Reklama.
Minionej nocy z portalu YouTube usunięto kanał tygodnika "NIE", na którym Jerzy Urban publikował swoje kontrowersyjne filmy satyryczne. Profil został już przywrócony, więc internauci znów mogą bez przeszkód oglądać aktorskie popisy byłego rzecznika rządu PRL. Nie ustają jednak kontrowersje związane z jego chwilową nieobecnością. Google Polska zapewnia, że była ona spowodowana przypadkowym błędem. Urban twierdzi natomiast, że otrzymał "zakaz pokazywania się w YouTube".
Nie wierzy w Boga, ale wierzy w siebie. Twierdzi, że nie posiada sumienia. Polszczyznę uznaje za własne więzienie. Jerzy Urban dba o swój wizerunek prowokatora. Nam udało się namówić redaktora naczelnego "NIE", byłego rzecznika rządu PRL, do wskazania życiowych błędów i wypaczeń. CZYTAJ WIĘCEJ
Skasowano wszystkie filmy. Powodu nie podano. Następnie przywrócono. Impulsem do wahań była moja filmowa zachęta do czytania książki „Jerzy Urban” sporządzonej przez Martę Stremecką z wydawnictwa „Czerwone i czarne”. Osobom, które książki nie przeczytają, groziłem odmową stosunku seksualnego. Towarzysze i Obywatele! Jestem dumny, że groźba niewpuszczenia do mojego łóżka potraktowana została choć przez chwilę jak terroryzm. CZYTAJ WIĘCEJ
Kanał "Tygodnika NIE" już działa. Przy tak dużej liczbie materiałów w serwisie YouTube, czasami zdarzają się pomyłki. Kiedy dowiemy się o błędzie, działamy szybko, aby przywrócić kwestionowane filmy wideo lub kanały.