Sean Pean jest laureatem dwóch Oscarów, ale nie przeszkadza mu to publicznie krytykować najbardziej prestiżowych nagród w świecie kina. Co nie podoba się aktorowi i reżyserowi? Jego zdaniem Amerykańska Akademia Filmowa jest tchórzliwa, jeśli chodzi o odważne i polityczne filmy – takie jak "Wybraniec" o Donaldzie Trumpie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Akademia (Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej – red.) wykazała się naprawdę niezwykłym tchórzostwem, jeśli chodzi o uczestniczenie w większym świecie ekspresji. W rzeczywistości w dużej mierze przyczynia się do ograniczania wyobraźni i różnych form wyrazu kulturowego – powiedział Sean Penn na konferencji prasowej podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Marrakeszu w Maroku.
Sean Pean krytykuje Oscary i broni filmu "Wybraniec" o Donaldzie Trumpie
Mimo że 64-letni gwiazdor ma na koncie dwa Oscary (pierwszego otrzymał w 2004 roku za "Rzekę tajemnic", drugiego pięć lat później za "Obywatela Milka") i trzy nominacje ("Przed egzekucją", "Słodki drań" i "Sam"), to stwierdził, że "nie ekscytuje się szczególnie Oscarami". Ale jest wyjątek.
– Chyba że pojawia się film taki jak "The Florida Project", "I’m Still Here" czy "Emilia Pérez" – a to może wydarzyć się w tym roku – nawiązał Penn do trzech "mniejszych" i odważnych tytułów, z których dwa ostatnie mają szansę na nominację w głównej kategorii ("Emilia Pérez" jest wręcz pewniakiem).
"I'm Still Here"Waltera Sallesa dzieje się w latach 70. w Brazylii i opowiada o kobiecie, która wypowiada walkę dyktaturze wojskowej, a "Emilia Pérez" Jacquesa Audiarda to musical o transpłciowej szefowej kartelu, która postanawia wycofać się z "biznesu" i przejść korektę płci.
Aktor odniósł się także do kontrowersji wokół filmu "Wybraniec". Dzieło Alego Abbasi o młodym Donaldzie Trumpie zostało ostro skrytykowane przez prezydenta-elekta (nazwał je "oszczerstwem i politycznie obrzydliwą nagonką"), a także jego zwolenników. Zdaniem republikanów premiera tuż przed amerykańskimi wyborami miała na celu uderzyć w Trumpa przed wyborami.
– Kiedy taki film się przebije, trzeba to świętować – powiedział aktor i stwierdził, że przemysł filmowy "boi się wspaniałych filmów, takich jak ten". – Takich, które oferują wspaniałą grę aktorską. To zdumiewające, że ten strach może być tak wielki, jak u przeciętnego republikańskiego kongresmana – powiedział Sean Pean.
Kiedy Penn w niedzielny wieczór odebrał na Festiwalu Filmowym w Marrakeszu nagrodę za całokształt twórczości, z równą pasją mówił ze sceny o wolności wypowiedzi i politycznej poprawności.
– Na całym świecie istnieje zapotrzebowanie na różnorodność – ale nie różnorodność zachowań, opinii czy języka. Zachęcałbym wszystkich, aby byli tak niepoprawni politycznie, jak tylko chcą, aby angażowali się w różnorodność i opowiadali te historie – mówił Sean Penn.