– Rodzicom, którym właśnie ma się urodzić dziecko, powiedziałbym: nie ufajcie lekarzom – mówił "Newsweekowi" polski olimpijczyk, sztangista Bartłomiej Bonk. Kilka miesięcy wcześniej został ojcem bliźniaczek, z których jedna urodziła się z niedotlenieniem mózgu. Czy to kolejny sygnał, że Polacy naprawdę tracą zaufanie do lekarzy?
Bartłomiej Bonk uważa, że tragedii, jaka spotkała jedną z jego córek, można było bez trudu uniknąć. Wystarczyłaby odpowiednia decyzja ordynatora szpitala albo jego zastępczyni.
Dramatyczny apel Bonka, ostrzegającego, że lekarzom nie można ufać, to tylko jeden z wielu podobnych głosów. Media regularnie donoszą bowiem o przypadkach pomyłek, które wiążą się z tragicznymi konsekwencjami. Tak było, gdy zmarł pacjent, któremu przetoczono krew przeznaczoną dla innej osoby, gdy do ciężarnej kobiety wysłano karetkę bez lekarza, albo błędnie zdiagnozowano stan dziecka chorego na białaczkę. Do tego doliczyć trzeba powtarzające się zarzuty o korupcję i ogólny "bałagan w służbie zdrowia". Czy lekarze mają jeszcze w Polsce dawny autorytet?
"Zamiatanie pod dywan"
“Gazeta Wyborcza” informowała niedawno, że w polskich szpitalach istną plagą jest już filmowanie i fotografowanie pracy lekarzy przez rodziny pacjentów: wszystko po to, by w razie problemów mieć bogatą dokumentację.
Czy rzeczywiście kryzys zaufania do pacjentów jest już tak głęboki? – Niestety z poziomem zaufania nie jest dobrze – ocenia Adam Sandauer, założyciel Stowarzyszenia Pacjentów "Primum Non Nocere", organizacji udzielającej pomocy prawnej ofiarom błędów medycznych. Jego zdaniem duża w tym wina korporacji lekarskich.
– Od lat przypadki błędów lekarskich były “zamiatane pod dywan”, a poszkodowanym nie udzielano żadnej pomocy. Solidarne tuszowanie spraw przez środowisko lekarzy spowodowało globalną nieufnością pacjentów – ocenia Sandauer. Jego zdaniem jest to o tyle niesprawiedliwe, że nie wszyscy lekarze są winni. Czasem ktoś popełni błąd, ale nie można na tej podstawie dokonywać nadmiernych generalizacji. – Wysoka cenę za tuszowanie płacą nie tylko pacjenci, ale i lekarze, którzy powinni być stawiani na piedestale – ocenia.
Praca pod presją i złe prawo
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz na zarzuty odpowiada, że lekarskie samorządy robią dużo, by wyjaśniać wszelkie wątpliwości w ramach obowiązującego prawa, ale ustawa o izbach lekarskich pozwala dochodzić odpowiedzialności winnych błędów lekarskich tylko przez trzy lata od chwili popełnienia domniemanego błędu. – Po tym czasie nie możemy już podjąć działań – tłumaczy.
Hamankiewicz dodaje też, że w Polsce poza odpowiedzialnością zawodową lekarzy funkcjonuje cały arsenał arsenał środków umożliwiających ściganie lekarskich pomyłek: od sądów cywilnych po prokuratury, a sami lekarze od lat postulują, stworzyć system rekompensat dla poszkodowanych pacjentów.
– Pamiętajmy, jak trudna jest praca pod presją, zwłaszcza w polskiej, niedoinwestowanej służbie zdrowia – apeluje Hamankiewicz tłumacząc, że polscy lekarze dwoją się i troją, ponieważ jest ich zbyt mało. – Stąd w sposób naturalny pomyłki zdarzają się częściej – tłumaczy. Jego zdaniem na spadek zaufania pacjentów wpływ ma też kierunek, w jakim idzie cała polska służba zdrowia: biurokratyzacji i ekonomizacji, powodujących, że liczą się świadczenia i pieniądze, a nie rozmowa z pacjentem.
Adam Sandauer twierdzi, że polskiej służbie zdrowia przydałoby się też więcej transparentności: – Dziwi mnie oburzenie lekarzy, którzy są rejestrowani przez pacjentów. Jeśli nie mają nic do ukrycia, to w czym tkwi problem? – odpowiada Sandauer odnosząc się do artykułu w “Gazecie Wyborczej”. – Zaufanie można zbudować tylko na krystalicznej przejrzystości – ocenia.
Znaczenie mediów
Zarówno Sandauer, jak i Hamankiewicz podkreślają jednak zgodnie, że duży wpływ na poziom zaufania pacjentów wobec lekarzy mają media.
– Różnego rodzaju sporne i konfliktowe sytuacje między domniemanymi ofiarami lekarskich błędów a samymi lekarzami, jak np. historia sztangisty Bartłomieja Bonka, muszą być pokazywane w sposób wyważony i ukazujący całą złożoność. Tymczasem niektóre relacje medialne niepotrzebnie grają na emocjach i wywołują lęk u potencjalnych pacjentów – ocenia Hamankiewicz.
Adam Sandauer uważa z kolei, że zainteresowanie mediów jest bardzo ważne: – Między innymi dzięki niemu korporacje lekarskie mogą wyciągnąć wnioski, zacząć pomagać poszkodowanym i doprowadzić do tego, by system ubezpieczeń dla ofiar lekarskich błędów i wypadków medycznych zaczął realnie funkcjonować – podsumowuje.
Gdyby któreś z nich podjęło decyzję o cesarskim cięciu, miałbym w domu dwie zdrowe córeczki. Moja żona już leżała na sali przygotowana do cesarskiego cięcia, bo takie były zalecenia lekarza, który prowadził jej ciążę. Ale przyszedł ordynator, kazał zrobić USG i na jego podstawie zdecydował, że żona ma rodzić siłami natury.(...) A wtedy żona błagała ordynatora, żeby zrobili jej cesarkę, ale odpowiedział, że to jego szpital i jego zdanie jest najważniejsze. CZYTAJ WIĘCEJ
"Gazeta Wyborcza"
Prof. Hanna Misiołek, wojewódzki konsultant w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii na Śląsku, mówi, że są rodziny pacjentów, którzy już w pierwszym kontakcie z lekarzem lub pielęgniarką demonstrują nieufność. Potrafią dzień i noc fotografować lub filmować komórką wszystkie odczyty z monitorów, karty zleceń, wkłucia, worki na mocz. CZYTAJ WIĘCEJ
wp.pl
badanie z 2012 roku
Lekarzom ufa 64 proc. ankietowanych w Polsce, podczas gdy średnia europejska wynosi 81 proc. Jeszcze mniejszym zaufaniem lekarze są obdarzani w Rosji (51 proc.). Poniżej średniej dla wszystkich krajów europejskich jest też Portugalia (74 proc.), Rumunia (76 proc.) i Chorwacja (78 proc.). CZYTAJ WIĘCEJ