Beata Klimek z Poradza zaginęła ponad miesiąc temu. Sprawa od początku wydawała się tajemnicza, jedna z teorii mówiła, że kobieta mogła uciec do Niemiec. Internauci wskazywali, że policja powinna przyjrzeć się mężowi ofiary. Oto co do tej pory wiadomo ws. zaginięcia Beaty Klimek.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Beata Klimek to mieszkanka miejscowości Poradz w województwie zachodniopomorskim. Jej poszukiwania trwają od 7 października. Ostatnią osobą, która spotkała kobietę, była sąsiadka, gdy rano odprowadzały dzieci na przystanek autobusowy. Później pani Beata miała udać się do pracy, jednak nigdy tam nie dotarła, a nikt więcej jej nie widział.
Policja szybko opublikowała komunikat ws. zaginięcia Beaty Klimek. Podano jej rysopis, do którego dołączono zdjęcie.
Beata Klimek jest w trakcie rozwodu z mężem. Mężczyzna czasami przyjeżdża do domu swoich rodziców, gdzie kobieta mieszka razem z dziećmi. Był tam także w dniu jej zaginięcia. 7 października między godz. 8:00 a 9:00 dzwoniono do niej z pracy, po południu dzieci wróciły ze szkoły.
– Przyszły do mnie i powiedziały: "Ciocia, mamy nie ma w domu. Pomóż nam" – powiedziała w rozmowie z TVN Katarzyna Klimek, siostra zaginionej. To ona powiadomiła służby.
"O godzinie 8:40 telefon był już nieaktywny. Śledczy ustalili, że ostatnie logowanie jej telefonu miało miejsce w jej rodzinnej wsi. Zaginiona do pracy dojeżdżała swoim samochodem, jednak tego dnia samochód pozostał pod jej domem" – czytamy na profilu "Gdziekolwiek jesteś" na Facebooku.
Kamera w domu
Później na jaw zaczęły wychodzić nowe szczegóły z prywatnego życia 47-latki. Arkadiusz Andała, prywatny detektyw, którego rodzina zaangażowała do sprawy, przekazał, że zaginiona miała w domu kamerę.
Urządzenie zarejestrowało, jak w dniu zaginięcia, o godzinie 7:05, pani Beata wyszła z domu, aby odprowadzić dzieci. Niestety, kamera nie uchwyciła dalszych wydarzeń – po tym, jak pani Beata wyszła, urządzenie przestało działać. – Ktoś ją wyłączył. Mógł to zrobić, np. przez wyłączenie bezpieczników – zauważył detektyw.
Jeszcze 31 października z detektywem rozmawiał Mateusz Przyborowski z naTemat. – Nie ma postępów w tej sprawie. Jestem jednak pesymistą, choć chciałbym się mylić, mówiąc, że pani Beata żyje. Opieram się jednak na pragmatyce i ponad 20-letnim doświadczeniu, bo pracowałem przy dziesiątkach takich spraw i obawiam się, że działania służb będą ukierunkowane na poszukiwanie zwłok. Okoliczności i splot pewnych niuansów wskazują, że zrobiono jej krzywdę – stwierdził.
W dniu zaginięcia mąż pani Beaty przebywał w domu, ale twierdził, że nie widział jej po tym, jak wyszła rano z dziećmi.
Co mówił mąż zaginionej Beaty Klimek? Internauci powtarzali jedno
Po zaginięciu 47-latki jej mąż stwierdził, że kobieta może przebywać w Niemczech, gdzie miałaby wyjechać z nowym partnerem. Policja sprawdza tę informację, jednak rodzina zaginionej nie wierzy w taki rozwój wydarzeń. Dodatkowo para miała być ze sobą w konflikcie. Jan Klimek jakiś czas temu zdecydował się zamieszkać z nową partnerką.
– To jest wręcz nieprawdopodobne, aby Beata wyjechała. Jest to osoba, dla której podróż dalej niż 10 km od domu jest zupełnie czymś nienaturalnym – powiedział jeden z jej krewnych w rozmowie z "Faktem".
