W radiu i telewizji coraz częściej możemy spotkać reklamy produktów wspomagających męską potencję oraz środków higieny intymnej dla pań. I to nie koniecznie w późnych porach. Specjaliści zwracają uwagę, że tendencja ta od pewnego czasu jest wyraźnie widoczna. Wielu z nas to nie razi, jednak niektórzy czują się tym oburzeni.
Dwa dni temu, jadąc samochodem, włączyłem radio o około godziny 15. Właśnie kończyła się jakaś piosenka, a po niej wyemitowano reklamę leku na zaburzenia związane z erekcją. Tego samego dnia rano, w innym radiu, zachęcano słuchaczy do zakupu środka kobiecej higieny intymnej. Podobnych reklam nie brakuje też w telewizji
- W ostatnim czasie rzeczywiście obserwujemy w mediach falę reklam związanych z problemami fizjologicznymi. Leki na prostatę, na potencję, czy kobiece sprawy są na porządku dziennym. Nie tylko w porach wieczornych, ale także we wcześniejszych godzinach. Ich odbiorcami mogą przez to nie tylko osoby bezpośrednio nimi zainteresowane - zauważa Renata Ropska, psycholog, specjalistka do spraw reklamy.
Dobrym przykładem może być ostatni mecz reprezentacji Polski z Portugalią na Stadionie Narodowym w Warszawie. Przez większość spotkania na banerach reklamowych prezentowano produkty skierowane do mężczyzn, wspierające ich w problemach seksualnych.
- Mam wrażenie, że mamy ogólną potrzebę przedstawiania ogólnodostępnych środków związanych z życiem seksualnym, nie wymagających lekarza. To takie nasze "domowe sposoby". Tylko, że takie środki są zazwyczaj nieskuteczne - twierdzi seksuolog Aleksandra Jodko
Według Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej na kłopoty z erekcją cierpi 2,6 mln Polaków.
Kiedyś podobne reklamy były w telewizji uważane za temat tabu. Dziś jednak to się zmieniło. Z czego to wynika? Być może Polacy na tyle już przyzwyczaili się do reklam z podtekstem erotycznym, że nie przeszkadzają im także reklamy produktów bezpośrednio odwołujących się do sfery intymnej.
Psycholog społeczny Konrad Maj uważa, że tendencja do większej ilości reklam o takiej tematyce wynika z dwóch przyczyn.- Po pierwsze istnieje powszechna aprobata dla korzystania z produktów związanych z czynnościami intymnymi. Nie razi nas już fakt, że ktoś tego używa. Media zaś nie mają oporu by to emitować.
Po drugie, na rynku w ostatnim czasie pojawiło się sporo takich artykułów. Kiedyś było ich zdecydowanie mniej. Medycyna wygenerowała ostatnio takie zapotrzebowanie wśród panów. Ponadto są oni przemęczeni i chętniej korzystają z takich środków - twierdzi psycholog.
Choć niektórych z nas takie reklamy wciąż oburzają, specjaliści są zgodni - przyzwyczaimy się do tego widoku w mediach.
- Kiedyś szokiem było dla nas reklamowanie podpasek. W przyszłości zachwalanie w mediach środków na potencję także przestanie nas oburzać. Ale narazie jest rzeczywiście duża rzesza ludzi, którzy czują dyskomfort oglądając takie reklamy. - zauważa Maj.
- Do tego typu form marketingu ludzie powoli się już przyzwyczajają, nie robi to na nich większego wrażenia. Nawet w teoretycznie nietypowych porach dla tej tematyki. Traktują to jak normalną reklamę, jak proszku do prania - twierdzi Jodko.
Zdaniem Renaty Ropsko w społeczeństwie istnieje jednak spora grupa ludzi, których oburzają takie reklamy.
- Dla części z nas to wciąż krępująca sprawa. Przykładowo siedzimy sobie całą rodziną przy stole na obiedzie w weekend, a w tle leci telewizja i słyszymy taką reklamę. Wielu z nas nie czuje się wówczas komfortowo. Moim zdaniem obserwujemy coraz większe oburzenie na reklamy związane ze sferą fizjologi. Ludzie chcą bowiem oglądać telewizję dla wypoczynku, a natłok reklam o problemach i lekach im przeszkadza - twierdzi psycholog.
Ropsko zauważa jednak ciekawą tendencję.
- Z jednej strony reklamy z podtekstem erotycznym są dziś nieco subtelniejsze. Odezwała się bowiem w ich odbiorcach zbiorowa wrażliwość i bunt. Z drugiej zaś strony widzimy coraz częściej reklamują się produkty wspomagające męską potencję czy kobiece problemy. Myślę, że będzie ich za czasem coraz mniej, gdy narośnie bunt społeczny. Już teraz toczą się rozmowy w niektórych środowiskach o ograniczeniu podobnych reklam - twierdzi psycholog.