"Są ofiary śmiertelne a Pani sobie robi jaja" – komentował na FB Bartek. "Choroba filipińska grzebie kolejną ofiarę?" – pytał z kolei znany profil pitu pitu. Niektórzy jeszcze ostrzej krytykowali Monikę Olejnik i pytali wprost, czy aby dziennikarki "nie pop******ło". Inni po prostu wskazywali, że taki żart przy okazji dramatu, jakim jest śmierć wielu osób, był zdecydowanie nie na miejscu. "Niesmaczny" to chyba najczęstsze określenie, jakiego używali komentujący. Łącznie pojawiło się kilkaset komentarzy.
Monika Olejnik najwyraźniej przestraszyła się tych opinii, bo jakiś czas później, w drugim poście, dodała wyjaśnienie swoich słów. "Ponieważ bardzo ostro krytykujecie mój wcześniejszy wpis, wyjaśniam: tuż po »Kropce « z Adamem Hofmanem, który mówił o wybuchach i zamachu, dowiedziałam się o prawdziwym zamachu - w Bostonie. Pomyślałam wtedy, że część naszych polityków ośmiesza prawdziwe zagrożenie. To, co wydarzyło się w USA, jest straszne” – napisała.
To jednak nie pomogło uspokoić internautów. Wręcz przeciwnie – brak przeprosin i próby tłumaczenia się raczej tylko rozjuszyły użytkowników. Jeden z nich określił to jako "strzał w obie stopy jednocześnie", inny uznał Monikę Olejnik za "Saharę intelektualną". Trafnie?