– Gdy przyjeżdża do lekarza w Szczecinie, to nigdy nie samochodem, tylko ewentualnie pociągiem. Albo mnie prosiła, żebym po nich przyjechał lub przynajmniej odebrał z dworca. A w auto wsiadała tylko, po to, aby dojechać do pracy lub zawieźć coś w miejsce, które zna od urodzenia – dodał.
W trakcie śledztwa ujawniono pewne nieścisłości w zeznaniach męża zaginionej. Mężczyzna odniósł się do podejrzeń policji wobec niego.
– Byli tutaj policjanci ze Szczecina z psami. Chodzili, potem poszli w stronę wiatraków. Potem przyjechali z Warszawy. Tak samo zaprowadziły policjantów w stronę wiatraków. Tam się ślad urwał. Ja tam nie jeździłem. Byłem tam w niedzielę na grzybach, ale w poniedziałek (w dniu zaginięcia pani Beaty-red.) tam nie byłem. Od razu policjanci uznali mnie za winnego, straszyli, że mnie skują. Wyciągnąłem ręce i powiedziałem im, proszę bardzo, możecie mnie skuć – powiedział dla "Faktu".
Jak zwykle bywa przy takich sprawach, swoje teorie w komentarzach zaczęli wysnuwać internauci. Powtarzali jedno pytanie: dlaczego mąż zaginionej nie został zatrzymany przez służby, skoro jego zeznania budzą wątpliwości? Wskazywali też, że w przypadku zabójstw kobiet sprawcą najczęściej bywa partner lub mąż. To już jednak wyłącznie spekulacje.
Zapytaliśmy funkcjonariuszy zaangażowanych w poszukiwania Beaty Klimek o wersję nagłaśnianą w mediach społecznościowych.
– Aby zatrzymać osobę trzeba mieć ku temu pewne podstawy oraz przesłanki, jako funkcjonariusze nie możemy działać na domysłach, bądź na opiniach innych, przytaczając przykład, że za zabójstwem kobiety najczęściej stoi mąż lub partner. Nie zmienia to faktu, że badamy sprawę wielotorowo i nie wykluczamy żadnych z możliwości. Weryfikujemy każdą uzyskaną informację oraz w dalszym ciągu prowadzimy działania w celu ustalenia aktualnego miejsca pobytu pani Beaty Klimek bądź jej przybliżonej lokalizacji – odpowiedział nam st. sierż. Szymon Martula, rzecznik policji w Łobzie.
Jeden z najnowszych wątków w sprawie ujawniła Interia. W samochodzie zaginionej, którym 47-latka dojeżdżała do pracy, znaleziono prawo jazdy obywatela Niemiec. Dokument nie mógł jednak należeć do rzekomego partnera kobiety, z którym miałaby wyjechać do Niemiec. Właściciel dawno temu zgłosił zgubienie prawa jazdy na terenie Niemiec – policja w Łobzie potwierdziła to dla Interii. Ponadto okazało się, że to mąż pani Beaty pracował w Niemczech.
Rodzina szuka Beaty Klimek. Założyli zbiórkę pieniędzy
"Wszelkie środki zebrane poprzez zbiórkę zostaną w pełni świadomie rozdysponowane przez siostrę zaginionej, moją mamę, na pokrycie kosztów związanych z adwokatem w sprawie oraz ewentualnym wynajęciem detektywa" – zaznaczyła w opisie siostrzenica zaginionej.
Kwotę zrzutki ustalono na 30 tys. zł. 12 listopada do godz. 16:45 udało się zebrać ponad 5,5 tys. zł.
***
Beata Klimek ma około 160 cm wzrostu i krępą budowę ciała, włosy przed ramiona, zafarbowane na kolor rudy i brązowe oczy. W dniu zaginięcia ubrana była w różową kurtkę, czarne spodnie oraz biało-niebieskie buty sportowe.
Wszelkie informacje dotyczące zaginionej oraz jej aktualnego miejsca pobytu, należy kierować do Komendy Powiatowej Policji w Łobzie nr tel. 47 78 25 511 lub zgłaszać pod numerem alarmowym 112.