Zbyt wiele osób trafiło za kraty i wydano za dużo pieniędzy na bezskuteczną walkę z narkotykami - uważa coraz więcej Amerykanów. Większość z nich przyznaje się też do popalania marihuany i opowiada się za jej legalizacją.
Wielu sądziło, że dwie kadencje prezydentury Baracka Obamy pomimo jego nowatorskiej polityki niezbyt zmienią Stany Zjednoczone. Tymczasem demokratyczny prezydent nie tylko przeforsował rewolucyjną prosocjalną reformę służby zdrowia, ale po kolejnych tragicznych strzelaninach jego administracja doprowadziła do szerokiej debaty na temat ograniczenia tradycyjnie bardzo wwobodnego dostępu do broni w USA. Teraz tymczasem okazuje się, że Amerykanie powoli zmieniają także zdanie na temat legalizacji miękkich narkotyków.
Z najnowszych badań prestiżowego Pew Research Center wynika, że pierwszy raz od dziesiątek lat większość obywateli Stanów Zjednoczonych otwarcie opowiada się za legalizacją marihuany. Zdaniem komentatorów zza oceanu, mentalność Amerykanów zmienia się w dużej mierze z powodu coraz wyraźniejszego fiaska polityki, która zakładała nieugiętą walkę z narkotykami prowadzoną w zgodzie z zasadą zero tolerancji.
"Od czterech dekad, libertarianie, działacze praw obywatelskich i specjaliści od leczenia uzależnień stali poza głównym nurtem politycznym twierdząc, że wojna z narkotykami sprawia, iż do więzień trafia zbyt wiele ludzi i traci się na to zbyt dużo pieniędzy" - komentuje Matt Sledge z "Huffington Post". Zwolennicy liberalizacji polityki antynarkotykowej wyliczają, że tylko w Stanach Zjednoczonych na wojnę z narkotykami przeznacza się rocznie ponad 25 mld dolarów, a znaczny procent z ponad dwóch milionów amerykańskich więźniów to właśnie ludzie skazani za posiadanie narkotyków.
Pieniędzy wydaje się w USA coraz więcej, za kraty trafiają kolejni ludzie, a ta wojna wciąż okazuje się być przegraną. Liberalizacji poglądów Amerykanów na temat narkotyków dodatkowo zdaje się mocno sprzyjać kryzys gospodarczy, z którego USA się wciąż do końca nie otrząsnęły. W badaniach opinii publicznej przeprowadzonych przez YouGov zaledwie 19 proc. mieszkańców Ameryki oceniło, że dotychczasowe olbrzymie wydatki na walkę z narkotykami były zasadne. 53 proc. Amerykanów twierdzi dziś natomiast, że stawka tej wojny nie była warta swojej ceny.
Rachunek ekonomiczny z pewnością silnie przyczynił się do tego, że w zaledwie trzy lata liczba zwolenników legalizacji miękkich narkotyków zwiększyła się aż o 10 proc. Przede wszystkim zmieniają się jednak osobiste odczucia obywateli USA wobec marihuany. Dziś aż 48 proc. z nich przyznaje, że paliło marihuanę. Połowa amerykańskiego społeczeństwa nie uważa też, by palenie jointów powinno być rozpatrywane w kwestiach moralnych. Tymczasem jeszcze siedem lat temu było dokładnie odwrotnie i większość mieszkańców USA oceniało zażywanie marihuany jako coś moralnie nagannego.
Więcej o zmianie polityki antynarkotykowej znajdziecie na blogu europosłanki Lidii Geringer de Oedenberg w naTemat:
Z całego świata napływają informacje o zmianach w podejściu do walki z narkotykami. Odchodzi się od polityki restrykcyjnej, coraz częściej mówi się o „redukcji szkód”, „racjonalnej polityce antynarkotykowej”, czy „liberalnym podejściu”. Wielu naszych europejskich sąsiadów opowiada się za depenalizacją tzw. „miękkich” narkotyków. Podobnie myśli coraz więcej polityków, aktywistów i ekonomistów – w tym nawet nobliści. Wydaje się, że na utrzymaniu status quo zależy przede wszystkim ... mafii narkotykowej. CZYTAJ WIĘCEJ