Zawiedzeni ci, którzy oczekiwali wielu emocji. Czyli prawie wszyscy. Zakładano, że pewnie coś strzelimy i pewnie trochę więcej stracimy. Ale nic z tego. Niemniej mecz z Portugalią skłania do pewnych wniosków. Oto te, które nasunęły się nam, w kolejności dość przypadkowej. Pozytywne i negatywne:
1. W trudnych sytuacjach ciągle możemy liczyć na talent Wojtka Szczęsnego.
2. Będący w świetnej formie piłkarze Borrussii Dortmund swoją dyspozycję potrafią przełożyć na kadrę.
3. Wciąż jesteśmy drużyną ze sporym, choć nie do końca odpowiednio wykorzystywanym, potencjałem ofensywnym i bardzo słabym środkiem obrony.
4. Wciąż za każdym razem, gdy silny europejski zespół podkręca tempo swej akcji ofensywnej, pachnie golem pod naszą bramką.
5. Ireneusz Jeleń to nie Robert Lewandowski. Na tę chwilę brakuje mu do niego bardzo dużo.
6. Na 100 dni przed wielkim turniejem kadra Franciszka Smudy nie porywa kibiców.
Otwarcie nowego, pięknego stadionu, prawie 60 tys. ludzi. Tymczasem przez prawie cały mecz cisza. Czasem „Polska gola”, czasem znane wszystkim hasło pod adresem PZPN.
7. Dariusz Szpakowski, wzorem swojego idola Jana Ciszewskiego, nadal nie udaje obiektywizmu. W przerwie meczu mówi, że w sytuacjach jest 1:1. Może dwa razy przysnął?
8. Portugalczycy to zespół chimeryczny. Już w pierwszej połowie po boisku człapali, ale pokazywali technikę, wymianę podań. W drugiej nawet tego nie chciało im się robić.
9. Reprezentacja Franciszka Smudy ma jedną umiejętność. Po przejęciu piłki potrafi dość szybko po ziemi wyjść z własnej połowy. Pytanie tylko, na ile to będzie przydatne na Euro.
10. Jest coraz większa przepaść między meczem towarzyskim a grami na wielkich turniejach. Chyba mało kto przypuszcza, że taki wynik by się powtórzył, gdyby dzisiejszy mecz był spotkaniem otwarcia.