Wyjaśniło się, co Marcin Romanowski robił na Węgrzech na przełomie października i listopada. Okazuje się, że był tam głównie po to, by złożyć wniosek o azyl "polityczny". Ucieczkę planował już na wiele tygodni przed tym, jak faktycznie udał się w przyjazne objęcia Viktora Orbána.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski przyznał, że wniosek o azyl polityczny na Węgrzech przygotował i składał na przełomie października i listopada.
Okazuje się więc, że ucieczkę planował od dawna. Na Węgry udał się bowiem z gotowym wnioskiem. W rozmowie z telewizją wPolsce24 dodał, że złożony przez niego dokument zawierał szereg załączników w języku angielskim.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości przyznał też, że w momencie składania wniosku o azyl polityczny nie był pewien, czy z niego skorzysta. Ostateczną decyzję miał podjąć na kilka dni przed wyjazdem.
Jak pisaliśmy już w naTemat.pl, w rozmowie z "Super Expressem" Marcin Romanowski powiedział, iż nie zamierza rezygnować z polskiego obywatelstwa, ponieważ nadal działa jako poseł dla wschodniej Lubelszczyzny. – Moje biura są otwarte, jestem w kontakcie z moimi współpracownikami – stwierdził.
Kilka godzin w samochodzie i był na Węgrzech
Opowiedział też trochę o składaniu wniosku o azyl w urzędzie do spraw cudzoziemców. – To było 40 stron, po angielsku, z uzasadnieniem, które przedstawiało zarówno przykłady naruszeń prawa, jak i bezpodstawność 11 zarzutów, które mi postawiono – opisał. Jak dodał, jego wyjazd nie był ucieczką, ponieważ opuścił Polskę przed decyzją o areszcie.
Jego przyjazd na Węgry był możliwy dzięki strefie Schengen. – Można się poruszać bez problemu. Podróż trwa kilka godzin, więc normalnie przekroczyłem granicę – mówił.
Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcie seniorom razem z nami!
Z kolei w minioną sobotę polityk udzielił wywiadu Radiu Maryja.
– Tak traktuję swoją misję tutaj nad Dunajem, żeby walczyć, oczywiście nie z polskim państwem, tylko z tymi, którzy to państwo obsiedli przez błędne, powiedzmy sobie szczerze – myślę, że wiele osób teraz żałuje – decyzje, które podjęły w czasie wyborów w październiku zeszłego roku. Ale musimy to po prostu naprawić – stwierdził w rozmowie z rozgłośnią były wiceszef MS.