Rafał Trzaskowski, a może Donald Tusk? W sumie czemu nie Radosław Sikorski? Wiadomo już, kogo wyborcy Koalicji Obywatelskiej najchętniej widzieliby jako swojego kandydata na prezydenta. Zdziwieniem może być fakt, że jedna z tych potencjalnych kandydatur ma tak olbrzymią przewagę nad innymi.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wybory prezydenckie w Polsce odbędą się już za kilka miesięcy, wyborczy kalendarz wskazuje na maj 2025 roku. Oficjalnie poznaliśmy tylko jednego kandydata, bo start zapowiedział Sławomir Mentzen z Konfederacji. Najważniejsi gracze ciągle się wstrzymują.
Tak jest choćby z Koalicją Obywatelską. Tu w grze jest oczywiście Rafał Trzaskowski, obecny prezydent Warszawy, premier Donald Tusk, a także szef MSZ Radosław Sikorski. Najnowszy sondaż Instytutu Badań Pollster dla "Super Expressu" wskazuje jednak, że wyborcy KO mają wyraźnego faworyta.
Aż 84 proc. badanych wskazało, że kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta powinien być Trzaskowski. Zdaniem 9 proc. kandydatem powinien być Tusk, a 7 proc. uważa, że KO powinna wystawić w wyborach innego kandydata.
Samo wskazanie nie zaskakuje, bo Trzaskowski już od dawna jest szykowany na prezydenta. W ostatnich wyborach uzyskał świetny wynik, o włos przegrywając w II turze z Andrzejem Dudą. Z kolei Donald Tusk już kilka razy publicznie zapowiadał, że w wyścigu prezydenckim startować nie zamierza.
Z kolei Radosław Sikorski może być czarnym koniem tych wyborów. Ostatnie wyczyny szefa MSZ dają mu świetną rozpoznawalność i pozycję.
Mimo wszystko zaskakiwać może aż tak duża przewaga Trzaskowskiego w sondażu. W poprzednich tego typu badaniach wypadał nieco gorzej. Być może teraz sytuacja staje się po prostu coraz bardziej klarowna. Tusk w fotelu premiera rozlicza PiS, Sikorski bryluje jako minister spraw zagranicznych. Wyborcy mogli uznać, że ci dwaj panowie świetnie spełniają się w swoich rolach.
Kto z prawej strony weźmie udział w wyścigu?
Większy problem z kandydatem na prezydenta ma Prawo i Sprawiedliwość. W sondażach dość dobrze wypada dziś Mateusz Morawiecki. Były premier ani nie wyrażał chęci startu, ani nie zaprzeczał, że weźmie w nich udział.
Przypomnijmy także, że niedawno prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że nie wie, kto będzie kandydatem jego partii na prezydenta, bo kandydatów na kandydatów jest kilku i to bardzo dobrych. Sprawa nie jest jednak tak różowa, kiedy wypowiadają się o niej anonimowo przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości.
– Proste myślenie, które sprowadza się do 2015 roku i Andrzeja Dudy, tym razem nie wystarczy. Kandydat młody i wykształcony to może być za mało – usłyszała w PiS dziennikarka "Gazety Wyborczej" Aleksandra Sobczak.
Wypowiedzi Kaczyńskiego nie do końca pokrywają się z tym, co dzieje się w partii. Otóż, jak donosi Onet, niektórzy kandydaci prezesa już stracili szansę na start, a Morawiecki miał "maczać" w tym palce.
Wiadomo jednak, iż PiS nie postawi na kobietę. – W tej chwili, w tym czasie wojennym, wydaje nam się, że kobieta nie miałaby wielkich szans. Trudno mi sobie wyobrazić nawet model tej pani, która byłaby tą kandydatką – tak ostatnio Jarosław Kaczyński odpowiedział na pytanie, czy Prawo i Sprawiedliwość w ogóle rozważa wystawienie kobiety w wyborach prezydenckich w 2025 roku.