
Inż. Sławomir Matelski, informatyk zajmujący się bankowością elektroniczną, mówił w rozmowie z “Głosem Wielkopolskim”, że przejęcie danych z karty zbliżeniowej to kwestia ułamków sekundy. Jego zdaniem większość kart tego typu nie jest po prostu wystarczająco dobrze zabezpieczona. Pomysłowi przestępcy mogą bez większych trudności zeskanować dane z naszej karty i wykonywać z ich pomocą transakcje, a nawet “sklonować” naszą zbliżeniówkę. Jak to możliwe?
Jedna z prelegentek konferencji Shmoocon pokazała na żywo, jak za pomocą kupionego na eBayu czytnika kart zeskanowała “bezstykówkę” ochotnika spośród zgromadzonej publiczności, przechwytując numer karty, jej datę ważności oraz numer CVV (numer weryfikacyjny karty). Następnie zakodowała te informacje na czystej karcie, a chwilę później z jej pomocą na oczach widzów przelała na swoje konto piętnaście dolarów z rachunku stojącego obok ochotnika.
"Używając dwóch telefonów wyposażonych w technologię NFC z odpowiednimi aplikacjami, osoba A może wówczas zapłacić za swoje zakupy kartą zbliżeniową przypadkowej osoby w autobusie lub innym zatłoczonym miejscu." CZYTAJ WIĘCEJ
W sieci pojawiło się też wiele porad na temat tego, jak chronić się przed skanowaniem. Jednym z pomysłów jest owijanie kart w folię aluminiową, stosowanie metalowych płytek lub własnoręczne wykonywanie “koszulek Faradaya”, czyli kartonowych pokrowców wyklejonych folią. Na stronie wiki.hackerspace.pl przedstawiono nawet gotowy szablon.
– Mam wrażenie, że media w sprawie skanowania zbliżeniówek nakręcają trochę spiralę strachu – ocenia jednak Wojciech Boczoń z redakcji Bankier.pl. Jego zdaniem jak dotychczas skutecznych “ataków” na karty zbliżeniowe było bardzo niewiele. – To minimalna część wszystkich przeprowadzonych transakcji – ocenia Boczoń. Ekspert zwraca jednak uwagę, że używanie kart bezstykowych wiąże się z innym zagrożeniem.
Ktoś może wykonać nawet kilkadziesiąt transakcji i przekroczyć wszelkie limity, a bank nie będzie miał jak tego sprawdzić. Jak długo będzie ślepy i głuchy? O ile dobrze rozumiem technologię zbliżeniową, przy ustawieniu technologii w wariancie offline "wyczytanie" wszystkich transakcji następuje dopiero przy pierwszej transakcji zatwierdzanej tradycyjnie, czyli przez PIN, albo przy codziennym, wieczornym "zrzucie" wszystkich transakcji przez działający offline terminal do bazy danych. CZYTAJ WIĘCEJ
Niektóre banki starają się rozwiązać ten problem wprowadzając autoryzację online dla wszystkich transakcji, inne z kolei korzystają z możliwości zapisywania limitu transakcji na samej karcie, co sprawia, że łączenie z bankiem w celu weryfikacji limitów nie będzie konieczne.
Pomimo wielu wątpliwości związanych z kartami zbliżeniowymi, Wojciech Boczoń uspokaja: – Nie wydaje mi się, że by niebezpieczeństwo było znacznie większe, niż w przypadku tradycyjnych kart – ocenia. Jest tak tym bardziej, że jak podkreśla Boczoń, wielu Polaków nosi w portfelu swój numer PIN, a nawet zapisuje go flamastrem na samej karcie: – W tej sytuacji nie ma znaczenia, jakiej karty używamy. W przypadku kradzieży tak czy inaczej jesteśmy na przegranej pozycji – ocenia.