W poniedziałek (14 października) Centralne Biuro Śledcze Policji zatrzymało popularnego youtubera Kamila L. (znanego jako Budda). Wieczorem oświadczenie w tej sprawie wystosował jego brat Krzysztof. Zapewnia, że nie robił interesów z Kamilem, ale też go nie krytykował. Bo jak krytykował brata, to innego – Konrada.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W poniedziałek 14 października śledczy zatrzymali Kamila L. "Buddę" wraz z kilkoma innymi osobami.
"Policjanci Centralnego Biura Śledczego Policji dziś od godzin porannych wykonują czynności na terenie Warszawy i województw małopolskiego, śląskiego i podkarpackiego do sprawy dot. grupy przestępczej zajmującej się nielegalnym hazardem oraz loteriami internetowymi" – taki dość lakoniczny komunikat w poniedziałek po południu wystosowało CBŚP.
Głos w tej sprawie zabrał też Krzysztof Labudda, czyli brat zatrzymanego. W oświadczeniu przekazanym przez prawnika podkreślił, że nie robił interesów z Kamilem. "Nie ma on i nigdy nie miał, żadnych związków biznesowych ani gospodarczych powiązanych z działalnością gospodarczo-medialną swojego brata" – czytamy.
Brat Buddy zapewnia, że ten robił wszystko na własny rachunek. Prawdopodobnie ma to związek z plotkami, jakoby brat lub bracia Buddy mieli jakieś udziały w jego interesach.
Bracia, bo okazuje się, że jest ich co najmniej trzech. Krzysztof Labudda w piśmie prawnika dodaje, że nie krytykował swojego brata Kamila, ale jeśli już to Konrada. Z tego wynika, że Kamil "Budda" L. braci ma co najmniej dwóch.
"Pan Krzysztof Labudda prowadzi własną działalność pod nazwą 'Krzysztof Labudda', która nie miała jakichkolwiek powiązań gospodarczych z firmami będącymi własnością Kamila Labuddy. Wszelkie wypowiedzi krytyczne wypowiadane wcześniej przez niego w mediach społecznościowych, dotyczyły naszego brata Konrada" – czytamy w oświadczeniu.
Wiele osób zachodzi w głowę co do przyczyn zatrzymania
Informacja o youtuberze zaskoczyła wiele osób. Jeszcze w niedzielę influencer brał udział w finale loterii, której "dawał twarz". Zaledwie kilkanaście godzin później został zatrzymany.
W tym momencie nie są znane zarzuty, jakie może usłyszeć Kamil L. Wiadomo jedynie, że cała sprawa ma związek z "grupą przestępczą, zajmującą się nielegalnym hazardem i loteriami".
Jak pisze Przegląd Sportowy, w Prokuraturze Krajowej, decyzja w sprawie influencera ma zostać podjęta i ogłoszona we wtorek 15 października. W tej chwili Budda ma status świadka.
"Oficjalnie śledczy nie ujawniają zarzutów. Nieoficjalnie: chodzi o podejrzenie dokonywania przestępstw podatkowych influencera" – przekazał jednak dziennikarz Radia Kraków Patryk Kubiak.
Budda został zatrzymany w luksusowym hotelu
W niedzielę wieczorem na Instagramie partnerki Kamila L. pojawiło się zdjęcie youtubera z nią w znanym stołecznym hotelu. Reporterzy "Faktu" poznali także szczegóły dotyczące pobytu youtubera w Hotelu Warszawa.
– Kamil L. wynajął pokój w Hotelu Warszawa. W niedzielę wieczorem odwiedzili go również koledzy. Była z nim także jego partnerka. Kamil L. miał zostać wyprowadzony w kajdankach – powiedział informator gazety.
Warto tutaj dodać, że jest to bardzo drogi hotel. Za pobyt od soboty do poniedziałku (dwie nocy za dwie osoby) trzeba tam zapłacić od 7 zł tys. w górę. Ceny niektórych apartamentów to nawet 25 tys. zł za weekend.