Afera z Hołownią i Collegium Humanum. Tak na sprawę patrzy Tusk.
Afera z Hołownią i Collegium Humanum. Tak na sprawę patrzy Tusk. Fot. Piotr Hukalo/East News
Reklama.

W środę "Newsweek" poinformował o doniesieniach byłych pracowników Collegium Humanum, którzy twierdzą, że nazwisko Szymona Hołowni także było na liście studentów i że widzieli jego podpis pod immatrykulacją, czyli przyrzeczeniem studenckim.

Afera z Hołownią i Collegium Humanum

"Słynnym studentem" miał się również chwalić m.in. rektor Collegium Humanum. "Paweł Cz., który lubił powtarzać: mam Hołownię na liście" – napisał "Newsweek".

Marszałek Sejmu w czwartek postanowił zabrać głos w tej kwestii. – Nie studiowałem w uczelni Collegium Humanum, nie jestem absolwentem w CH, nie posiadam dyplomu. Nie podjąłem studiów na tej uczelni, nigdy nie dokonałem żadnej wypłaty na konto tej uczelni, związanej z opłatą za studia, nie uczestniczyłem w żadnych zajęciach prowadzonych przez tę uczelnię, nie uczestniczyłem w żadnych uroczystościach – powiedział Szymon Hołownia w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.

Hołownia stwierdził też, że ktoś te nieprawdziwe informacje musiał przekazać. Wśród potencjalnych informatorów rozprowadzających dezinformację wymienił służby kierowane przez Tuska lub prokuraturę.

Co więcej, według szefa partii Polska 2050 i kandydata na prezydenta podkreślił, że "nie na to się (z premierem -red.) umawiali".

Takimi pomówieniami, takimi kłamstwami... To oznacza, że sprawa jest bardzo poważna i to oznacza, że dojdzie do bardzo poważnego kryzysu zaufania w naszej koalicji. Bo jeżeli służby za tym stoją, albo służby lub prokuratura miała w tym jakikolwiek udział, bo skądś te informacje musiały wyciec, to będzie znaczyło, że nie jest to, to, na co się umawialiśmy – mówił Hołownia.

Tusk: wyjaśnienia Hołowni są "absolutnie wystarczające"

O te słowa został zapytany na czwartkowej konferencji prasowej w Szwecji premier Donald Tusk. Jak przekazał, wyjaśnienia Hołowni są "absolutnie wystarczające", a marszałek Sejmu "był bardzo szczegółowy w wyjaśnianiu tej sytuacji". – Mam pełne zaufanie do tego co mówi i co robi – wskazał Tusk.

– Jeśli ktokolwiek, kto jest częścią administracji państwowej będzie śmiał użyć swoich możliwości (...) żeby wpływać na kampanię prezydencką, czy na wyniki wyborów w Polsce, zostanie przeze mnie wyrzucony następnego dnia – padło z jego ust.

Jak także zauważył, rozumie emocje związane ze zbliżającą się kampanią przed wyborami prezydenckimi, która "może być brutalna"

Czytaj także: