– Wyjdźmy na warszawskie ulice i wyraźmy swój sprzeciw wobec przenoszenia odpowiedzialności za przemoc na tle seksualnym ze sprawców na ofiary! Nie pozwólmy, aby przykazanie "jak nie dać się zgwałcić" było ważniejsze niż "nie gwałć" – wzywają organizatorzy warszawskiego Marszu Szmat. Rozmawiamy z rzeczniczką prasową tej inicjatywy.
W 2011 roku oficer policji Michael Sanguinetti przemawiał na jednej z uczelni w Toronto: “Choć dano mi do zrozumienia, że nie powinienem tego mówić, uważam, że kobieta, aby czuć się bezpiecznie, powinna unikać ubierania się jak szmata (ang. slut)”.
W odpowiedzi na te słowa w Toronto zorganizowano SlutWalk, w którym udział brały osoby ubrane w rzekomo prowokacyjny sposób. Aktywistki chciały w ten sposób zwrócić uwagę na fakt, że gwałtów i molestowania nie można nigdy usprawiedliwiać wyglądem lub zachowaniem ofiar.
Idea marszu, choć krytykowana m.in. za trywializację problemu i wulgarność, rozprzestrzeniła się poza granice Kanady. W 2011 roku podobny marsz odbył się w Gdańsku. Warszawskie Queerowe Centrum Społeczne zapowiedziało na Facebooku, że takie wydarzenie będzie miało miejsce także w stolicy 18 maja 2013 roku.
“Załóżmy kuse ciuszki i sprowokujmy ... sprowokujmy do myślenia!” – apelują organizatorzy marszu związani z Queerowym Centrum Społecznym i Fundacją im. Heinricha Bölla. Inicjatywie towarzyszyć będą konferencja naukowa, dwie imprezy klubowe oraz Kurs Samoobrony prowadzony przez Kobiecą Szkołę Walki "Wing Tsun". O pomysł oraz ideę przyświecającą inicjatywie pytamy Małgorzatę Kamińską, rzeczniczkę prasową Marszu Szmat.
“Marsz Szmat” – czy ta nazwa na pewno jest dobrym pomysłem?
Małgorzata Kamińska: Przyznam, że długo zastanawialiśmy się, jak najlepiej przetłumaczyć oryginalną nazwę tej inicjatywy, która brzmi “SlutWalk”. W 2011 roku podobny marsz zorganizowano w Gdańsku pod hasłem “Marsz puszczalskich”, ale my zdecydowaliśmy się użyć słowa "szmata"
Dlaczego?
Bo słowo “slut” nawiązuje do rzekomo wyzywającego sposobu ubierania się kobiet, tymczasem “puszczalska” sugeruje, że chodzi o osobę, która ma wielu partnerów seksualnych.
Nie boicie się jednak, że użycie słowa “szmata” odniesie w gruncie rzeczy odwrotny skutek od zamierzonego? Że w ten sposób wpisujecie się w język osób, które tak właśnie mówią o ofiarach przemocy seksualnej?
Do takiego języka nawiązujemy tylko po to, żeby go wyśmiać. “Marsz Szmat” ma być prowokacyjnym pastiszem, ma zwrócić uwagę na pewien realny problem. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek, kto zna historię marszu i rozumie ideę, jaka nam przyświeca, brał nazwę akcji dosłownie.
Może pani powiedzieć więcej na temat tej idei?
Marszem chcemy zaprotestować przeciwko temu, że ofiary seksualnej przemocy są w Polsce stygmatyzowane, a sprawców próbuje się usprawiedliwiać strojem lub zachowaniem osób, na które napadnięto. Tymczasem wszelkie badania pokazują, że takie tłumaczenie przyczyn gwałtów i innych form przemocy na tle seksualnym jest błędne. To zrzucanie winy, a w pewnym sensie usprawiedliwianie przemocy i dawanie na nią przyzwolenia.
Czy w Polsce rzeczywiście w ten właśnie sposób myśli się o przestępstwach seksualnych? Dlaczego postanowiliście protestować?
Mogę podać panu argument z mojego własnego doświadczenia. Kiedyś sama zostałam napadnięta i na policji spotkało mnie bardzo wiele nieprzyjemnych i zupełnie nieuzasadnionych uwag ze strony przesłuchujących mnie osób. Ja na szczęście uniknęłam wtedy gwałtu, ale wiele kobiet, które to spotkało, właśnie ze względu na obawy przed reakcją policji czy znajomych boi się zgłosić fakt popełnienia przestępstwa. Bo nie wiadomo, czy ktoś nie nazwie ich właśnie “szmatą”. Dlatego protestujemy.
Pierwszy marsz odbył się w 2011 roku w Toronto, ale później miały miejsce protesty także w innych miastach świata. Czy inicjatywa jest jakoś koordynowana na poziomie międzynarodowym?
Nie, to są niezależne od siebie wydarzenia, które odbywają się na całym świecie.
Na swojej stronie piszecie o potrzebach zmian w prawie. Jakie są wasze postulaty?
W tej chwili jest jeszcze za wcześnie, żeby je dokładnie formułować, ale już zaczęliśmy prace nad konkretnymi propozycjami. Na tydzień przed marszem, 9 maja, organizujemy konferencję prasową, na której przedstawimy nasz manifest.
Wyjdźmy na warszawskie ulice i wyraźmy swój sprzeciw wobec przenoszenia odpowiedzialności za przemoc na tle seksualnym ze sprawców na ofiary! Nie pozwólmy, aby przykazanie „jak nie dać się zgwałcić” było ważniejsze niż „nie gwałć”! Nie gódźmy się na traktowanie ludzi jak bestii niepotrafiących zapanować nad własnym popędem seksualnym! CZYTAJ WIĘCEJ