Rosnące rachunki za ogrzewanie sprawiają, że coraz więcej osób stara się szukać trików na ciepło w domu jak najniższym kosztem. Jedne sposoby są oczywiste i znane, drugie nie do końca legalne i solidarne, a o pozostałych mogliście nie słyszeć. Co zrobić, żeby nie marznąć, a przy okazji nie zbankrutować?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Idealna temperatura w pokoju według WHO to 18 stopni. W nocy może być o jeden lub dwa stopień mniej. Do utrzymania takiego ciepła w domu wcale nie trzeba odkręcać kaloryfera na "piątkę", ale czasem to i tak może być za mało, a temperatura w naszym mieszkaniu będzie odwrotnie proporcjonalna do rachunków. Jak temu zaradzić?
1. Uszczelnij wszystkie okna i drzwi
Jednostkowy koszt tego sposobu może być wyższy, ale posłuży nam to na lata i szybko się zwróci. Wymiana okien czy drzwi wejściowych nie zawsze będzie konieczna, bo może wystarczą nam tylko nowe uszczelki. To jeden z najefektywniejszych sposobów.
W sklepach znajdziemy też specjalne, tanie pianki np. silikonowe (najlepiej przezroczyste, by aż tak bardzo nie szpeciły okien) lub taśmy uszczelniające. Warto więc sprawdzić, przy których oknach wieje zimne powietrze i się tym wreszcie zająć, bo właśnie tam może kryć się największy pożeracz ciepła w naszym domu.
2. Wietrz mieszkanie przy wyłączonych grzejnikach
Zimą też powinniśmy wietrzyć mieszkania, by móc oddychać świeżym powietrzem. Szczególnie powinny to robić osoby, które mają problemy zdrowotne lub wilgoć w domu. Niestety wielu z nas robi to przy włączonych grzejnikach, co jest irracjonalne i przede wszystkim drogie.
Naraża nas na jeszcze wyższe rachunki, bo kaloryfery będą pracować na zwiększonych obrotach, by dostosować się do temperatury. Dlatego pamiętajmy o ich skręceniu i krótkim, lecz porządnym wietrzeniu, czyli otwarciu całego okna na raz, a nie uchylaniu go na dłużej.
3. Zainwestuj w termostat lub ekran
Po co mamy zarządzać temperaturą w domu, skoro może nas wyręczyć komputer? W marketach i sklepach internetowych możemy kupić niedrogie głowice termostatyczne, które wkręcamy w miejsce tych zwykłych przy kaloryferze. Możemy w nich ustawić odpowiednią dla nas temperaturę w ciągu dnia, w nocy, a nawet ustawić urządzenie tak, by zakręcało grzejnik, gdy np. jesteśmy w pracy.
Inny patent to zamontowanie specjalnej maty lub ekranu zagrzejnikowego. Nie każdy może to zrobić, bo wymaga to często odkręcenia kaloryfera, ale jest to całkiem sprytne rozwiązanie. Po prostu taka izolacja zapobiega uciekaniu ciepła przez ścianę budynku. Zamiast tego je odbija w kierunku pomieszczenia.
4. Użyj tego, co masz w domu: dywanu i ciepłych ubrań
Tak, jak ekran za kaloryferem, izoluje ścianę, tak dywan zapobiega utracie ciepła przez podłogę. Możecie kupić nowy, ale może być też stary (jeśli nie jesteśmy zbytnimi estetami), o którym zapomnieliście, bo jest w piwnicy lub u rodziny. Ważne by był jak największy, by przy krył jak największą powierzchnię.
Kaloryfer odkręcony na maksa nie będzie nam potrzebny, jeśli też się cieplej ubierzemy. Fajnie jest sobie posiedzieć w koszulce i krótkich spodenkach, ale bluza i spodnie dresowe też są wygodne i pozwalają nam zaoszczędzić na ogrzewaniu. W nocy na kołdrę możemy położyć dodatkowy koc lub narzutę.
5. Nie susz na kaloryferze i nie zastawiaj go meblami
Niby jest to oczywiste, ale jednak nie wszyscy zwracają na to uwagę. Po pierwsze: nie powinniśmy suszyć ubrań i innych rzeczy bezpośrednio na kaloryferze. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że w ten sposób powstrzymujemy odprowadzanie ciepła i dłużej, a przez to kosztowniej, zajmuje wtedy odpowiednie nagrzanie mieszkania.
Po drugie: może czas na przemeblowanie? W wielu mieszkaniach grzejniki są zasłonięte przez łóżka, szafy, szafki, biurka czy zasłony i grube firanki. Przez to blokujemy emisję ciepła. Co z tego, że mamy wtedy odkręcony kaloryfer na "5", jak działa na pół gwizdka, bo jest zastawiony meblami. Efekt odczujemy natychmiast. Nie zaszkodzi też odpowietrzenie kaloryfera, które opisaliśmy w oddzielnym artykule.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.