Były już balkony z widokiem na zakład karny, teraz powstały takie, które przypominają... bunkier. Albo spacerniak, bo kiedy internauci to zobaczyli, szybko pojawiły się podobne komentarze. Chodzi o przykład zadziwiającej budowli z Krakowa. – Mi się to kojarzy z Brazylią albo z Afryką, gdzie ludzie często mieszkają w takich warunkach – mówi naTemat Łukasz Gibała, krakowski radny.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Czy wyobrażacie sobie balkon, który w rzeczywistości znajduje się... pod ziemią? W tym przypadku deweloper przeszedł samego siebie!" – alarmuje Łukasz Gibała.
To on wrzucił do sieci zdjęcie, na którym widać budynek w Krakowie przy ulicy Horaka. Są w nim balkony na piętrach, ale też coś w rodzaju balkonów lub tarasów na parterze. Problem w tym, że to dosłownie... podziemna konstrukcja.
– Pierwszy raz słyszeliśmy o tym niecałe dwa lata temu. Teraz częstotliwość tego typu zgłoszeń jest większa. Boję się, że jeśli Kraków będzie w ten sposób zabudowywany, to nasze miasto coraz bardziej zacznie przypominać slums z krajów Trzeciego Świata – tłumaczy radny dla naTemat.
"Po ulewie darmowy basen"
W komentarzach pod postem o balkonach internauci prześcigają się w nowych skojarzeniach. Jedni piszą o bunkrze, spacerniaku i ogólnie ułańskiej fantazji budujących. Inni zwracają uwagę, że po ulewie ktoś może mieć w takim balkonie darmowy basen.
To jednak szerszy problem, który ludzie wprost nazywają patodeweloperką. I przestaje to być temat do śmiechu. "Cała infrastruktura została przecież zaprojektowana dla jednej rodziny, a mieszkać ma ich tutaj kilkanaście" – opisuje Gibała.
– Jeszcze zanim wrzuciliśmy post mieliśmy około 10 takich zgłoszeń z różnych miejsc. Po publikacji dostaliśmy kilkanaście kolejnych. Ludzie piszą, że gdzieś obok nich widać podobne problemy – wylicza nam lokalny polityk.
Gibała przypomina, że zgłoszenia o takich inwestycjach przekazują do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. – Niektóre z postępowań się toczą, są też takie, które wygraliśmy. Na przykład PIMB nakazał wstrzymanie prac i przywrócenie stanu pierwotnego przy ulicy Młodzieży czy Kokosowej – wskazuje.
To jednak nie jest tak, że jakąś inwestycję da się zablokować od ręki. Potem jest ścieżka odwoławcza, a jeśli decyzja zostanie podtrzymana, zostaje droga sądowa.
Gibała pod koniec października złożył interpelację do Prezydenta Miasta Krakowa w sprawie mikrokawalerek przy ulicy Horaka, Zina i Kokosowej. Chciał się dowiedzieć, czy były postępowania dotyczące wydania pozwolenia na budowę, czy wydano pozwolenia na zmianę sposobu użytkowania nieruchomości, czy podjęto działania celem zweryfikowania legalności oraz co miasto zamierza zrobić z procederem, dotyczącym wydzielania mikrokawalerek.
W odpowiedzi Stanisław Mazur, zastępca prezydenta Krakowa, poinformował, że do Wydziału Architektury i Urbanistyki UMK nie wpłynęły wnioski dotyczące zgłoszeń zamiaru budowy, wykonywania robót budowlanych, zmiany sposobu użytkowania oraz wydania zaświadczeń o samodzielności lokali w budynkach przy ulicach: Horaka 17, Kokosowej 30, Zina 3.
"Czynności wyjaśniające prowadzone były przez organ nadzoru budowlanego również
odnośnie do robót budowlanych prowadzonych w budynku przy ul. Horaka 17.
W wyniku tych czynności zostało wszczęte postępowanie administracyjne, które aktualnie jest w toku" – czytamy.
– Moim zdaniem to jest taki wyścig z czasem. Tym deweloperom zależy po prostu, żeby ludzie już kupili lokale i zamieszkali. Wiedzą, że wtedy dużo trudniej będzie nam ten stan odwrócić – przekonuje nas Gibała.
Dodaje, że z tymi "podziemnymi balkonami" naprawdę ktoś przeszedł samego siebie. – To chyba najbardziej jaskrawy przykład, z jakim się zetknąłem w budownictwie. Nie dziwię się, że wbudził takie emocje – precyzuje.
Podobną sprawą z mikrokawalerkami zajmowała się na początku roku stacja Polsat News. Opisano m.in. sytuację mężczyzny z Krakowa, który latem 2023 roku trafił na ofertę sprzedaży mieszkania, które miało być wyodrębnione w domu jednorodzinnym. Zarezerwował lokal i wpłacił zadatek.
W momencie podpisywania umowy PINB w Krakowie prowadził postępowanie i nakazał wstrzymać prace budowlane, a 30 sierpnia 2023 roku wydał decyzję o przywróceniu budynku do stanu pierwotnego. Jak zaznaczał Polsat News, o tym kupujący dowiedział od osoby, która miała być jego sąsiadem. Nie było pozwoleń na rozbudowę i zmianę kategorii budynku na wielorodzinną. Krakowski ratusz mówił wprost o "samowoli budowlanej".
"PatoWawer" w Warszawie
Przypomnijmy, że niedawno w naTemat opisywaliśmy, jak wygląda "PatoWawer", czyli jedna z dzielnic w Warszawie, gdzie rozbudowa odbywa się wyłącznie na zasadzie fantazji wykonawców. Dostaliśmy sygnał od mieszkańców, że ich dzielnica to zagłębie budowlanych "potworków".
Narzekali na brak planowania przestrzeni, ale też mówili wprost o patodeweloperce. Na miejscu szybko zobaczyliśmy, co mieli na myśli. Wawer to symbol problemu, z którym nikt w Polsce nie potrafi się uporać.
Dom jednorodzinny albo bliźniak jest przerabiany na 15 czy 20 mieszkań. Mi się to kojarzy z Brazylią albo krajami w Afryce, gdzie ludzie często mieszkają w takich warunkach. To jest problem z miejscami parkingowymi, wytrzymałością sieci energetycznej czy kanalizacyjnej.