Po Bożym Narodzeniu trwa okres kolędy w Kościele katolickim. Polacy są podzieleni w sprawie tego, czy przyjmować księdza. Okazuje się, że też nie wszyscy duszpasterze spieszą się z tą wizytą. Są miejsca, gdzie zasady kolędy mocno się w tym roku zmienią.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niektóre parafie już informują o tym, jak będzie wyglądać kolęda 2024/2025. "Ze względu na rozliczne obowiązki nie jesteśmy w stanie odwiedzić wszystkich chętnych w przeciągu jednego cyklu kolędowego. Nie chcemy też tak, jak to się dzieje już od pewnego czasu, całkowicie rezygnować z odwiedzin kolędowych" – podała na stronie internetowej Parafia Najświętszej Marii Panny w Zabrzu.
Kolęda na nowych zasadach. Będzie odbywać się "na zaproszenie"
Jak wyjaśniono, rozwiązanie, które chcą zaproponować, wydaje się być tzw. "złotym środkiem". Kolęda tutaj będzie odbywać się "na zaproszenie".
"Pierwsza część parafii, w oparciu o otrzymane zaproszenie, będzie przez nas podzielona na kolejne trasy kolędowe i do tych osób/rodzin będziemy wędrować od Świąt Bożego Narodzenia. Natomiast druga część parafii zostanie przez nas zaproszona na nabożeństwa kolędowe, które będą odbywać się w kolejne niedziele stycznia. W ten sposób każdy, kto będzie chciał, będzie mógł przeżyć spotkanie kolędowe czy w swoim domu czy w naszej świątyni" – wyjaśniła nowe zasady parafia.
Nie można wykluczyć, że takich miejsc będzie więcej. Jest dopiero połowa października, a żeby ogłosić nowe zasady kolędy, jest jeszcze dużo czasu.
Przypomnijmy przy okazji, że nasza redakcja rozmawiała z duchownymi na temat kolędy w grudniu 2022 roku. – U nas jest tradycyjna, stara parafia. Wszystko jest normalnie. Jest radość na kolędę i z mojej strony, i ze strony parafian. Nic nie stoi na głowie, jak w miastach. Mam kolegów w miastach i czasem słyszę opowieści, że jest coraz bardziej nieprzyjemnie. Że czasem pojawi się jakieś brzydkie słowo albo pytanie: "Po co chodzicie?" – opowiadał naTemat.pl proboszcz spod Radomia.
Poruszył także temat tzw. poczęstunku. – Mieszkańcy proponują kawę, herbatę. Umawiają się wcześniej, żeby w jednym domu poczęstować nas obiadem. To bardzo miłe. W mojej parafii kolęda to jest przyjemność – mówił.
Warszawa: Ludzie kulturalnie mówią "nie" i kropka
A jak te wizyty przebiegają w Warszawie? – Idziemy do wszystkich. Tam, gdzie otworzą nam drzwi, wchodzimy, rozmawiamy. Ci, którzy nam nie otworzą, to nie otworzą. Religia jest sprawą dobrowolną. Jeśli ktoś nam dziękuje, grzecznie się wycofujemy. Sam mówię jeszcze "przepraszam", bo mam poczucie, że wlazłem nieproszony. Idziemy więc do tych, którzy chcą nas przyjąć – relacjonował nam jeden ksiądz.
Dopytywany, czy są wtedy jakieś emocje, odparł, że "nie ma". – Ludzie kulturalnie mówią "nie" i kropka. Dzięki Bogu nie ma żadnej agresji, a to chyba najważniejsze. Żyjemy w takich czasach, że jeżeli ktoś otwiera drzwi, to już znaczy, że chce otworzyć. To już nie są te czasy, że ktoś przyjmuje księdza po kolędzie, bo się wstydzi. Bo sąsiadka dwa domy dalej czy z bloku przyjęła go, a ja bym może nie przyjął, ale wstydzę się, co powie ulica, więc też go przyjmę. Te czasy minęły. Jestem księdzem 15. rok. Człowiek już przywykł, że nie wszyscy chcą nas przyjąć. Choć szkoda – podsumował duchowny ze stolicy.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.