We wrześniu w Monachium 57-latek został śmiertelnie pobity w Starym Ogrodzie Botanicznym. Policja w tej sprawie zatrzymała Polaka Rafała Artura P. Teraz okazało się, że mężczyzna jest też poszukiwany przez polski wymiar sprawiedliwości.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak wówczas informowaliśmy, z komunikatu lokalnej policji w Monachium wynikało, że pod koniec września na terenie Starego Ogrodu Botanicznego w rejonie Fontanny Neptuna został bardzo poważnie ranny mężczyzna.
57-latek skatowany na śmierć. Polak zatrzymany
57-latek mieszkający w Monachium został wtedy opatrzony przez medyków na miejscu zajścia, a następnie przewieziony do szpitala. Tam zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Według "Bilda", gdy ofiara chciała się podnieść, agresor kopnął ją ciosem kung-fu w głowę. W sprawie zatrzymano Polaka – Rafała Artura P.
Sekcja zwłok 57-latka wykazała, że miał rany od kopnięć, w tym wspomniane obrażenia głowy. Nagrania wideo, które opisywały szeroko niemieckie media, potwierdziły brutalną kłótnię. Polak ma odpowiedzieć za uszkodzenie ciała skutkujące śmiercią. Grozi mu 15 lat więzienia.
Portal o2.pl ustalił właśnie, że mężczyzna miał problemy z prawem w Polsce. Jak podał serwis, mężczyzna jest poszukiwany listem gończym "do odbycia zastępczej kary pozbawienia wolności zarządzonej w zamian za niewykonaną karę ograniczenia wolności orzeczoną wyrokiem Sądu Rejonowego Lublin-Wschód".
Polak miał też problemy z prawem w naszym kraju
– Rafał P. został dwukrotnie skazany za przestępstwa z art. 209 § 1 k.k., tj. uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego wobec małoletniego dziecka, na kary ograniczenia wolności polegające na wykonywaniu nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne – powiedziała o2.pl Magdalena Dobosz, starsza inspektor z biura prasowego Sądu Okręgowego w Lublinie.
Natomiast prokuratura przekazała serwisowi, że 30-latek jest poszukiwany "w skali krajowej, gdyż jest podejrzany o niealimentację". – Takie poszukiwania nie mają wpływu na czynności prowadzone przez stronę niemiecką – wyjaśniła Agnieszka Kępka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Jerzy Józef D. przez okolicznych mieszkańców został opisany jako spokojny sąsiad, którego rzadko widywali. "Podróżował głównie rowerem. Według sąsiadów D. mieszkał w mieszkaniu przez około dwa lata, zawsze sam" – ustalił "Bild".
Był chwalony w pracy, ale miał problemy z alkoholem. – Pracował naprawdę dobrze. Trzeba było jednak wiedzieć, jak z nim postępować, bo kiedy pił, stawał się agresywny – opowiedział rozmówca gazety. W sprawie zatrzymano też 33-letniego Niemca.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.