Napięcie między Koreą Północną a resztą świata pewnego dnia opadnie. A wtedy można się spodziewać, że zaprocentuje medialna i ogólnoświatowa wrzawa, jaka wytworzyła się wokół gróźb Kim Dzong Una. Dzięki relacjom i coraz to nowszym doniesieniom wiele osób nie tylko zainteresowało się tym, jak wygląda ten kraj, ale zapragnęło zobaczyć go na własne oczy. To dostępne także dla śmiałków z Polski – najbliższa okazja już 25 kwietnia.
W ostatnich dniach o Korei Północnej słyszymy wyłącznie w negatywnym kontekście. Jednak są ludzie, którym ten kraj kojarzy się dobrze, a nawet bardzo dobrze. To ci, którzy wybrali się na wycieczkę do jednego z ostatnich państw totalitarnych na świecie. Takie wyjazdy oferują również polskie biura podróży, ale taka atrakcja tania nie będzie. Koszt takiej wycieczki jest wysoki. Wkrótce do Korei wybiera się grupa turystów pod opieką Logos Travel. Każdy z nich zapłacił równowartość około 13 tysięcy złotych.
Jednak cena nie odstrasza śmiałków. – Każdego roku wysyłamy do Korei Północnej kilkadziesiąt osób – mówi Marek Śliwka, właściciel Logos Travel. – Oferujemy ponad 130 rodzajów wycieczek, Korea to właściwie margines naszej działalności. Te wycieczki są dla ludzi, którzy właściwie wszędzie już byli, wszystko widzieli, a Korea Północna to jedna z ostatnich białych plam na ich mapie. Druga grupa to ci, którzy chcą na własne oczy przekonać się jak wygląda tamtejsza rzeczywistość, bo są niewiernymi Tomaszami i nie ufają przekazom medialnym – tłumaczy nasz rozmówca.
A stereotypów wytworzonych przez media jest sporo. – Kiedy nasi klienci docierają na miejsce zderzają się ze stereotypem, że zaraz po przekroczeniu granicy zobaczą jeden wielki obóz koncentracyjny. Tymczasem tam po ulicach chodzą normalnie ubrani ludzie, ulice są czyste, a budynki to normalne wieżowce, co jest nieco dziwne jak na tak biedny kraj. Często ludzie narzekają, że nie będą mogli zwiedzać na własną rękę. Ale przecież inne wycieczki też mają program, też wszędzie jeździ się z przewodnikami – zauważa Marek Śliwka.
Jednak przez ponad 20 lat, kiedy jego biuro wysyła Polaków do Korei Północnej nie zdarzyło się jeszcze, by ktoś próbował samotnie zwiedzać kraj i urwać się rządowym opiekunom. – Czasem zdarzały się tylko komentarze wobec przewodników, którzy z atencją wypowiadali się o swoich przywódcach – relacjonuje właściciel biura podróży. Nie zmienia to faktu, że nawet pomimo ciągłego nadzoru opiekunów taka podróż jest niezwykle kształcąca. – Koreańczycy pokazują ludziom z zewnątrz rzeczy, które utwierdzają nas w jak najgorszej opinii o tym kraju. Oni są już tak głęboko osadzeni w tym systemie, że w ich ocenie to nie popsuje wyidealizowanego wizerunku ich kraju, tymczasem dla nas jest szokiem poznawczym – mówi nasz rozmówca.
Wbrew pozorom są też plusy odwiedzania państwa policyjnego. – Turyści są tam niezwykle bezpieczni. Tak jak w Birmie, kiedy rządziła tam niepodzielnie junta. Jeden z naszych turystów zgubił w jakimś miejscu portfel, ale kiedy wrócili do hotelu portfel już leżał na łóżku. Pewnie któryś z śledzących nas urzędników go odniósł – relacjonuje Marek Śliwka.
Wbrew powszechnym opiniom Korea nie jest zabitym dechami i zupełnie odciętym dla turystów krajem. – Nasi piloci opowiadali, że przed hotele przyjeżdża po 20, a nawet 40 autobusów, z których wylewały się nieprzerwane tłumy Chińczyków. Aby to wszystko obsłużyć działają państwowe biura podróży, tak jak to było u nas w okresie PRL-u. Pracuje w nich masa ludzi, może nawet za dużo, ale pewnie mają jeszcze inne zadania, na przykład dokładne obserwowanie turystów. Jednak to, do czego się zobowiązują, wykonują na piątkę – zapewnia nasz rozmówca.
Dla wszystkich, którzy wybierają się do Korei Północnej polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przygotowało obszerny poradnik, w którym możemy przeczytać o obowiązku meldunkowym, szczepieniach, ograniczeniach w ruchu czy ostrzeżenia o zanieczyszczeniu wody. Od niedawna w Korei można kupić kartę SIM, która pozwoli na dzwonienie do Polski. Niestety to dość drogi przywilej: telefon i karta kosztują około 200 euro (sama karta SIM 50 euro), a koszt połączenia to 7 euro za minutę.
