Nie dało się obejrzeć na nim filmu. Nie mógł zapamiętać tysiąca kontaktów. Nie obsługiwał internetu. A mimo to został telefonem wszech czasów. Co prawda według satyrycznego portalu, ale… w zasadzie trudno się z tym nie zgodzić.
Po 40 latach od narodzin telefonii komórkowej, "eksperci" satyrycznego serwisu Thedailymash.co.uk wybrali najlepszy aparat mobilny w historii. Według nich nie jest to ani żadna z wersji iPhone, ani Blackberry, ani inny supersmartfon, tylko… Nokia 3210. Koniecznie z rozbitym ekranem.
"Ma guziki, głośnik, grę w węża. Plus, możesz po nim przejechać czołgiem i będzie nadal działał" – pisze o tym telefonie portal. Cytowani przez stronę "eksperci" przyznają, że "cała reszta telefonów to sterta złomu", a jeden z "użytkowników" Nokii zapewnia, że "został wciągnięty w szał wokół iPhone'a, ale przecież ten telefon jest dużo lepszy". Jak mówi: "kiedy teraz o tym myślę, muszę przyznać, że zostałem oszukany przez sprytnych marketerów, że jakiś typ urządzenia komunikacyjnego sprawi, że stanę się fajniejszy. Czy jest coś bardziej niedorzecznego?".
Wspomnienia
Choć strona, która wybrała 3210 jako telefon wszech czasów to serwis satyryczny, informacja o zwycięstwie w nieistniejącym rankingu wywołała niemałe poruszenie.
Nie jesteśmy zdziwieni. Wypuszczony w 1999 roku telefon był jednym z najnowocześniejszych urządzeń tego typu. Dla wielu dzisiejszych 30-latków był to pierwszy telefon w życiu, który nawet kilka lat po premierze wciąż był tak samo pożądany.
Jak wspomina Krzysiek, absolwent politologii na UW: – Kiedy miałem jakieś dwanaście lat, wracałem z kolegą pociągiem do domu. Omal wtedy nie zginąłem przez moją Nokię – śmieje się. – Do przedziału weszło dwóch wielkich karków. Powiedzieli, że jak nie oddam im telefonu, to wyrzucą mnie z pociągu.
Wiele osób, podobnie jak autorzy Thedailymash.co.uk, zwracają uwagę na niezawodny charakter urządzenia, które bez większej szkody mogło spadać nawet ze znacznych wysokości. Ania, dziś w spółce medialnej: – W liceum mieliśmy szafki, telefon odkładałam na górną półkę. Kiedy wyciągałam z niej rzeczy, Nokia spadała nawet kilka razy dziennie. Za każdym razem rozpadała się na kawałki. Zawsze można było bez problemu ją poskładać.
Michał, wciąż student stosunków międzynarodowych: – Mój brat odkładał na nią pieniądze, a kilka tygodni po tym, kiedy już ją kupił, przez przypadek zalał ją wrzątkiem. Telefonu nie udało się uratować. Brat był wściekły. To wtedy był szczyt marzeń.
Do dzwonienia
Inni wspominają komponowanie dzwonków (swoją drogą zagadka: co to za melodia: 4a1, 4#a1, 8g1, 8#a1, 8c2, 8f1, 8a1, 4#a1, 8g1, 8#a1, 8d2, 4#d2, 8c2, 4#a1, 8g1, 8#a1, 8c2), wymienianie obudowy. I oczywiście nieśmiertelnego węża – grę, która przez całe lata była popularna bardziej niż Angry Birds obecnie.
Nokia 3210 urzekała prostotą, a także długością czasu pracy na baterii. Producent obiecywał nawet 270 godzin, faktycznie Nokii zdarzało się "trzymać" jeszcze dłużej. Być może dlatego od premiery telefon kupiło 160 mln użytkowników.
Ci, którzy dali się wciągnąć w technologiczny wyścig między spółkami telefonicznymi, w pewnym momencie zaczęli za tą prostotą tęsknić. Do tego stopnia, że francuska firma Lekki zdecydowała się wypuścić na rynek odświeżoną Nokię 3210. Cena za produkt wydawała się jednak zawrotna: 70 euro (w tej cenie można było kupić dużo bardziej nowoczesnego Samsunga Solid, czyli wodoszczelny i wstrząsoodporny aparat).
Nokia 3210 była telefonem z innej epoki. Nie tylko dlatego, że nie mogła połączyć się z internetem. Prawdopodobnie była jednym z ostatnich modeli, które NAPRAWDĘ spełniały tylko funkcję telefonu. Do dziś wielu użytkowników smartfonów korzysta wyłącznie z funkcji sms i dzwonienia.