W Koszalinie doszło do rodzinnej awantury, podczas której ranne zostało pięciomiesięczne dziecko. Zaalarmowani sąsiedzi wezwali policję, a funkcjonariuszki odkryły ślady przemocy. Rodzice, którzy byli pod wpływem alkoholu, zostali zatrzymani, a sprawę przejęła prokuratura.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W miniony piątek w Koszalinie doszło do dramatycznego zdarzenia. Wieczorem w jednym z mieszkań miała miejsce awantura, której świadkami stali się sąsiedzi. Zaniepokojeni głośnymi odgłosami kłótni oraz krzykiem dziecka, postanowili wezwać policję.
Jak poinformowała rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie, Monika Kosiec w rozmowie z Polską Agencją Prasową, na miejsce przybył patrol składający się z dwóch funkcjonariuszek.
– Funkcjonariuszki zastały w mieszkaniu 32-letniego mężczyznę oraz 30-letnią kobietę, a także ich syna, który miał zaledwie pięć miesięcy – przekazała.
Policjantki zauważyły, że dziecko ma liczne zasinienia na głowie, co skłoniło je do wezwania karetki pogotowia.
– Wezwano pogotowie i dziecko zostało zawiezione do szpitala w Koszalinie. Lekarze stwierdzili obrażenia głowy – relacjonowała nadkomisarz Monika Kosiec.
Rodzice pod wpływem alkoholu
Policjantki sprawdziły stan trzeźwości rodziców. Badanie wykazało, że oboje byli pod wpływem alkoholu– mężczyzna miał blisko promil, a kobieta około pół promila. W związku z tym oboje zostali zatrzymani i przewiezieni do aresztu. Ich syn jest obecnie hospitalizowany, a sprawa została przekazana do prokuratury, która zdecyduje o dalszych krokach.
– Czekamy na opinię biegłego co do obrażeń tego chłopca. Powiadomiona jest Prokuratura Rejonowa w Koszalinie, prokurator podejmie decyzję co dalej – dodała rzeczniczka policji Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie.
O sytuacji powiadomiony zostanie również sąd rodzinny. Obecnie czynności prowadzone są pod kątem podejrzenia popełnienia przestępstwa określonego w art. 160 Kodeksu karnego. Przepis ten stanowi, że "kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, jeśli ciąży na nim obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat".
Gdyby nie szybka reakcja sąsiadów, dziecko mogło znaleźć się w jeszcze większym niebezpieczeństwie – być może jeden telefon uratował mu życie. Policja przypomina, że w przypadku podejrzenia zagrożenia życia, należy zadzwonić pod numer 997 lub 112.
Szokujące odkrycia po Halloween
To nie są jedyne niepokojące wieści dotyczące najmłodszych. Jak informowała redakcja naTemat.pl, po czwartkowych zabawach halloweenowych, kiedy dzieci chodziły po okolicy, zbierając słodycze, pojawiły się doniesienia o ostrych przedmiotach, takich jak gwoździe, szpilki, igły czy fragmenty żyletek, ukryte w niektórych łakociach. Jeden z pierwszych groźnych przypadków miał miejsce w Lipkach Wielkich niedaleko Gorzowa.
– Dzieci zbierały cukierki w Lipkach Wielkich. Mój Igor miał gwoździa, prawie zęba połamał. To malutki gwoździk, nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby go połknął. Jestem zdruzgotana, tracę wiarę w ludzi. Całą noc przez tę sytuację nie spałam. Mieszkańcy są w szoku, w końcu mieszkamy w małej społeczności, wszyscy się znamy. Nie chce się wierzyć w to, ile jest zła w ludziach – przyznała kobieta w rozmowie z serwisem gorzowianin.com.
Policja otrzymała kilka takich zgłoszeń m.in. w Gnieźnie i apeluje do rodziców o zachowanie ostrożności.
"Po naszym apelu do rodziców o dokładne sprawdzenie zawartości otrzymanych przez ich dzieci podczas Halloween podarków okazało się, że 14-latka zbierając słodycze w miejscowości Kalina otrzymała cukierek z ostrym przedmiotem. Również w tym przypadku policjanci będą ustalać osobę odpowiedzialną za ten czyn" – informuje w komunikacie gnieźnieńska policja.