Pomimo obostrzeń wiele interesujących zdjęć przywiózł z Korei Północnej Piotr Jendruś. – Osoba, która wybiera się do Korei Północnej powinna być świadoma na co się pisze – mówi podróżnik, który odwiedził nie tylko ten kraj, ale też państwa, gdzie łamie się prawa człowieka. – Ani na Kubie, ani w Birmie, ani w Syrii nie dostaje się przewodnika na 24 godziny na dobę. Nikt też nie odbiera telefonów komórkowych, nikt nie przestrzega tak drobiazgowo godzin wyjazdu, posiłków, a nawet zakupów – relacjonuje.
Pomimo usilnych starań opiekunów turyści są jednak w stanie dostrzec jak naprawdę wygląda życie Koreańczyków. – To, co można tam zobaczyć to fasada piekła. Widziałem dokument pokazujący życie w Pjongjangu – panie w ładnych garsonkach, całkiem zgrabne budynki, czyste ulice. To wszystko nieprawda, bo pań w garsonkach jest mało, reszta chodzi w dziurawych butach. W niektórych oknach zamiast szyb jest po prostu folia, a ulice są czyste, bo każdy ma wyznaczony kawałek do posprzątania. Poza tym tam nie ma czym nabrudzić – wyjaśnia Jendruś.
Na turystach szybko odciska swoje piętno totalitarny system. – Już drugiego dnia wiedzieliśmy, że o konkretnej godzinie musimy równo ułożyć nasze torby koło samochodu i być przygotowanym do wyjazdu. Szybko zaczęliśmy czuć się jak w wielkim obozie koncentracyjnym. Kiedy byliśmy w strefie zdemilitaryzowanej każdy miał swojego żołnierza i poczucie, że jak zrobi się coś głupiego, to on cię zastrzeli. Nigdy nie powiem o wizycie w Korei, że to wakacje. Kiedy przyjeżdża się do Pekinu, stolicy państwa łamiącego na potęgę prawa człowieka, czuje się jak w wolnym kraju – porównuje nasz rozmówca.
Przyznaje jednak, że zabytki oraz wspaniała przyroda robią niesamowite wrażenie i przyciągają wielu turystów. Niestety to wszystko schodzi na drugi plan, jak tylko zobaczy się panującą tam biedę. – W jednym z większych miast Kaesong, które zwiedzaliśmy, już po zmroku było absolutnie ciemno. Nie było widać nawet człowieka, który szedł kilka metrów dalej. Raz nawet przewodnik złamał się i zaczął nam opowiadać o tym, że jest bieda. Ale to była tylko chwila, kiedy drugi przewodnik gdzieś odszedł. Z drugiej jednak strony prężnie działa tam czarny rynek. Ludzie przemycają z Chin co się da. Słyszałem, że "Titanic" był tam wielkim hitem – opisuje Piotr Jendruś.
Dlatego warto dobrze zastanowić się nad wyjazdem do tego kraju. Z jednej strony wspaniałe krajobrazy i spuścizna niemal 5000 lat cywilizacji. Z drugiej przejmująca bieda i świadomość okrucieństw, jakich dopuszcza się panująca tam dyktatura. Jeśli rozważy się wszystkie za i przeciw wystarczy tylko mieć pieniądze, by móc spędzić kilka dni w jedynym takim kraju na świecie – zarówno jeśli chodzi o przyrodę, jak o ustrój polityczny.
W sierpniu wyprawę do Korei Północnej organizuje nasz bloger dr Nicolas Levi.
W razie niepewności, które obiekty można fotografować wskazane jest zapytanie opiekuna o możliwość wykonania zdjęcia w danym miejscu. Pozwoli to na uniknięcie ewentualnych kłopotów i oskarżeń o wykonywanie tzw. brzydkich zdjęć.
Wskazane jest również unikanie ekstrawaganckiego ubioru i zachowania, które może zwrócić uwagę miejscowych służb i być potraktowane jako brak poszanowania dla miejscowych władz oraz tradycji. Dodatkowo zachowanie powinno być zgodne z miejscowymi obyczajami, m.in. odpowiedni stosunek do kobiet, czy też miejsc i obiektów ważnych dla miejscowej ludności. CZYTAJ WIĘCEJ
Poradnik MSZ dla wyjeżdżających do Korei Północnej
Pojechalibyśmy do Pekinu i później w kierunku Dandongu aby zobaczyć granicę z Koreą Północną, pośpiewać w restauracji północnokoreańskiej (a może nawet zjeść psa!!) i z naszym chińskim partnerem pojechać do Korei Północnej (na 3 dni). CZYTAJ WIĘCEJ