerykańskiej Częstochowie, czyli w Doylestown, gdzie weźmiemy udział z żoną we mszy świętej. Ale przede wszystkim będzie tam odsłonięcie pomnika poświęconego ludziom Solidarności – poświęconego tym, którzy walczyli o pełną suwerenność, o pełną niepodległość Polski, o wyzwolenie nas z okowów komunizmu" – czytamy.
– Także ważne dla mnie wydarzenie – spotkanie z Polakami. Będą także w tym tygodniu odznaczenia dla znamienitych, zasłużonych działaczy środowisk polonijnych, polskich w Stanach Zjednoczonych – będą wręczone te odznaczenia – powiedział Duda.
Dalsza część artykułu poniżej.
Jednocześnie prezydent stwierdził podczas serii pytań dziennikarzy: "mam nadzieję, że spotkam się z panem prezydentem Joe Bidenem".
– Jeżeli tylko prezydent USA bierze osobiście udział w sesji plenarnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ i będzie organizował tradycyjne doroczne spotkanie, to na pewno spotkam się z prezydentem Bidenem. To zawsze jest sposobność, żeby chociaż przez moment porozmawiać – powiedział.
Dlaczego Donald Trump odwołał spotkanie z Donaldem Trumpem? Kongresmeni wysyłali listy do Ambasady RP
Dlaczego sztab Donalda Trumpa odwołał spotkanie z Andrzejem Dudą w "amerykańskiej Częstochowie", skoro Pensylwania to kluczowy stan w nadchodzących wyborach prezydenckich, a kandydatowi Republikanów bardzo zależy na pozyskaniu głosów tamtejszej Polonii?
Nieoficjalnie miało chodzić o względy bezpieczeństwa, w co jednak nie dowierzał dr Janusz Sibora, znawca protokołu dyplomatycznego. – To brzmi jak powód zastępczy. W dyplomacji jest kilka standardowych wyjaśnień protokolarnych, których używa się, gdy nie chce się podać prawdziwej przyczyny odwołania wydarzenia. Względy bezpieczeństwa są jednym z nich – powiedział w rozmowie z Anną Dryjańską w naTemat.
I faktycznie podobno wcale nie chodziło o obawy przed kolejnymi zamachami na Trumpa. Jak dowiedział się PAP od swojego źródła w amerykańskim Kongresie, wielu kongresmenów przekazało Polskiej Ambasadzie w Waszyngtonie listy, w których wyrazili zaniepokojenie spotkaniem Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem.
"W listach politycy sugerowali, że wspólny występ Dudy i Trumpa w ważnym dla Polonii miejscu w jednym z najważniejszym ze stanów na niecałe półtora miesiąca przed wyborami zostałby odebrany jako wyraz poparcia dla Trumpa" – pisze PAP, który uzyskał potwierdzenie o listach od jednego z członków Kongresu. Rzeczniczka ambasady Katarzyna Rybka-Iwańska stwierdziła jednak, że nic nie wie o takiej korespondencji.
– Spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z kandydatem republikanów Donaldem Trumpem w Pensylwanii podczas kampanii wyborczej byłoby błędem – powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową senator Tim Kaine.
– To może nie byłaby ingerencja w nasze wybory, ale z pewnością pokazałaby wątpliwą ocenę sytuacji prezydenta – zauważył i dodał, że "sojusz z Polską jest dla USA ważny i ważne, by miał ponadpartyjne poparcie".